O radość i piękno życia

Radość, spokój i szczęście trzeba umieć znajdować i krzesać w każdym momencie, w każdej sytuacji. I nie jest to trudne. Trzeba tylko mocno tego chcieć. Bo tak naprawdę, to i szczęście, i radość, i pogoda spojrzenia wokół zależy tylko od naszej woli. I powiedzcie, czy człowiek, który czuje się szczęśliwy, który stale ma pogodny uśmiech na twarzy, który piastuje w sercu swym dobro jako skarb najwyższy - czy taki człowiek, nawet gdy spotka go jakieś niepowodzenie, potrafi długo się smucić, wciąż przetrawiać w sobie rozpamiętywanie tego niepowodzenia, czy też optymizm, jakim promieniuje dookoła, weźmie górę nad wszelkimi troskami. Oczywiście, że tak. Na pewno nie podda się chwilowemu nastrojowi i wróci zaraz do swej pogody i dobra.

Rzecz leży więc w tym, by potrafić w sobie wyrobić, wypracować po prostu takie spojrzenie na świat, do którego nigdy na długo nie będą miały wstępu żadne przykre zdarzenia, żadne zmartwienia i klęski.

Trzeba tu pracy nad sobą. Pracy konsekwentnej, stanowczej, świadomej postawionego przed sobą celu. Celem tym jest wyrobienie pogody ducha na wewnątrz, a szczerego, radosnego uśmiechu, płynącego właśnie z tej pogody - na zewnątrz.

Na początek trzeba nauczyć się trzech rzeczy: patrzeć, słuchać i mówić. Niby to wszyscy umiemy, a jednak okaże się często, że jest wcale inaczej.

Kleks na pięknie, czysto zapisanej stronie papieru uderza w nas i zwraca przede wszystkim uwagę. Zapatrujemy się w ten kleks i nie widzimy, jak piękny jest charakter pisma, misternie pokrywającego cały arkusz. Podobnie w życiu. Dostrzegamy tylko to, co jest brzydkie, plugawe, co szpeci i odstręcza, a nie umiemy widzieć tego, co jest naprawdę piękne. Głupi, ordynarny i nieprzyzwoity kawał trafia nam łatwo do ucha. Ale słowa szlachetne, którymi ktoś wyrazi swój stosunek do człowieka, ale myśl głęboka i wzniosła miną nas mimo. Rzadziej o wiele mówimy słowa dobre, łagodne, pełne wyrozumienia i miłości do ludzi.

Trzeba by to wszystko odwrócić. Widzieć przede wszystkim piękny charakter pisma, słyszeć szum lasu, świergot ptaka, słowo szlachetne, mówić z serca, z duszy. Nie znaczy to, byśmy mieli nie dostrzegać ujemnych stron życia. Trzeba je widzieć, ale po to, aby je usuwać stanowczo i bezpowrotnie.

Warto spróbować. Postanowić sobie, że będę pogodnym, że będę szczęśliwym. A wtedy szukać tego szczęścia i tego dobra. Widzieć to, co nas pociąga swoim urokiem i czystością do siebie, mówić to, co nas cieszy swą rzetelnością i uczciwością, słuchać tego, co jest prawdziwe i głębokie.

I tak we wszystkim. Należy wciąż pamiętać o jednym - zła, brzydoty i krzywdy nie jest tak wiele na świecie. A w porównaniu z dobrem, pięknem i miłością człowieka do człowieka - naprawdę bardzo mało. Rzecz więc tkwi w tym, byśmy widokiem rzeczy złych nie przesłaniali widoku szerokich horyzontów dobra. Byśmy szczegółem nie psuli harmonii całości.

Przecie jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. A Bóg to uosobienie wszystkiego co drogie i wzniosłe. Bóg włada światem całym. Świat musi więc zawsze być bliski Bogu. A skoro jest bliski, to musi być zbiornikiem prawdy, dobra i piękna. Tego wyrazu boskości w świecie nam trzeba. Tego szukajmy. I zobaczymy, że świat jest prócz tego, że dobry, to także i piękny. I tego nikt nie zmieni.

Świat jest dobry, pogodny i piękny. Takim też musi być żyjący na nim człowiek.