O duchowe zjednoczenie z Bogiem

Przypominam sobie z czasów okupacji z mych własnych przeżyć dwa charakterystyczne wypadki. Było to w dwóch latach 1943 i 1944. Pierwszą Wielkanoc tych lat spędziłem w więzieniu, drugą, w obozie koncentracyjnym.

W celi znajdowało się kilka osób. Przy pewnych okazjach można się było zetknąć i innymi więźniami, zamienić kilka słów. Uderzyło mię, że wtedy - a był to właśnie Wielki Post - większość aresztowanych marzyła stale o Sakramencie Pokuty. W celi ciągle słyszałem pragnienie, by Bóg przed śmiercią z wyroku Gestapo dał tę łaskę i dozwoli im, raz jeszcze chociaż w życiu, ukorzyć się przed Jego Majestatem. Jakże serdecznie żałowali wtedy, że tak opieszale zazwyczaj traktowali spowiedź Św., że nie zawsze i na Wielkanoc do niej przystępowali...

Część z ówczesnych moich towarzyszy została rozstrzelana, z kilku spotkałem się w obozie koncentracyjnym. I znów nadchodziła Wielkanoc. Znów wszystkie dusze nurtowało głębokie, przemożne pragnienie spowiedzi. I tu znów, zdawałoby się, nie istniały po temu możliwości. Ale trafem znalazło się między nami kilku księży i ci, z narażeniem życia, w ukryciu, spowiadali chętnych. A cóż za radość była, gdy w dzień Zmartwychwstania, również w ukryciu, mogliśmy przystąpić do Komunii św. Ludzie płakali z radości. I obóz stał się mniej straszny...

Przypomina mi się dzisiaj to wszystko, gdy żyjemy w okresie spowiedzi Wielkanocnej. Obok tłumów oblegających konfesjonały, widzę też i dużą ilość ludzi, mieniących się katolikami, którzy jednak nie kwapią się do Sakramentu Oczyszczenia, zwlekają z dnia na dzień, odkładają wciąż na potem, albo i zgoła nie chcą o tym pamiętać. Czyż doprawdy trzeba aż tak strasznych przejść, jakichśmy doznali w latach okupacji, by sercom naszym w pełni uprzytomnić doniosłość tego aktu? Czy dopiero wtedy pojmiemy sens wielkiej łaski Chrystusa udzielonej ludzkości, łaski pojednania się z Bogiem, czy dopiero wtedy zrozumiemy niesłychane miłosierdzie i litość w stosunku do człowieka? Gdyby nie spowiedź i uzyskiwana przez nią możność przystąpienia do stołu Pańskiego, jakżeby daleko zaszła demoralizacja świata! Ale łaska Boża za pośrednictwem hojnego daru tych dwu sakramentów św. daje ludziom siły i odporność duchową, obrzydza grzech i przybliża Boga.

Wojna miniona nauczyła ludzi wiele dobrego. Zbliżyła częstokroć do wiary świętej, pokazała znaczenie i sens modlitwy, jednych umoralniła, ale też i pchnęła wielu, na drogi złego. Nie mogą się teraz oprzeć i grzęzną w grzechu coraz bardziej. Szczególnie straszliwie szerzy się rozpusta i bardzo niedaleko od niej stojące pijaństwo. To osłabia nasz naród, to osłabia państwo i pomniejsza zsyłaną na nas łaskę Bożą. Sakrament Pokuty daje nam jedyną możliwość zerwania ze złem i powrotu do normalnego, porządnego życia.

Dziś mamy już możność przystępowania do spowiedzi św. Nie potrzebujemy do niej tęsknić zza drutów, jak w czasie niemieckiej Okupacji. Dlatego tegoroczna spowiedź wielkanocna musi stać się masową pielgrzymką katolickiej Polski przed konfesjonały, a potem - z sercem pokornym, dziękczynnym - przed Ołtarz, po Ciało Pańskie.