Nowa nawrócona przez Cudowny Medalik

Francuski dwumiesięcznik "Le Rayons" podaje w ostatnim zeszycie na maj-czerwiec co następuje:

Pewna dziewczyna, chociaż przez chrześcijańskich wychowana rodziców, straciła w częstym przebywaniu pomiędzy złymi koleżankami wiarę i zaprzestała wszelkich praktyk religijnych. Zgubna zasada: "Używaj świata póki służą lata" wtrąciła ją we wielką nędzę moralną. Zdrowie jej było wkrótce zniszczone. - I w tej to właśnie chwili Opatrzność Boża pozwoliła nam spotkać się na życiowej drodze.

Biedna ta dziewczyna wzbudzała we mnie litość. Starałam się powoli zbliżyć do tej biednej opuszczonej a zbłąkanej owieczki. Postanowiłam zdobyć tę duszę, by ją ofiarować Jezusowi. Całą sprawę oddałam w ręce naszej dobrej Matki w Niebie, prosząc Ją, by mi błogosławiła, bo sama nic nie mogę. Przez ośmnaście miesięcy odmawiałam codziennie modlitwę: "Pomnij o Najdobrotliwsza" za tą biedną grzesznicę.

Pewnego dnia ujrzałam z wielką radością koronkę w jej ręcznej torebce. Był to początek. Czułam, że Najświętsza Panna była, przy niej; podwoiłam modlitwy ufając silnie, że ta dobra Matka spuści na to serce niewierne słodkie promienie wiary i prawdy.

Minęły dnie i miesiące, a widocznej zmiany w stanie moralnym tej biednej duszy nie było. Czasami wzbudzała ona nawet we mnie zwątpienie, gdyż zaczęła wspominać o czymś tak okropnem jak - samobójstwo.

Wtem nagle, błysnęła mi myśl: Cudowny Medalik! O! czemuż nie przyszło mi to prędzej do głowy. Dobrze, ale jak jej go podać? Ułożyłam maleńki planik, który udał mi się całkowicie. Ofiarowałam jej piękną płaskorzeźbę, przedstawiającą "Maryję Niepokalaną", u której dołu przywiązałam ten drogi talizman, a wszystko ubrałam wstęgą blado-niebieską. Skromny ten mój podarek podobał się jej. Umieściła też święty ten obraz w miejscu widocznym na półeczce i przybrała go białymi kwiatami.

"Od tego dnia, pisała mi ona, nie mogłam znaleźć spokoju, ostra walka toczyła się we mnie; czułam, że nie jestem samą; w każdy dzień chciałam wejść do kościoła lecz w chwili, gdy miałam przestąpić próg, zawracałam w pół drogi i odkładałam na jutro, nie mając sił uczynić to zaraz. Szatan triumfował. Tymczasem iskierka wiary zabłysła w mej duszy. Obiecałam Najśw. Pannie, że całkowicie Jej się oddam, jeżeli w przeciągu miesiąca udzieli mi trzy bardzo ważne łaski. Jakież było moje. zdumienie i radość, gdym została w nadzwyczajny sposób wysłuchaną.

"Kilka dni upłynęło; zrobiłam postanowienie, a nie czułam [odwagi, by je wykonać. Cierpiałam okropnie; czułam, że jakaś nadludzka siła pcha mnie w stronę kościoła, wreszcie We wigilię Wniebowzięcia, Niepokalana Dziewica zapukała do mego serca: pragnęła je oczyścić i wziąść w posiadanie. Złożyłam ciężkie brzemię grzechów u stóp spowiednika z całą prostotą i pokorą, jak przystało na grzesznicę taką jak ja. Sześć lat upłynęło od ostatniej spowiedzi. Byłam tak szczęśliwą, że nie chciałam czekać do jutra na Komunię Św[iętą]. Wysłuchałam Mszy św. z niewymowną radością i przyjęłam do serca Boga wszelkiej dobroci".

Gdym się dowiedziała o tej szczęśliwej nowinie, całym sercem dziękowałam za to naszej dobrej Matce niebieskiej. Jest to doprawdy cudowne zdarzenie godne rozgłoszenia. Moja nowonawrócona nosi teraz medalik z wielkiem uszanowaniem i radością i zdania się całkiem na Wolę Bożą i żywością wiary.