Niepokalana obudziła duszę
Drukuj

Kilka lat temu - jak donosi dziennik lurdzki - umarła w Lourdes chora kobieta, przybyła tu z pielgrzymką z Reims. Życie swoje ofiarowała Niepokalanej w intencji nawrócenia swoich najbliższych. Pochowano ją na miejscowym cmentarzu.

W rok potem udawała się z Reims nowa pielgrzymka do Lourdes. Zaproponowano mężowi zmarłej, aby udał się na grób żony. Ale ten, zaciekły bezbożnik, odmówił, oświadczając szorstko, że "to go nic nie obchodzi". Natomiast na wyjazd zgodził się brat zmarłej, znany wolnomyśliciel, przywódca miejscowych bezbożników. Podróż odbył w towarzystwie kilku księży i wierzącej młodzieży. Zarówno w podróży jak i w Lourdes darzono go życzliwością, zostawiono mu zupełną swobodę i nie rozprawiano przy nim na tematy wiary.

Kiedy pielgrzymka wróciła do Reims, niedowiarek zrobił w zakładzie publiczne oświadczenie. "Przyjaciele - mówił - pamiętacie, jak nam wciąż wpychano do głowy różne historie o księżach. Poznałem ich teraz, gdyż jechałem z nimi i przebywałem w Lourdes. Otóż, gdym z bliska zobaczył, czym jest religia, nieproszony przez nikogo sam się wyspowiadałem i przyjąłem Komunię św[iętą]. Obecnie nie dam się już wodzić za nos kłamcom. Stałem się katolikiem świadomie i dobrowolnie".

To wyznanie wiary zrobiło na słuchaczach piorunujące wrażenie. Siła przekonania zmuszała do szacunku, a śmiałość budziła podziw.

Nie skończyło się na słowach. Poszły za nimi czyny. Dziś dawny bezbożnik jest jednym z wpływowych przywódców katolickiego ruchu. Niepokalana obudziła w nim duszę i, zwracając ją ku światłu, natchnęła zapałem, który uczynił zeń apostoła.