Nie żałował pieniędzy

Ziemianin pewien ze Sandomierza sprzedał swą pszenicę w Gdańsku. Kupiec, a był to heretyk, luter, zadowolony z towaru, pszenica piękna, ziarna jedno w jedno, jakby dobierane, zaprosił ziemianina do siebie.

Podczas przyjęcia, zobaczył ziemianin na desce, zatykającej komin w mieszkaniu kupca, jakieś malowidło... wyraźny portret poważnej jakiejś pani i matki widocznie, bo dziecię chłopczyka na rękach trzyma. Ot tak z ciekawości przystępuje więc bliżej i ogląda. Cóż to za obraz? Heretyk się śmieje, żadnej odpowiedzi nie daje. A serce ziemianina aż ucichło, jakby zamarło w piersiach. Poznał czyj to portret. To wizerunek Najmiłościwszej, Najszlachetniejszej i Najlepszej Monarchini nieba i ziemi. To wizerunek Matki Boskiej... i w takiej poniewierce... w niewoli u heretyka... do zatykania komina przeznaczony.

I stoi tak ziemianin zapatrzony w obraz Matki Boskiej. Nerwy nim szarpią. Gotów rzucić się na heretyka i pomścić zniewagę Marji. Lecz wstrzymuje się. Oczy mu tylko dziwnie płoną. Raz zdaje się, że ogień gniewu z nich bucha, to znowu ogień miłości, to tkliwość, wzruszenie, to znowu żal. A po głowie tłucze mu się niespokojnie myśl, co tu robić? Przecież obrazu Najświętszej Panienki tu w tym domu dłużej zostawić nie mogę. Jakażby to wiara moja była w Jej najwyższą po Bogu godność, gdyby mi to obojętnem było, co tu z Jej wizerunkiem robią... Muszę go ztąd wydobyć! Może mi go heretyk odstąpi, poproszę go spokojnie. Przecież z kupna mojej pszenicy taki zadowolony. Może mi się uda...

Heretyk kupiec spostrzegł, że gość jego nad obrazem na dobre się zadumał. Odzywa się więc: "hej coś to panu wpadł w oko ten stary mój grat. Może zrobimy interes. Kup go pan". "Właśnie miałem o to pana prosić", odpowiada ziemianin. "Ile pan żąda?" A heretyk na to mrugnął złośliwie, jakby chciał powiedzieć; czekaj ja cię wyrychtuję, ty przeklęty polaku-katoliku. Przekonam się jak wy to tę waszą Marję czcicie; czy naprawdę, czy tylko tak, ot w ustach, w różańcach, w śpiewach, w świątecznych próżnowaniach, w wycieczkach, zwanych pielgrzymkami i t. p. Jeśliś zaślepiony w Marji to płać za Jej obraz porządnie. I odpowiada: "Ja wiem, że dla was polaków ten obraz to bardzo drogi; to też pan drogo zapłacić musi. Dostał pan srebrną monetę odemnie za pszenicę. Otóż żądam za ten obraz tyle srebrników, ile ich będzie potrzeba, aby go nimi nakryć. Dobrze? Da pan? i śmieje się szyderczo.

Polak, szlachcic sandomierski zmieszał się na chwilę. Czyż to możliwe? Stary, zakopcony obraz i tyle płacić za niego! Komin nim zatyka, a tu odemnie tyle pieniędzy chce wydrzeć. Pszenicę sprzedałem, pieniądze wydam i z czem wrócę do domu.

0 nie!

A na to sumienie odzywa się w nim. Jakto dla Matki Boskiej niemasz pieniędzy? żal ci ich? A Matki Najświętszej to ci nie żal? Nie żal ci Jej honoru, Jej czci? Cieszył się będzie wróg wiary świętej i szydził z katolików; "ot jaka ich wiara"

I jeszcze bardziej poniewierał będzie obraz Marji. Czy zezwolisz na to?

I rzucił okiem ziemianin na wizerunek Marji tak serdecznie jakby Ją przepraszał za zwłokę i zdecydował się natychmiast. "Niech mnie co chce kosztuje, obraz wykupię". I począł się z kupcem targować. Przemawia do niego i iak... i tak... Kupiec się zaciął, nie odstąpi od swego. Chcesz pan, to płać jak żądam. Nie.... to niech mi dalej służy, niech komin zatyka!

I zapłacił mu ziemianin.

Położono obrał na stole. Przykryto papierem. Ziemianin daje pieniądze. Heretyk układa je na obrazie, jeden obok drugiego. Daje garść za garścią ze sakwy i jeszcze mało i jeszcze brakuje. Cisza przy tem nie miła. Przerywa ją złośliwie heretyk swojem "ha! ha! dawaj pan". W sakwie srebrników już nie dużo. Jeszcze garść!... Już obraz pokryty pieniądzmi. Zsunął je heretyk dla siebie, a obraz oddał szlachcicowi,

Tryumfuje kupiec! Tyle pieniędzy dostał za stary grat, jak się wyrażał i to od polaka, katolika! - Cieszy się i polak ziemianin! Wykupił obraz Najświętszej Panienki z rąk heretyckich. Kosztowało go to, prawda, bardzo wiele, ale wie o tem że im ofiara trudniejsza, tem Bogu milsza.

Tryumfuje kupiec! Interes zrobił jak nigdy. Pszenicę prawie ma za darmo, bo srebrniki, któremi za nią zapłacił, wróciły mu prawie wszystkie. - Cieszy się i ziemianin! Pieniędzy prawda zostało mu w sakwie mało, ale wie, że Matka Boża wynagrodzi mu tę stratę.

I wynagrodziła....

Wróciwszy do swej kwatery, ziemianin wyjmuje sakwę, ciekawy ile też ma jeszcze pieniędzy. Sakwa coś ciężka. Pieniędzy obficie, a tak mu się jakoś przedtem mało zdawało. Wysypuje.... Przelicza.... Ile wziął za pszenicę, tyle jest. Nie wierzy sobie. Liczy jeszcze raz. Tak samo.... Co takiego? Może za obraz nie zapłacił. Wraca więc natychmiast do kupca i pyta się go czy mu przypadkowo pieniędzy za obraz nie brakuje. A ten odpowiada złośliwie: "Bądź pan spokojny o moje pieniądze. Przeliczyłem je dobrze i wiem, ile ich mam i gdzie mam".

I poznał ziemianin, że to ręka Marji w tem. Nie żałował pieniędzy, wykupił Jej obraz i oto Marja już mu te pieniądze wróciła.

Niedługo i heretyk poznał jaka to moc Marji. Ledwie ziemianin odjechał z Gdańska, a tu i srebrniki mu zniknęły, te, któremi się tak cieszył i, co straszniejsze jeszcze ociemniał.

Rycerzu Niepokalanej! Jeśli ci droga cześć Marji, jeśli pragniesz jej rozszerzenia, to nie żałuj ofiar, bądźto pieniężnych, których tak bardzo potrzeba, bądźto i przedewszystkiem ofiar osobistych, to jest trudów, nieprzyjemności, umartwień podjętych ochotnie w tym celu. Najświętsza Panienka ci wynagrodzi.