Nasze współdziałanie z Maryją

Jak ma wyglądać nasze współdziałanie z Maryją, owo czynne Jej uznanie? Przede wszystkim musi posiadać cechę jakości, a następnie ilości. Pierwsza wymaga urobienia sobie właściwego sądu o roli i wielkości Maryi. Wymaga też gorącego pragnienia, by Ją czcić i miłować jak należy. Jest to składnik zasadniczy, niestety, często pomijany, z czego rodzą się pewne uprzedzenia do dzieła św. Ludwika Grigniona.

Postawmy sprawę po prostu. Jeśli Bóg żąda od nas sztuki złota, czy wystarczy dać Mu sztukę srebra o tej samej wadze? Otóż gdybyśmy się modlili do Pana Jezusa w przekonaniu, że jest On tylko świętym mężem w niebie i niczym więcej, modlitwa taka byłaby sfałszowana. Wprawdzie czystość intencji może uniewinnić od zarzutu fałszerstwa, ale nie da ona sfałszowanemu przedmiotowi wartości rzeczywistej. Dopiero wartość wewnętrzna naszej wiary, jej stopień i słuszność oceny, decydują o wartości modlitwy. Również można się wiele modlić do Matki Najśw., ale te modlitwy mogą mieć tylko wartość miedziaków. Całe różańce, nie oparte na właściwych pojęciach o Niej, mogą być mniej warte od jednego "Zdrowaś Maryjo", płynącego z serca, które pojmuje, kim jest rzeczywiście Matka Boża, i które stara się przepoić tę krótką modlitwę należną Jej czcią.

Następnie nabożeństwo do Maryi musi być zasobne pod względem ilości, to znaczy musi obejmować więcej niż tylko drobne i oderwane chwile naszego życia. Ma polegać bardziej na duchu aniżeli na zewnętrznych aktach i słowach. Albowiem duch obejmuje całe życie, nie tylko same jego ułamki, chociażby liczne. Nie należy jednak uważać formalnych modlitw i ćwiczeń pobożnych za niepotrzebne. W praktyce okazują się one niezbędne. Są dla życia duchowego tym, czym jest kościec dla ciała. Nadają codziennej pobożności porządek, określoną postać, trwałość i chronią od rozbicia. W ogóle im częstsza modlitwa, tym głębszy i prawdziwszy duch religijny, który staje się natchnieniem życia.

Szczegóły, dotyczące sposobu wprowadzenia w życie tego nabożeństwa do Maryi, zależą w dużej mierze od jednostki. Jak różnią się ludzie między sobą, tak różnić się muszą ich sposoby wyrażania się. Gdy jednak chodzi o rodzaj nabożeństwa, który by wyrażał dokładnie powszechny i nieprzerwany wpływ Niepokalanej na naszą duszę, to wprost samorzutnie wysuwa się idea całkowitego poświęcenia się, które uzależni od Niej jak najpełniej wszystko w naszym życiu. Najpierw ma to być formalny akt oddania się na własność. Trzeba go pojmować ze wszystkimi następstwami i składać na serio, z całą powagą. Jednak nigdy nie będzie za dużo podkreślać, że w tym poświęceniu się nie jest najważniejszą rzeczą sam akt, będący tylko jego początkiem, ani nawet wielokrotne odnawianie tego aktu, lecz odpowiednie nastawienie duszy, mianowicie postawa zależności od Maryi.

Postawa ta jest nieodzownym następstwem Zwiastowania, kiedy to wszyscy staliśmy się zależni od Maryi, a Bóg tak z nami postąpił, jakbyśmy już wówczas byli z Nią złączeni. Bóg nie przeznaczył nam innego stanu jeno ten, by być Jej dziećmi. Teraz więc, kiedy sami do Niej przychodzimy, powinniśmy oświadczyć, że do Niej należymy. Nasze codzienne życie to nic innego, jak dalszy ciąg Wcielenia, kształtowanie w nas Jezusa. Jak ongiś w Nazarecie, tak i dziś Bóg oczekuje Jej "fiat" i wymaga od nas ścisłego z Nią zjednoczenia.

To zjednoczenie jest życiem i podobnie jak zwykłe życie ciała wymaga regularnego bicia serca, stałej pracy płuc i pożywienia, tak życie duchowe potrzebuje modlitwy, aktów strzelistych, rożnych praktyk, czynów i myśli. One ogrzewają duszę i odnawiają jej siły, utrzymując w niej ducha poświęcenia.

W życiu duchowym musi być porządek. Jeżeli chce się coś urzeczywistnić i zachować, trzeba zbudować system, a ten z konieczności musi być, pod pewnym względem, automatyczny i zmechanizowany. Lecz to nie oznacza, że skutek tego stanie się niepobożny i mniej zasługujący. Takie mniemanie byłoby niedorzeczne, jak niedorzeczne jest zdanie, że w miarę wzrostu częstotliwości dobrych uczynków i wzmacniania się nawyku cnoty, maleje zasługa. Pamiętajmy również, że sam Bóg kocha systematykę i porządek.

Wobec tego należy wiązać różne pory dnia i jego wydarzenia z pewnymi modlitwami i ćwiczeniami pobożnymi. W miarę możności przymnażajmy sobie tych ćwiczeń, byśmy mogli coraz częściej łączyć się myślą z Bogiem. Dzień podporządkowany Bogu nie zasłoni nam widoku na Maryję. Jeżeli będziemy często zwracać ku Niej swe serce, wytworzy się w nas pożądany duch pobożności. Duch ten ogarnie nasze myśli i dotrze aż do najgłębszych zakątków świadomości, tak że gdziekolwiek zwróci się bezpośrednio nasza uwaga - czy ku niebu w czasie modlitwy, czy ku ziemi za pługiem, broną, przy kuchni - wszędzie będzie obecna w pamięci Maryja, tak samo jak Bóg. Uwaga nie musi, zresztą nie zawsze może, być zamierzona i wyraźna. Rzemieślnik nie patrzy przy pracy stale na swe narzędzie. Podobnie i uwaga na Niepokalaną, owo wielkie narzędzie Bożych planów, może być podświadoma, a mimo to natężona.

"Ale przecież nie można myśleć na raz o dwóch rzeczach", powie niejeden. Czemuż by nie? Przecież tyle rzeczy w ciągu dnia robisz równocześnie! Myślisz przy chodzeniu, modlisz się przy pracy, jesz i słuchasz, rozmawiasz i obserwujesz. Prawda, że wtedy każdej z tych czynności nie poświęcasz równej uwagi, lecz i ten mniejszy stopień uwagi jest istotny, tak że nawet przy ogólnej uwadze skierowanej na Boga samego czy Maryję dla Boga, można stać się duszą wysoce kontemplacyjną. Św. Ludwik Grignion dużo mniej żąda dla Maryi w praktyce "prawdziwego nabożeństwa".

Oświadcza, że wystarcza uwaga habitualna, która może być tylko ogólnym i niedostrzegalnym rzutem oka na Nią.

Dwie rzeczy na raz! Nie trzeba psychologa, by dostrzec nawet trzeci stopień uwagi, która jeszcze zasłuży na miano czynnej. Na przykład oprócz wyżej wymienionych czynności możemy jednocześnie odczuwać zadowolenie lub przykrość. Poza tymi uchwytnymi i aktywnymi czynnościami umysłu leży cała dziedzina podświadomości.

Choć ważną jest rzeczą zrozumieć, że powyższy zarzut nie ma podstaw, trzeba pamiętać, że właściwie w nabożeństwie do Maryi nie zachodzi rozdwojenie uwagi. Wszak nabożeństwo to opiera się na zasadzie, że 1) wszystko, cokolwiek i jakąkolwiek drogą ofiarowujemy Bogu, przechodzi przez Maryję; 2) wszystko, co oddajemy Maryi, należy przez to do Boga, zyskując znaczny przyrost i upiększenie zasługi przy przejściu przez Jej niepokalane ręce (co tak często podkreśla św. Ludwik); 3) musimy ze czcią uznać ten porządek, który stanowi część zależną pośrednictwa Chrystusowego.