Na wystawie ziem odzyskanych we Wrocławiu
Rycerz Niepokalanej 9/1948, grafiki do artykułu: Na wystawie ziem odzyskanych we Wrocławiu, s. 232

Opisy zdjęć powyżej, od góry od lewej: [1] Wnętrze Pawilonu Przemysłowego [2] Pawilon Przemysłu Chemicznego i Elektrotechnicznego [3] Trzy łuki symbolizujące 3-letni plan odbudowy

od dołu od lewej: [4] Hala Ludowa i Pawilon Przemyślu Gastronomicznego [5] Rzeźba i Pawilon Ministerstwa Rolnictwa [6] Wieża z wiader i maszt wysokiego napięcia [7] Prezydent R. P. Bierut w towarzystwie Rządu zwiedza wystawę historyczną w rotundzie Hali Ludowej po dokonaniu otwarcia w dniu 21.7. b.r.


Nie pierwszy raz widzimy Ziemie Odzyskane na wystawie. Dorobek tej części kraju przedstawiła nam już w części opolska wystawa z jesieni 1946 roku. która odbyła się w Gliwicach, a w rok później - wystawa, "Przemysł Ziem Odzyskanych" w Warszawie. żadna z tych wystaw nie rościła sobie pretensji do reprezentowania całości polskiej pracy na odzyskanych ziemiach zachodnich. Uczyniła to po raz pierwszy wystawa wrocławska.

Dla tych, którzy oglądali wystawę w Gliwicach 3 w Warszawie oraz przyglądali się licznym wytworom Ziem Odzyskanych na Międzynarodowych Targach Poznańskich, stanowiło poważny kłopot to, czy przemysłowa część wystawy wrocławskiej nie będzie powtórzeniem tego, co już widzieli poprzednio na podobnych imprezach. Obawy okazały się jednak niesłuszne, gdyż Wystawa Ziem Odzyskanych we Wrocławiu jest zupełnie czymś nowym.

Pomysł wystawy jest również zupełnie oryginalny. Zrodził się on w Poznaniu już w lecie 1945 roku zgodnie z intencją autora - mgra K. Sosnowskiego - miał być wystawą historyczną, ilustrującą polskie prawa do Ziem Odzyskanych. Z czasem pomysł uległ przemianie, ponieważ wyłoniła się konieczność uwzględnienia i drugiej części problemowej b. istotnej, tj. życia gospodarczego polskiego Zachodu. Wreszcie wysunęło się jeszcze i trzecie zagadnienie, które miało wykazać, że granica Odra - Nisa jest granicą pokoju w Europie. Te trzy założenia stały się podstawą realizacji obecnej wystawy wrocławskiej.

Nowością wystawy jest niespotykane dotychczas w Polsce jej opracowanie techniczno-artystyczne. Nie jest przesadą powiedzenie jednego artysty, że Wystawa Ziem Odzyskanych jest rewią talentów polskich grafików i architektów. Zgodnie z założeniami autora pierwotnej koncepcji zastosowano w silnym natężeniu elementy ruchu światła i dźwięku, tak, że wystawa nie jest nawet w swej części problemowej ("A") zestawianiem suchych cyfr i zbiorem wykresów. Przejeżdżająca kolejka pokazuje eksport, film przedstawia produkcję i pożytek z węgla lub rybołóstwa w Polsce. Coraz to jakieś światła gasną, inne zapalają się. Tam widać fragment kopalni, zbudowanej z węgla, w której pracują górnicy, jeszcze dalej przesuwa się jakaś taśma z napisem przedstawiającym osiągnięcia rolnictwa czy coś podobnego. Jednym słowem: wystawa - żyje.

Dla kogoś, kto był we Wrocławiu jeszcze kilka miesięcy temu i widział przerażającą swą ciężkością i tysiącami rozbitych okien Halą Ludową a wokół niej ruiny i pustkę, Wystawa Ziem Odzyskanych jest niezwykłą rewelacją. Oto bowiem wyrosły liczne pawilony, kwietniki i trawniki. W niebo strzela wysoko 106 metrów licząca wieża (szeroka u podstawy 4 m, a zakończona wierzchołkiem 4 cm - dzieło prof. Hempla), która odrywa wzrok przybysza od potężnej i ciężkiej masy Hali Ludowej. Pod wieżą-iglicą wznoszą się trzy potężne drewniane, 18-metrowe łuki, które symbolizują trud trzech lat odbudowy Ziem Odzyskanych. O zniszczeniach, które poprzedziły dzieło odbudowy, mówi tryptyk, dzieło prof. Wolffa, a drugi taki sam cykl, którego twórcą jest pochodzący z Wrocławia Jan Cybis, przedstawia polską pracę na zgliszczach i ugorach Ziem Odzyskanych.

Przeszedłszy cały plac wystawowy, wchodzimy do Hali Ludowej. Tu widzimy całą historię polskości Ziem Odzyskanych uwidocznioną w setkach fotografii, dokumentów i rysunków. Szkoda, że nie umieszczono również objaśnień w językach obcych, aby i obcokrajowcy dowiedzieli się o tym, że właśnie na odzyskanym Śląsku zapisano pierwsze zdanie po polsku, że właśnie we Wrocławiu ukazał się pierwszy druk polski, że rzekomy "Niemiec" Kopernik walczył z Krzyżakami, że ślady dawnej polskości ostały się tu jeszcze po dziś dzień. Zwiedzającemu trudno się oprzeć, aby nie zajrzeć do wnętrza sali, mieszczącej 40.000 osób, w której ongiś przemawiał Hitler a dziś powiewają polskie sztandary.