W tym roku 1930 i w tym miesiącu listopadzie mija właśnie sto lat od czasu, w którym Niepokalana Cudowny Medalik objawić raczyła. Posłużyła się w tym skromną, ukrytą nowicjuszką paryskiego klasztoru SS. Miłosierdzia siostrą Katarzyną Labouré.
Siostra Katarzyna w swej dziecięcej miłości i prostocie gorąco pragnęła ujrzeć kiedyś oblicze Matki Najświętszej. Gdy dnia 18 lipca 1830 roku przełożona nowicjatu opowiadała o Świętych i Królowej ich Niepokalanej Dziewicy, pragnienie to w siostrze Labouré jeszcze się spotęgowało. Modliła się o to bardzo.
Jakoż w nocy słyszy wezwanie, a gdy odchyliła cokolwiek firanki, cudnej piękności dziecię zaprosiło ją do kaplicy, gdzie rychło zjawiła się Matka Najświętsza...
Siostra Katarzyna, idąc za popędem serca, rzuciła się do stóp Matki Bożej i w tej chwili doznała niewypowiedzianie słodkiego uczucia, którym pobudzana i ośmielona jęła opowiadać Matce Najświętszej wszystka, cokolwiek jej na sercu leżało. Wzamian za te szczere, wylanie została udarowana pociechą, a zarazem dowiedziała się o klęskach które miały już rychło spaść na Francję.
W parę miesięcy później, dnia 27 listopada tegoż roku znów objawienie. Siostra Katarzyna tak je sama opisuje:
"Gdym odprawiała wieczorem wśród głębokiej ciszy rozmyślanie, zdawało mi się, że słyszę jakby szelest sukni jedwabnej, od prawej strony sanktuarium mnie dochodzący i ujrzałam Najśw. Dziewicę obok obrazu św. Józefa; była wzrostu średniego, a tak nadzwyczajnej piękności, że jej opisać niepodobna. W postawie stojącej, odziana była w czerwonawo połyskującą białą szatę, taką, jaką zwykle noszą dziewice, tj. zapiętą u szyi i mającą wąskie rękawy. Głowę Jej okrywał biały welon, spadający aż do stóp po obu stronach. Czoło Jej zdobiła obszyta drobną koronką, a ściśle do włosów przylegająca opaska. Twarz miała dosyć odsłonioną, pod nogami zaś Jej była kula ziemska, a raczej pół kuli, bo widziałam tylko jej połowę. Ręce Jej, aż do pasa podniesione, trzymały lekko drugą kulę ziemską (symbol całego wszechświata). Oczy wzniosła ku niebu, składając jakby w ofierze cały wszechświat Panu Bogu, twarz Jej coraz więcej jasnością promieniała.
"Nagle zjawiły się na palcach Jej kosztowne i drogimi kamieniami wysadzane pierścienie; z tych wychodziły na wszystkie strony jasne promienie, które ją taką jasnością otoczyły, że twarz Jej i szata stały się niewidzialnymi. Drogie kamienie były różnej wielkości, a promienie z nich wychodzące, stosunkowo więcej albo mniej jaśniejące.
"Nie mogę wyrazić tego wszystkiego, com wtedy uczuła i czego w tym krótkim czasie doznawałam.
"Gdym olśniona widokiem Najśw. Maryi Panny wpatrywała się w Jej majestat, zwróciła Najśw. Panna swój łaskawy wzrok na mnie, a głos wewnętrzny mówił mi: kula ziemska, którą widzisz, przedstawia cały świat i każdą osobę w szczególności.
"Tu już nie mogę opisać wrażenia, jakiego doznawałam na widok cudownie jaśniejących promieni. Wtenczas Najśw. Panna rzekła do mnie: "Promienie, które widzisz spływające z mych dłoni, są symbolem łask, jakie zlewam na tych, którzy mnie o nie proszą" - i dała mi przez to do zrozumienia, jak hojną jest dla tych, którzy się do Niej uciekają... Ileż to łask wyświadcza tym wszystkim, którzy Jej wzywają... W tej chwili straciłam już świadomość siebie, cała zatopiona w szczęściu... Następnie otoczył Najśw. Pannę, która miała ręce zwrócone ku ziemi, podłużno okrągły pas, a na nim znajdował się napis złotymi literami: "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy".
"Potem usłyszałam, głos mówiący do mnie: "Postaraj się o wybicie medalika według tego wzoru; wszyscy, którzy go będą nosili, dostąpią wielkich łask, szczególniej leżeli go będą nosili na szyi. Tych, którzy we mnie ufają, wielu łaskami obdarzę".
"W tej chwili, tak dalej opowiada Siostra, zdawaio mi się, że obraz się obraca. Potem ujrzałam na drugiej stronie literą M. z wyrastającym ze środka krzyżem, a poniżej monogramu Najsw. Panny Serce Jezusa otoczone cierniową koroną i Serce Maryi przeszyte mieczem".
W grudniu miała Siostra Labouré nowe widzenie, zupełni podobne do tego, jakie miała 27 listopada podczas wieczornego rozmyślania.
Według zdania Siostry Labouré wyglądała wtedy Najśw. Panna tak, jakoby liczyła lat około czterdziestu. Naokoło Niej był złoty napis: "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy." Ponad tym obrazem było znowu wybicie odwrotnej strony medalika, mianowicie litera M. z krzyżem, a u dołu Najświętsze Serce Jezusa i Maryi.
Powtórnie otrzymała Siostra Labouré rozkaz, aby się postarała o wybicie medalu według tego wzoru. Opowiadanie swoje kończy Siostra tymi słowy: "Niepodobna tego wyrazić, czego doznawałam, gdy Najśw. Panna składała cały świat w ofierze Panu Bogu, również tego, co czułam, wpatrując się w Nią. Znowu usłyszałam głos wewnętrzny: "Promienie te są godłem łask, jakie Najśw. Panna wyjedna tym, którzy Ją o nie prosić bada." Potem przewidując wielką cześć, jaką odbierać będzie Maryja Niepokalana od wszystkich, wydała Siostra Labouré mimowolny głośny okrzyk radości: "O jak miło, wołała, jak miło będzie słyszeć "Maryja jest Królową całego świata" I wszystkie jej dziatki będą powtarzały: "Ona jest Królową każdego z osobna!"
Po tym ostatniem widzeniu Siostra Katarzyna czuła, że musi starać się o wybicie medalika takiego, jaki oglądała w objawieniu. Lecz cóż, gdy spowiednik nie pozwolił jej na to?... Cierpiała z tego powodu wiele - aż po dwóch latach przystał na wszystko spowiednik, a wtedy ukazał się medalik, tak dobrze dziś wszystkim znany, "cudowny".
Nazwa ta bardzo rychło ucierać się zaczęła, a to dla licznych nawróceń i uzdrowień, jakie zaraz od początku przez ten medalik się stawały. 200 takich wypadków spisano dokładnie w pierwszych latach, a ileż uszło ludzkiej uwagi? Tysiące serc zlodowaciałych, na których ten medalik spoczął, zapłonęło miłością ku Bogu i ludziom, w tysiącach wiara się przebudziła, nieprzeliczone były uzdrowienia... To też miliony takich medalików tłoczono w Paryżu, miliony w Lyonie i w jedenastu innych jeszcze miastach Francji. I na inne kraje medalik się przedostawał, a jak serdecznie przyjęty został w Polsce naszej świadczy fakt, że odnawiając wtedy właśnie wieże kościoła mariackiego, między innymi świętościami również i medalik cudowny w gałkę na szczycie zamknięto.
Zapał, który ogarnął wtedy ludzi, nie przygasł i teraz: cudowny medalik noszony jest powszechnie. A łaski przezeń odbierane, wtedy liczne, teraz jeszcze są liczniejsze, o czym świadczy choćby zamieszczana w "Rycerzu" naszym rubryka "Podziękowania:" ileż razy tam występuje Medalik Cudowny?...
UWAGA: "Medaliki Cudowne" rozsyła na życzenie Administracja "Rycerza Niepokalanej", Niepokalanów, p. Teresin Soch., przyjmując wzamian dobrowolne ofiary - na Misje. Tamże zapisywać się można do stowarzyszenia znanego pod nazwą "Milicja Niepokalanej". Bliższe szczegóły: w dyplomikach.