Na miejscu śmierci Pana Jezusa

WRAŻENIA Z PIELGRZYMKI DO ZIEMI ŚWIĘTEJ

13)

Wchodzącego do bazyliki Grobu Pańskiego pielgrzyma uderza dziwny widok. Oto zaraz za bramą, po lewej stronie, widać wylegującego się próżniaczo mahometanina, palącego fajkę i bezmyślnemi oczyma obserwującego wchodzących. Są mu oni zupełnie obojętni. Z góry dobrze musieli zapłacić za możność wejścia do bazyliki. Bo jest to odźwierny, od którego dobrej woli uzależniony jest dostęp do świątyni.

Na wprost wejścia, nieco nad poziomem posadzki leży duża płyta marmurowa, a wokół niej porozwieszane lampy bizantyjskie. Cóż ona oznacza? To kamień, - tłumaczy nam O. Aureli - na którym namaszczano ciało P. Jezusa po zdjęciu z krzyża. Klękamy pobożnie, aby ucałować tę świętą skałę.

Potem przy dźwiękach hymnu Te Deum, śpiewanego pięknie przez Braci Mniejszych, podążamy ku Grobowi świętemu. Znajduje się on nieco na lewo, w małej kapliczce, wzniesionej na środku bazyliki, pod olbrzymią kopułą.

O przejęciu i o silnych wrażeniach, jakieśmy tam przeżyli, nie będę pisał, bo już opowiedziałem to w "Rycerzu" kwietniowym ub. roku.

Uczciwszy kamień, na którym złożono w grobie Ciało Pana Jezusa - dziś jest to ołtarz - wracamy do kamienia namaszczenia, aby po kilkunastu stopniach dostać się na Kalwarję. Za czasów P. Jezusa był to niewielki, zaledwie kilka metrów sterczący wzgórek, bielejący zdala skałą wapienną. Kształt tego pagórka, znajdującego się w pobliżu murów miasta, przypominał czaszkę ludzką, skąd też nazwano go Golgota po aramejsku, a po łacinie Kalwarja czyli trupia głowa.

miejsce ukrzyżowania
Miejsce (x), gdzie stał krzyż P. Jezusa

Tutaj to poprowadzono P. Jezusa. Oprawcy, zdarłszy z Niego suknię, przepasali Go kawałem płótna i rozciągnąwszy na przyniesionym Przezeń krzyżu, mocnemi gwoździami przybili Mu ręce i nogi do drzewa. Poczem umocowali krzyż w szczelinie i czekali aż ducha wyzionie.

Ewangelja wspomina, że razem z Jezusem ukrzyżowano dwóch łotrów, jednego po prawicy a drugiego po lewicy. Jezus w środku, jako najgorszy z nich... A gdy po trzech godzinach niewymownych męczarni tak duchowych jak i fizycznych, wołając "Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego" skonał, ziemia zadrżała, jakby chcąc otrząsnąć się z tej strasznej zbrodni bogobójstwa. Słońce skryło się za zwały chmur, że ciemności pokryły ziemię.

Na motłoch padł strach. Cisnąc się i krzycząc, poczęli wracać do Jeruzalem, przerażeni i skruszeni. Nawet pogański setnik, któremu powierzono wykonanie wyroku, powiada do otoczenia: "zaiste, ten był Synem Bożym".

Na widok powstających z grobu umarłych i bólu przyrody całej - przerażenie ogarnęło wszystkich. Wtedy to Józef z Arymatei i Nikodem, dwaj faryzeusze, ukryci zwolennicy Jezusa, poszli do Piłata prosić, aby im wolno było pogrzebać ciało Zmarłego. Piłat, wywiedziawszy się uprzednio od żołnierza, że Jezus zmarł, a nadto włócznią przebito Mu serce, dał pozwolenie.

Zabrano się z pośpiechem do zdjęcia z krzyża, bo nadchodził wieczór i zaczynał się szabat. Mężowie, milcząc, w bólu serdecznym, zdjąwszy Ciało, obmyli je i zabalsamowali. A owinąwszy w prześcieradła, według tamtejszego zwyczaju, złożyli w nowym grobie Józefa, znajdującym się w ogrodzie u podnóża Golgoty. Aby narzędzia męki nie sterczały przez święta Paschy, rzucono je w pośpiechu do pobliskiej groty. Pogrzeb był cichy i smutny. Mężczyznom towarzyszyły niewiasty, wśród nich Matka Jezusowa, z rozdartą od bólu duszą.

Potem przyszedł szabat i ten cudny ranek Wielkiejnocy, po którym tyle dziwnych wieści rozeszło się wśród znękanej gromadki uczniów i wyznawców Jezusa.

miejsce grobu P. Jezusa
Płyta marmurowa Grobu-ołtarz okrywająca ławę kamienną na której złożono Ciało P. Jezusa

A gdy Pan Jezus, raz i drugi ukazał się Apostołom i Marji Magdalenie i uczniom, smętek pierzchł, a w duszach ich rozegrała się radość wielka i potężna, iż Pan, Którego bezmiarem bólu i sromoty napełniono, powstał z martwych.

Toteż nie dziw, że miejsce Jego Krzyża i Grobu czczono od samego początku. Matka Najśw. pewnie nieraz chodziła na te miejsca, przypominając Sobie to wszystko, co Jezus z miłości dla nas wycierpiał.

Jakże szczęśliwy czuje się człowiek tu, w tej mrocznej kaplicy! Patrzysz szeroko rozwartemi źrenicami przed siebie, a przed wzrokiem duszy jawi ci się przebolesna tragedja, dokonana przed 19 wiekami na tem miejscu.

Znam kilka filmów o męce P. Jezusa. Na niektórych widzowie, niekoniecznie pobożni ani przeczuleni, szlochali jak dzieci. Ale te wszystkie obrazy nie przemówiły do mnie tak silnie, jak fakt znalezienia się na tem miejscu, gdzie się działy te rzeczy.

Widzę, wyraźnie widzę rozwieszonego na krzyżu Jezusa - Męża boleści. Przedśmiertne drgawki przebiegają zsiniałe, skrwawione, posieczone biczowaniem ciało z rąk i nóg sączy się strumykami ciemno-czerwona krew spływa po rękach aż po łokcie i krzepnie. Zbroczony nią krzyż. Kropelki odrywają się, padając na spieczoną skwarem południowym ziemię...

A obok stoi Matka bolesna, jakżeż okrutnie cierpiąca. Po licach Jej płyną cicho łzy. A dusza słania się pod ogromem bólu. Ale trwa mężnie. Ona wierzy, że tego wszystkiego było potrzeba dla naszego zbawienia. I dlatego kielich goryczy wespół z Synem wychyla do ostatka, choć ból wwierca się Jej w serce, targa niem bezlitośnie.

Serce wali mi jak młot kowalski, a w duszy słyszę jakiś głos potężny, mówiący mi:

- To wszystko z miłości ku tobie. Jak Jezus cię ukochał!...

Ach, tak. On dla mnie cierpiał i w najstraszniejszych boleściach konał. Dla mnie, dla mnie!... Jego łzami i krwią zalane oczy widziały mię w tej okropnej chwili, całe moje życie, wszystko dobro i zło, którego dokonam...

- Jezu, miłosierdzia! Przebacz dotychczasową niewdzięczność, zapomnij niewierności!...

Łzy puszczają się ciurkiem, płynąc sznureczkami na ziemię. Z różnych stron słychać tłumiony szloch.

A w duszy robi się tak słodko, promiennie, błogo. To pewnie Jezus przynosi Swe przebaczenie...