Na drodze ku Prawdzie
Z wyznań nawróconego

Studjowałem piękne kazania Newmana[1] i dowiadywałem się z nich, iż prawdziwa wiara różni się zupełnie od tej, o której zawsze dotychczas słyszałem; przyszła mi do głowy myśl, że może i ja uzyskam kiedyś łaskę wiary.

Wielu z mych przyjaciół, którym przedstawiałem zalety pisarskie Newmana, sławiło przedemną piękno ułożonego przezeń hymnu: Oto jego tłumaczenie:

"Prowadź mię, o Światło dobroczynne, przez mroki mię otaczające
Prowadź mię naprzód;
Noc jest ciemna, a jam zdała od ogniska;
Prowadź mię naprzód;
Kieruj memi krokami, nie domagam się widzenia
Dalekiego krajobrazu: jeden krok mi wystarczy!
Nie zawsze byłem takim, nie prosiłem,
By naprzód mnie prowadzono;
Lubił m sam wybierać i widzieć mą ścieżkę lecz teraz
Prowadź mnie naprzód.
Lubiłem dzień jasny i, naprzekór bojaźni.
Pycha rządziła mą wolą - nie wspominaj lat ubiegłych.
Moc twa tak długo mi błogosławi; pewną dłonią
Prowadzi mnie ona
Przez bagna i błota przez skały i potoki, Aż noc przejdzie.

Wystarałem się tedy o hymn Newmana, a będąc nim zachwycony, nauczyłem się go napamięć i zacząłem odmawiać. Działo się to na początku r. 1892. Do tej pory Kościół katolicki nie pociągał mnie wcale: coprawda, znałem go jedynie ze złego, które o nim słyszałem i czytałem. Od tej chwili jednak, gdy zacząłem odmawiać hymn: "Prowadź mnie"... zaszła we mnie pewna zmiana; miałem wrażenie, iż coś, zupełnie niezależnie od rrej woli, skłania mnie do poznania nauki Kościoła katolickiego.

Skłonność tę odczuwałem kilka razy. Podzieliłem się mojemi uczuciami z pewną znajomą katoliczką. Ta ostatnia przysłała mi katechizm Kościoła Powszechnego. Trochę dziwnie mi było, kiedy ujrzałem katechizm w swych rękach (od dzieciństwa zachowałem bardzo złe wspomnienie o tej książce), - przeczytałem go jednak uważnie. Wynik tego kroku zadziwiał mnie samego: z wielką bowiem łatwością przyjąłem za prawdę nauki w katechizmie zawarte.

Coprawda, niezupełnie trafiał mi do przekonania dogmat o karze po śmierci, ale jednocześnie przyszedłem do wniosku następującego: o ile nauki w katechizmie podane sformułował Kościół, ustanowiony przez Jezusa Chrystusa, - muszę je przyjąć.

Uważałem więc teraz za rzecz konieczną zbadanie, czy istotnie Kościół katolicki został założony przez Chrystusa Pana. W tym celu udałem się na Mszę św. do kościoła OO. Asumpcjonistów. Trafiłem na Mszę cichą, z której nic nie usłyszałem, ani też zrozumiałem to zbiło mnie nieco z tropu. Zaopatrzyłem się tedy w mszał, ażeby wniknąć w tajemnicę Mszy Św. i z książką tą byłem obecny trzy razy na Mszy św: obrządki religijne oraz skupienie ogółu wzruszyły mnie do głębi

Wkrótce potem, będąc w kościele Pasjonistów, zwróciłem się do czcigodnego Ojca Mateusza z prośbą o jakieś dzieła, pouczające o zasadach wiary katolickiej Obdarzył mnie opowiadaniem o nawróceniu jednego z biskupów protestanckich w Ameryce. W gruncie rzeczy nie o to mi chodziło; gdyż nie pragnąłem słuchać dowodzeń, chciałem się dowiedzieć jedynie, czy Kościół katolicki zasługuje na uwielbienie, czy też jest takim, jaki znałem z opowiadań za czasów mego dzieciństwa. Przeczytałem jednak ofiarowaną mi książkę; zaciekawiły mnie bardzo podawane w niej kwestje sporne Ojciec Mateusz dał mi jeszcze kilka dzieł; duch tych utworów był tak godny zachwytu, iż przeczytałem je z przyjemnością. Mimo, że zmysł krytyczny, który posiadam z natury, nie opuszczał mnie ani na chwilę, nie mogłem nic skrytykować w tych książkach. Kwestje sporne rozpatrywano w nich z zupełną otwartością, a dzieła protestanckie do otwartości nie przyzwyczaiły mnie wcale. Dalej protestanci w swych utworach zmieniają? kompletnie znaczenie nauki, której chcą odjąć wiarę; katoliccy zaś autorowie, których dzieła czytałem, roztrząsali kwestje sporne sprawiedliwie i bez wykrętów.

Teraźniejsze moje studja przekonały mnie, iż wnioski, które powstały tak samorzutnie w umyśle moim po przeczytaniu niektórych ustępów z Biblji, były zasadami podstawowemi Kościoła katolickiego. W Biblji widziałem Chrystusa Pana, zakładającego społeczność," korporację organizm, krórego członki miały być w połączeniu z sobą i w zupełnej jedności wiary. Społeczność ta miała przetrwać wszystkie weki, aż do skończenia świata. - Widziałem Chrystusa, Pana wybierającego jednego z swych uczniów, aby go uczynić głową swego Kościoła, - teraz znajdowałe n wszystkie te cechy, wskazane przez Biblję, w Kościele, którego historję badałem. Widziałem ten Kościół, zachowujący zawsze przez wszystkie czasy władzę, daną mu przez samego Boga; widziałem biskupów i kapłanów, pełniących obowiązki swego powołania, jak to czynili Apostołowie przed nim, a zawsze nad wszystkimi stał ich wódz, Papież, uznany przez nich za Najwyższego Pasterza.

Pisma Ojców Kościoła i sobory powszechne świadczą o tem. Nie bacząc na herezje i napaści wszekiego rodzaju, Kościół zewsze głosił naukę o prymacie Papieża następcy św Piotra, opoce i ochronie jedności. I przypominały mi się słowa Zbawiciela, zwrócone do tego z uczniów, który miał zostać głową powstającego Kościoła: "Ja tobie powiadam, iżeś ty jest opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój a bramy piekielne nie zwyciężą go".

Zgłębiając prawdę, obserwowałem, jak sobory i Papież, nauczyciel Kościoła, objaśniali Pismo święte pod wodzą Ducha Świętego, jak je rozwijał w formie dogmatu, nie zmieniając jednak w tym celu nic z wierzeń zasadniczych, przekazanych przez Chrystusa Pana, jak stawiali Kościół na stopniu takiej potęgi, że mógł się uchronić od tego, co zowią duchem czasu. W istocie, było rzeczą niezbędną wyjaśnić dokładnie te i owe prawdy, które Zbawiciel nasz pozostawił w stanie zarodkowym, zaczątkowym w umyśle swych Apostołów

Fakt ten możemy konstatować od samego początku istnienia Kościoła: uczniowie w swojem "Credo" wyrazili wiarę w Kościół słowy następującemi: "Wierzę w Święty Kościół Powszechny". Już w roku 325 sobór Nicejski uznał za konieczne objaśnić tę rzecz bliżej i powiedział tak: "Wierzę w Kościół, który jest: jeden, święty, powszechny i apostolski".

Przez wszystkie wieki rozwijał Kościół swą naukę stosownie do potrzeb czasu.

Studja historyczne, które podjąłem, doprowadziły mnie do pewności, że Kościół katolicki był tym Kościołem, który Chrystus Pan ustanowił; jednocześnie badania moje wykazywały mi ja mo, iż moje przesądy lat młodzieńczych nie miały racji bytu: byłem teraz przekonany o oczernianiu Kościoła katolickiego przez wrogów, gdyż znajdowałem Kościół święty nietylko w jego nauce i moralności, lecz także w kapłanach i wiernych jego.


[1] Nawrócony Anglik, później kapłan katolicki.