Myślą... Sercem... Wolą...

Był przecież czas w mym życiu, kiedy o Tobie zupełnie nie myślałem, zapomniałem o Twoim istnieniu... Jakby Ciebie nie było.

Czasem tylko przemknęła się myśl o Tobie... Czy to nawet można było nazwać myślą...? Raczej przelotne wrażenie, mgliste wspomnienie, wyczuwanie czegoś, co może jest, - czegoś nieskończenie dalekiego, z zewnątrz mnie istniejącego, nie mającego ze mną żadnego bezpośredniego, a nawet realnego związku... Kiedy krzyż mijałem i z przyzwyczajenia głowę przed nim odkrywałem... Kiedy w kościele się znalazłem z konieczności czy też ulegając tradycji... Kiedy przypadkowo trafiłem na ustęp w książce, który o Tobie mówił...

Przyszło ocknienie. Otworzyły się oczy: ujrzałem Cię. Wszedłeś w moją myśl, począłeś ją wypełniać, usuwając z niej wszystko, co nie jest Tobą albo z Tobą nie ma związku.

Z jakim gorzkim wstydem zwracam się ku tym czasom, kiedy żyłem, kiedy mogłem żyć bez myśli o Tobie...

Już się zacierają kontury. Pozostaje tylko obraz ogólny: obraz mroczny... pustka... szarpanina ... szukanie ... niepokój żrący, zarażający otoczenie ... niezmierne znużenie.

Ale i teraz, gdy oczy mam otwarte, w każdym dniu jak częste są chwile - aż się zdumiewam, iż mogą być tak częste - kiedy zapominam o Tobie i tak mówię i czynię, jakby Ciebie nie było.

Nie dopuść już więcej. Nie dozwól, by cokolwiek między Tobą a mną stanęło i cień mi na duszę rzuciło.

Pomóż, Panie, abym myślą trwał przy Tobie!

* * *

Jedno dałeś mi serce i ono nie potrafi miłować inaczej stworzeń i Stwórcy. W jednym przecież przykazaniu zawarłeś cały nasz; obowiązek, jednym, tym samym i takim samym miłowaniem nakazałeś mi ogarnąć i Siebie i ludzi.

Skieruj ku Sobie tę zdolność kochania, jaką we mnie włożyłeś.

Ja nie chcę skłaniać się ku Tobie jakąś nieokreśloną skłonnością bezkrwistym przywiązaniem, jak do idei, zasady najpierwszej.

Ja pragnę kochać Ciebie tą - tak dobrze mi znaną - miłością jaką w ciągu mego życia umiałem kochać najbliższych mi: jako Istotę żywą, zdolną mnie odczuwać oddźwięknąć wzajemnym ku mnie uczuciem.

Ty przeczułeś to pragnienie ludzkiego serca i - stając się Bogiem-Człowiekiem - umożliwiłeś mi taką właśnie miłość ku Sobie.

Spraw, abym Cię nie tylko widział po przez karty Ewangelii nauczającego i dobrze czyniącego kiedyś tam przed dwudziestu wiekami... i działającego w Kościele Swoim, ale - abym czuł i najpełniejszą miał świadomość, że jesteś przy mnie i we mnie, Człowieku najbliższy.

A zwłaszcza w czasie Ofiary:

Kiedy kapłan podnosi i ukazuje Hostię, dopomóż mi tak wznieść się ponad siebie, bym mógł dosięgnąć krzyża Twego i przywrzeć do niego porywem całego jestestwa.

A kiedy uklęknę przed Stołem Twoim, niechaj serce tak we mnie pała, jak w on czas w piersiach tych dwóch w Emaus, gdy wreszcie poznali Cię po łamaniu chleba.

Daj, Panie, abym trwał przy Tobie sercem!

O wielkie rzeczy proszę: za wielkie, ponad moją miarę.

Nawet wśród wybrańców Twoich iluż gorzało - stale, jednako - taką miłością...?! I iloma i jakimi ofiarami musieli sobie tę największą łaskę wysługiwać! Przez całe lata nieodstępną towarzyszką była im oschłość serca i ciemność ducha. A jednak nie odstępowali Cię!

Jakże łatwo jest Ci służyć, gdy wyczuwam Twoją obecność. Wtedy jednak oddanie się Tobie przestaje już być aktem mojej wolne woli: ulegam Twojej przemocy, nie mogę, choćbym chciał, oprzeć się jej, - przemocy Twojej miłości.

Ty chcesz oddania się dobrowolnego.

A dowodem i miarą jego jest trwanie przy Tobie, wierność niezachwiana, mimo że noc zalega duszę, a serce jakby doszczętnie wyzute ze zdolności miłowania.

Poddać mi się trzeba tej próbie: pełnić nieugięcie Twoje przykazania,

i nie ustawać w modlitwie, i zawsze do Stołu Twego przychodzić, chociaż zdawać mi się będzie, że nie ma Ciebie przy mnie..., że Ciebie w ogóle nie ma, choć na myśl o Tobie i Twoich sprawach nie poruszy się moje serce najlżejszym bodaj drgnieniem.

Panie i Boże mój, wspomóż mnie, abym w każdej chwili mego życia trwał przy Tobie i do końca wytrwał sercem, myślą, wolą.

Fac me Tuis semper inhaerere mandatis et a Te nunquam separari permittas[1].

("Rozważania")

[1] Spraw, bym trwał zawsze przy Twoich przykazaniach, i nie dozwól, bym się kiedykolwiek od Ciebie oddalił.