Wielki Czwartek.
Wielki dzień! Wigilia śmierci P[ana] Jezusa. Dzień pełen blasków niewypowiedzianej miłości i miłosierdzia Jezusa ku ludziom. Pamiątka ustanowienia Najśw. Eucharystii i sakramentu kapłaństwa.
Promienie tego dnia ożywiają jeszcze dziś, po 19 wiekach, miliony dusz - owszem aż do skończenia wieków dusze wiernych Chrystusowych będą czerpać zeń życie - to nadprzyrodzone - i rozwijać je, kształtując w sobie Jezusa Chrystusa.
Tyle się słyszy i pisze o Najśw. Sakramencie, o tym Sakramencie miłości Bożej ku biednym, grzesznym ludziom, tyle się o tym mówi, że zdawać się może, iż wszyscy chrześcijanie spośród tajemnic Wiary chyba najlepiej pojmują tę prawdę.
Nie mówię tu o zgłębieniu tajemnicy, bo tego nie zdoła uczynić żaden umysł ludzki: wszak to tajemnica. Ale o zrozumieniu tych prostych słów: Jezus chciał pozostać z nami, Jezus jest wśród nas - prawdziwie, istotnie, rzeczywiście - Ten Sam, Który przed 19 wiekami zasiadał z Apostołami, aby spożyć z nimi po raz ostatni wieczerzę paschalną.
Tak, to jest pewnik, bo On Sam, Prawda nieskończona, nam to powiedział. Albowiem "umiłowawszy Swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował" (J 13,1). Miłość nie pozwoliła Mu ich opuścić. "Nie zostawię was sierotami" (J 14,18) - mówi.
I wymyślił tę tajemnicę, aby móc z nami pozostać.
"A podczas wieczerzy wziął Jezus chleb i pobłogosławiwszy, połamał, i podając uczniom swoim rzekł: Bierzcie i jedzcie - to jest Ciało moje".
"A wziąwszy kielich, i dzięki czyniąc, podał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy; to jest bowiem Krew moja Nowego Przymierza, która się za wielu przelewa na odpuszczenie grzechów" (Mt 26,26-28).
Oto źródło naszej wiary. Te słowa Jezusa lśnią cudnymi barwami, zachwycając swą treścią i podbijając serca wiernych wszystkich czasów.
"To czyńcie na moją pamiątkę" (Łk 22,19) - polecił Pan dając uczniom moc przemieniania chleba w Ciało a wina w Krew Swoją.
I w ten sposób - zaiste cudowny i niepojęty - zaspokoił Swą miłość ku nam, nie mogącą znieść rozłąki. Pozostał z nami, aby nam towarzyszyć w tej ziemskiej wędrówce do Ojczyzny wiekuistej.
Pozostał, aby być dla nas tym, czym był dla Apostołów umiłowanych: Mistrzem, Przewodnikiem, Ojcem najczulszym...
Pozostał, aby śpieszyć nam z pomocą na każde zawołanie, by być lekarzem naszych dusz i cudownem lekarstwem w niemocy.
Jezus żywy, prawdziwy, wszechmocny jest wśród nas, chce być naszym pokarmem, zasilającym nas do walki, którą staczać wszyscy musimy z potrójnym dusz naszych nieprzyjacielem.
Jezus tak blisko nas, na ołtarzach przebywa, czeka na nas abyśmy przychodzili Doń z prośbami, a On odpowie błogosławieństwem, miłosierdziem i zmiłowaniami bez liczby.
Wierzymy w to!
Jeśli tak, tośmy powinni jak najchętniej, jak najczęściej, jak najgorliwiej przebywać w Jego obecności, przychodzić do Niego z ufnością w każdej potrzebie, karmić się tą najświętszą Manną - Bogiem żywym, pragnącym gościć w naszych duszach. Bo wszak On powiedział: "Kto pożywa moje Ciało i pije Krew moją, ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (Jan 6,55).
Żywota wiecznego, nieba - wszyscy pragniemy, bo wszyscy rwiemy się do szczęścia.
Ale, niestety, jakżeż mało jest takich, którzy znajdują szczęście prawdziwe. Bo szukają go w wyniesieniu się nad bliźnich, w zaspokojeniu żądz, w dogodzeniu zmysłom - a więc idą w niewłaściwym kierunku. Końcem ich zatracenie wieczne!...
My szukajmy szczęścia u Jezusa, w łączeniu się, w zjednoczeniu, w przyjacielskim obcowaniu z Nim. On tego pragnie, nakazuje nam to, obiecując w nagrodę: tu - pokój sumienia, to jedyne, najwyższe szczęście na ziemi, a w wieczności - Samego Siebie z całym przepychem nieba...
Powiadamy, że wierzymy w obecność P. Jezusa w Najśw, Sakramencie. Ależ to nieprawda! Bo gdybyśmy naprawdę wierzyli, że tu Sam Jezus przebywa, czeka na nas, zaprasza nas miłośnie, obiecując, iż "jeśliby kto pożywał tego chleba, żyć będzie na wieki" (Jan 6, 52), jeślibyśmy wierzyli słowom Jezusa, czyż stronilibyśmy tak od Stołu Pańskiego?
Gdybyśmy wierzyli - czyby nam tak trudno przychodziło wybrać się do spowiedzi i Komunii Św[iętej] wielkanocnej. Czyż nie przychodzilibyśmy często, jak najczęściej, by zapraszać Jezusa do serca swego, by Bogiem sycić swą duszę?
1900 lat mija od pamiętnej i przebłogosławionej chwili, w której Pan Jezus, wybierając się na mękę i śmierć, ustanowił Najśw. Sakrament, dając nam dowód Swej niepojętej miłości ku nam.
Zbliża się Wielki Czwartek. Namiestnik Chrystusów wzywa wszystkich wiernych, by w dniu tym wespół z kapłanami przystąpili do Komunii Św[iętej], dziękując Panu Jezusowi za ten dar niewysłowionej miłości, jaki nam nędznym i grzesznym zostawić raczył.
A ty może już dawno nie uprzątałeś swego serca z panującego tam nieładu? Możeś już dawno nie leczył ran, duszy twej przez grzech zadanych, tak, że ona biedaczka już dawno przestała żyć z Chrystusem i w Chrystusie, a obcuje z szatanami tylko? Może już dawno słodki Jezus nie gościł u ciebie w Komunii Św[iętej]?
Nie ociągaj się dłużej, ale idź, obmyj swą duszę z win i grzechów w Sakramencie Pokuty, a potem z wiarą i miłością zaproś Jezusa do swego serca, Który czeka na ciebie, tęskni za tobą, zaprasza cię, pragnąc cię uleczyć i dopomóc ci na przyszłość w walce i pracy.
Idź do Niego często, jak najczęściej. Nie słuchaj, co powie świat, bo świat zawsze sprzeciwia się Chrystusowi i odwodzi od Boga, wyśmiewa tych, co myślą i postępują zgodnie z wymaganiami wiary. Świat przewrotny nienawidzi Jezusa!
Więc wzgardź tym nikczemnym obłudnikiem i idź do Jezusa. A raczej idź do Jego i swojej Matki, i proś Ją, by cię zaprowadziła do Niego. Gdy Ona cię przedstawi, nie lękaj się niczego, owszem bądź pewny najłaskawszego przyjęcia.
A wtedy życie twoje będzie piękne - mimo szarzyzny i codzienności; będzie radosne - mimo niepowodzeń i krzyżów; będzie życiem chrześcijańskim, Bożym, bo Chrystus będzie żył w tobie, uwielbiony, chwalebny; życie całe będzie świątecznym Alleluja, śpiewanym co dzień ku czci Stwórcy.
Maryjo Niepokalana, prowadź nas wszystkich jak najczęściej do Jezusa - Eucharystii!