Miłość braterska

Pewna matka francuska miała dwóch synów. Starszy, ukończywszy w 20-tym roku życia szkołę w Saint-Cyr, odznaczył się pod Staoneli, po czym wrócił pod dach rodzinny. Zastał cały dom we łzach. Jego 10-letni brat dogorywał. Biedna matka zaledwie spojrzała na przybyłego. Cała była zajęta chorym. Młody oficer pomagał matce, ale wszystkie starania szły na darmo.

- Jeżeli on umrze - powtarzała matka - i ja muszę umrzeć. To dziecko było całym moim życiem.

Twarde to były słowa dla oficera, ale nie wyrzucał matce. Mówił sobie: gdybym ja był na miejscu umierającego, i mnie by tak kochała.

Lekarze mimo stosowania najlepszych zabiegów nie mogli przywrócić sił chłopcu. Jego duże oczy stały się przezroczyste, nie poznawał już ani matki, ani brata, którzy trzymali mu ręce, chłodne i wychudzone.

- On umrze, umrze! - powtarzała zrozpaczona matka.

Kapłan starał się ją uspokoić. Mówił o zdaniu się na wolę Bożą, o tym, że dzieci po śmierci są szczęśliwe wśród aniołów. Ale ona niczego więcej nie słyszała jak tylko urywany oddech synka. Serce brata łamało się na widok cierpień małego i rozpaczy matki.

Konwulsje schwyciły dziecko: wszyscy zadrżeli. Kapłan powiedział: Módlmy się.

Padnięto na kolana.

I wtenczas starszy brat wyszeptał, ale tak, że Maryja słyszała, modlitwę:

"Panno Najświętsza i najczulsza i najboleśniejsza z matek! Tyś naszą jedyną nadzieją, wysłuchaj ślubu, jaki czynię w sercu. Jeżeli przywrócisz życie mojemu bratu, przyrzekam, że poświęcę się wychowaniu dzieci w jego wieku. Będę Cię wielbił przez wszyst[364]kie dni mego życia, Jeżeli zachowasz brata dla serca mojej matki".

Ta modlitwa miłości synowskiej i braterskiej została wysłuchana...

Dziecko było ocalone! Pewnego dnia starszy syn przychodzi pożegnać się z matką i wyjawia jej ślub, jaki uczynił:

- Oto szpada, - mówi jej - proszę ją dać mojemu bratu, gdy podrośnie. Ja spełniam obietnicę: będę uczył dzieci w jego wieku, jak trzeba kochać Boga i Jego Matkę Najświętszą, ojczyznę, cnotę i niewinność.

Matka zarzuciła ramiona na szyję starszego syna i uścisnęła go. Ach, jego kochała jeszcze bardziej. Robiła wszystko co mogła, by pozostał przy niej. Lecz w końcu zrozumiała, że Bóg pragnie ofiary z jej syna.

Odjechał, aby spełnić swój ślub. Dziś jest zakonnikiem, bratem Nauki Chrześcijańskiej.