Matka Boża z Guadelupe

Każdy naród, każdy kraj katolicki posiada jakieś uświęcone miejsce, z którego Matka Najświętsza łaski przeliczne szeroko rozlewa, U nas przede wszystkim Częstochowa. We Francji Lourdes. W dalekim a nieszczęśliwym Meksyku - Guadelupe.

Początek królowania Matki Bożej w Guadelupe odnosi się do roku 1521 - dziesięć lat po zdobyciu kraju przez Hiszpanów.

Rankiem 9 grudnia tego roku Indianin, Juan Diego zapukał do bramy biskupiego pałacu. Stanąwszy przed obliczem pasterza diecezji oznajmił, że będąc tegoż dnia w dolinie Anahuac słyszał głosy niebieskie i widział niewiastę, otoczoną blaskiem słonecznym, która mu powiedziała, że jest Maryją, Matką Boga, i że chce tu świadczyć ludowi miłosierdzie, jeżeli jej na tym miejscu wybudują kościół.

Biskup Zumarraga, niedowierzając biednemu Indianinowi, kazał mu przedstawić jakiś dowód - i rzeczywiście zaraz nazajutrz otrzymał z rąk jego piękne świeże róże, zerwane ręką samej Matki Bożej w takim miejscu, gdzie one nigdy dotąd nie rosły. Co więcej fałdy odzienia Indianina, w których owe róże były przyniesione, miały na sobie odbicie wizerunku Najświętszej Panny z aureolą dokoła głowy. Biskup już przekonany o prawdzie objawienia, urządził tegoż dnia uroczystą procesje, a wkrótce wybudował wspaniały Kościół.

Do dziś dnia płat z odzienia Juana Diego z wizerunkiem Matki Najświętszej, oprawiony w złote ramy i otoczony szeregiem lampek elektrycznych, króluje z wielkiego ołtarza pod wspaniałym baldachimem. Przez cztery wieki postać Matki Bożej nic się bynajmniej nie zatarła, ani odmieniła.

I jeżeli zawsze lud tamtejszy garnął się do tronu Królowej Nieba i ziemi w tym właśnie miejscu, jeśli przedkładał Jej swe smutki i bole - to cóż dopiero teraz, gdy krajem i narodem wstrząsa okrutne barbarzyńskie prześladowanie Kościoły pozamykane, kapłani ścigani sądownie i wespół ze zbrodniarzami traceni. Biskupi wszyscy we więzieniach... Gdzież tedy pójdą wierni, jeśli nie do Guadelupe?...

Idą - a dzień dorocznego odpustu M. Bożej z Guadelupe opisują gazety zagraniczne w tych słowach:

Dnia 12 grudnia [1925] roku odbyła się imponująca manifestacja religijna, świadcząca o niewzruszonej wierze ludności prześladowanej przez rząd obecny. Rząd zmobilizował liczne oddziały wojskowe, którym kazał otoczyć kościół Matki Bożej w Guadelupe, przypuszczając, że nastąpią tam jakieś nieporządki i rozruchy, wywołane przez wielki napływ pielgrzymów i podniecenie ich umysłów. Ale żołnierze nie widzieli nic, oprócz ogromnych, modlących się tłumów i nie mieli żadnego powodu do użycia broni. Nic nie zakłóciło spokoju tego dnia, poświęconego modlitwie do Królowej Pokoju i błaganiu o przywrócenie pokoju dręczonemu ciężko krajowi.

Liczba pielgrzymów była jeszcze większa niż w latach poprzednich, ale uroczystość musiała obejść się - po raz pierwszy od czasu jej ustanowienia - bez udziału duchowieństwa. Kościół bowiem jest tam dziś pozbawiony wolności, wielu jego sług wtrącono do więzienia, a innym groziło to samo. Ale pomimo to wiernych zebrało się ponad 125 tysięcy, a wielu sądzi, że liczba ta doszła do 200 tysięcy. O policzeniu dokładnym nie mogło być mowy, bo od świtu do późnego wieczora napływały fale ludu ze wszystkich stron kraju. Ci, którym poruczono utrzymanie porządku, musieli przestrzegać, żeby pobożni tylko przez kilka chwil pozostawali na klęczkach i wnet robili miejsce dla innych tysięcy, bo inaczej natłok mógłby stać się niebezpiecznym.

Na uroczystość przybyły także dziesiątki tysięcy Indian z najdalszych stron republiki, składając dowód swej wiary, która ich połączyła węzłem braterskim z białą ludnością katolicką. - I klasa wykształcona dostarczyła w tym roku więcej pielgrzymów niż w latach dawniejszych.

Cała ta manifestacja była poważną przestrogą dla rządu, wytężającego napróżno swe siły w walce z religią. Słudzy jego, żołnierze i policjanci nasłuchali się - oprócz hymnów na cześć Matki Bożej - gorących wezwań do "Chrystusa Króla", okrzyków: "Niech żyje Papież! - Niech żyje arcybiskup Meksyku! - Niech żyje Kościół! " - które na wielu z nich głębokie mogły uczynić wrażenie.

Tyle prasa zagraniczna.

A u nas, w kraju katolickim, w Polsce, są i takie pisma, językiem polskim pisane i przez Polaków ochrzczonych podobno, które społeczeńswu naszemu chcą wbić w głowę, że w Meksyku już żadnych prześladowań Nie ma, gdyż... nikt prawie nie obstaje za Kościołem. A nie mówią tak dla niewiadomości, nie! ale dla uśpienia czujności i odwrócenia uwagi na to, co u nas w Polsce się zapowiada.


"Zwracamy się z prośbą i błaganiem do Pani Naszej Najśw. Maryi z Gwadelupe, niebieskiej Patronki narodu Meksykańskiego, aby ludowi swemu, znękanemu złośliwymi krzywdami i przeciw Sobie także skierowanymi - pokój i zgodę zesłała. Jeśliby zaś z tajemnej woli Bożej ten pożądany dzień długo nie nadchodził niechaj dusze wiernych meksykańczyków wszystkimi pociechami napełni i wzmocni do walki dla odzyskania wolności religijnej".

Słowa z Encykliki Ojca Św[iętego] Piusa XI o prześladowaniu w Meksyku.

Meksyk, tłumy przed katedrą

Tłumy katolickiego ludu przed zamkniętą Katedrą w Meksyku.