"Z kim Cię porównam Córko Sijońska? - Podobna Tobie nigdy nie istniała, ani takiej drugiej nigdy nie będzie"! wołał prorok o Maryi.
Jakież niewypowiedziane szczęście nasze, iż w Maryi dał Bóg najdoskonalszy ideał dla całego stworzenia! - Jakiż ztąd obowiązek nasz, byśmy ten ideał wcielali w siebie!
Słowo to "Ideał" w ustach ludzkich nadużyte i sponiewierane zostało.
Dla jednych ideałem, o którym marzą, to majątek, który przecież nigdy nie nasyca ani nie uszczęśliwia.
Dla drugich ideałem - wiedza, nauka - której nigdy nie posiądziemy w całości, a braki jej zawsze odczuwać będziemy.
Dla innych ideałem - to święte uczucia miłości Ojczyzny, ale ileż razy Ojczyzna nie dla wszystkich swych dzieci idealną bywa matką.
Dla młodych - ideałem bywa osoba płci innej, ale jakże często bliższe poznanie rozwiewa czar.
Prawdziwym ideałem może być i jest nim tylko Bóg, doskonała piękność i nieskończona doskonałość.
Lecz dla nas ułomnych, winnych wielu wykroczeń - i Bóg ma swoje... ale.
Oto jest On sprawiedliwym i to nas od Boga odstrasza.
Któż tedy będzie dla nas takim ideałem, w którym byłaby i piękność i doskonałość, a zarazem słodycz i dobroć?
Taki ideał dał nam Bóg w Najśw. Pannie, w której wszystko nas pociąga i zachęca, a nic w Niej nie odstręcza ani odpycha.
Serca nasze instynktownie to czują, że w Maryi mają wszystko najlepsze i dlatego, jak słonecznik zwraca ciągle swe oko za słońcem, z którego płynie nań siła i życie, tak biedne serca ludzkie zwracają się ku Maryi.
Do kogóż w ciągu życia więcej i częściej się modlimy, jeśli nie do Maryi?! Do kogóż śpiewamy tyle rzewnych pieśni, jeśli nie do Maryi?! Może kolend jest więcej, ale i w kolendach widzimy Ją nad żłobkiem Syna i Ona połowę tych pięknych pieśni sobą zajmuje. Kalwarie nasze, te liczne miejsca odpustowe rozsiane po całej ziemi polskiej, czyż byłyby tak gromadnie uczęszczane, gdyby tam nie świeciły cudowne wizerunki Maryi?!
Maryja ciągle na ustach i myślach naszych, choć te usta skalane, choć myśli nasze zbrudzone, choć nie godniśmy wymawiać Jej Imienia - a jednak - je wielbimy. Czyjeż imię, w chwili niebezpieczeństwa, nieszczęścia, przestrachu, bezwiednie wymyka się z ust naszych, jeśli nie imię Maryi?!
Maryja nie tylko na ustach i sercu naszym - my odczuwamy prawdziwą obecność Jej przy sobie. Cóż u nas zwyklejszego, jak wzywanie Jej w każdej potrzebie tak, jakoby przy nas była: "Maryja pomóż, Maryjo ratuj, Maryjo uzdrów, Maryjo wybaw z kłopotu" - i nas wcale nie dziwi, gdy doznajemy Jej pomocy; boć poto Ją Bóg uczynił tak dobrą i miłosierną. Więcej też nieraz łask od Niej na nas spływa, niż Jej za to dziękujemy.
Maryja dla nas - to jakby nasza Pani-siostra! - Spoufaleni z Nią i ośmieleni do Niej, natarczywie nieraz domagamy się od Niej cudu. "Ty wszystko możesz. - Tobie niczego Bóg nie odmówi, więc wyproś" wołamy do Niej w takich wypadkach, kiedybyśmy nigdy nie odważyli się Boga o to prosić.
Radzibyśmy Ją nawet oglądać oczyma, jak Ją widzieli apostołowie, jak Ją oglądali niektórzy Święci. "O! przynajmniej w godzinę śmierci, przyjdź Maryjo i weź, weź duszę moją"! -
Że oczyma Jej tu nie oglądamy, wynagradzamy sobie to w inny sposób: - oto wpatrujemy się w Jej święte wizerunki, obrazy, figury; zdobimy je w drogie i kraśne szaty; na głowę Jej wkładamy złociste korony i przystrajamy kwiatami, aby Jej pobyt wśród nas uprzyjemnić, Nie ma kościoła bez Jej obrazu, a gdyby się taki znalazł, zaraz pomyślimy: ej, to nie katolicka świątynia. Wizerunki Jej mamy w domach naszych. Wprawdzie wyrzucili je gdzieindziej z mieszkań nasi półinteligentni, nowocześni obrazobórcy, ale zajrzyj do dziecinnego pokoju, gdzie matka z swym drobiazgiem najczęściej przebywa, a tam obraz Matki Bożej na pewno znajdziesz na ścianie i to gęsto przez drobiazg wycałowany.
Że oczyma Jej tu nie oglądamy, więc lud nasz wierzy, że Maryja, choć niewidzialna, zachodzi do jego domów, prześciela łóżeczka sierotom, zagląda do chorych i niesie im lekarstwo i niebieską pociechę; że idąc wśród pól i ogrodów, wzniesioną rączką błogosławi ludziom dobytek i pracę; że wszędzie zagląda, gdzie nędza i ucisk, gdzie płacz i boleść, gdzie poczciwa radość i wesele. A w dni święte, ubrana w złocistą kapę, wiodąc Dziecię Jezus za rękę, idzie uroczyście na Sumę. Po drodze kłaniają się Jej kwiaty i zboże, słodko Jej śpiewają ptaszęta, a wówczas w powietrzu - jakby anioł przelecieł.
Opowiada sobie miłujący Maryję lud nasz polski, że Pan Jezus jako mały chłopczyna, siedząc na łonie matki swej Maryi, i wpatrując się w dobrotliwe, przecudne Jej oblicze, wyciągając rączki do Niej przemawiał w zachwycie Matko najmilsza, Matko przedziwna, Matko Niepokalana, Panno czcigodna, Panno wsławiona, Zwierciadło sprawiedliwości" i ztąd powstała Litania loretańska. - Lecz nie Pan Jezus ułożył tę Litanję, ułożyła ją miłość i przywiązanie serc ludzkich ku Maryi; wyśpiewały ją usta tych, dla których Maryja najwyższym ideałem piękności i dobroci; wysnuli ją z głębi dusz biedni wygnańcy ziemi, dla których dumą i chlubą, najwyższym zaszczytem ten przecudny kwiat, wyrosły spośród ziemskich cierni i głogów.
Maryja tedy - to najpiękniejszy ideał, najczulej przez nas umiłowany.
Nieraz miłość ta bywa w duszy jakby uśpiona, zamarła - ale napewne rozbudzi się wówczas, gdy wszelkie inne uczucia zamilkną, odezwie się w godzinę konania. Wtedy serce nasze odnajdzie Maryję i tym głębiej uczuje, jak mu tego ideału brak było w życiu.
My rycerze - dzieci Maryi, miejmy ciągle ten Ideał przed sobą, wpatrujmy się weń i wzorujmy się na nim.
"Kto mnię znajdzie, znajdzie żywot".
Miesiąc Maj u stóp Maryi niech będzie dla nas rajem - A całe życie niechaj spłynie Majem.