Maryja a kultura słowa

Prawdziwi czciciele Najświętszej Maryi Panny, to znaczy tacy, którzy starają się Ją poznać jak najbliżej i naśladować, niezmiernie się dziwią, że w Jej bogatym życiu, pełnym tylu trudów i prac, radości i cierpień, zdarzeń zwyczajnych i nadzwyczajnych, tak mało jest słów, a tak dużo czynów. Jest to uderzające do tego stopnia, że należy się nad tym szerzej zastanowić, bo nie podobna, żeby nie kryło się w tym coś bardzo cennego dla katolików.

Przyjrzyjmy się np. zachowaniu się Najświętszej Panny w czasie Zwiastowania. Na pozdrowienie Archanioła, pozdrowienie tak wspaniałe, że nic mu w literaturze świata nie może zrównać, a które katolicy powtarzają stale w swoich modlitwach, Maryja w ogóle nic nie odpowiada, tylko "rozważa, co by to było za pozdrowienie". Na zapowiedź Archanioła, że porodzi Zbawiciela, Maryja tylko zapytuje, w jaki sposób może to nastąpić, bo za żadną cenę nie chce się wyrzec dziewictwa, które ślubowała. Gdy zaś niebieski poseł wyjaśnia, że czystość Jej nic na tym nie ucierpi, Niepokalana Dzieweczka odpowiada tylko jednym zdaniem: "Oto ja sługa Pana, niech mi się stanie, jak mówisz". Nic więcej. Bo nie trzeba.

W czasie Nawiedzenia, Maryja pozdrawia Elżbietę od drzwi tak, jak było wówczas u żydów w zwyczaju. Gdy zaś Elżbieta, z natchnienia Ducha Św., powtarza błogosławieństwo Archanioła, wtedy Maryja daje wreszcie upust niezmiernej radości, ale w taki sposób, że cały tryumf i chwałę niesłychanego wyboru kieruje do Boga, śpiewając na Jego chwałę Magnificat.

Ewangeliści zapisują jeszcze dwukrotnie przemówienia Najświętszej Panny. Raz w czasie zagubienia dwunastoletniego Pana Jezusa w świątyni. Po odnalezieniu Go, stroskana Matka mówi Mu: "Synu, cóżeś nam uczynił?" Drugie odezwanie się Maryi mamy na weselu w Kanie: "Synu, wina nie mają" i do służby weselnej: "Róbcie, co tylko wam każe". I to wszystko. Ewangelie nie podają więcej słów Najświętszej Panny. Ani przy urodzeniu, ani w czasie ucieczki, ani przy okropnej męce i śmierci Syna. Maryja raduje się i cierpi w milczeniu, w głębi swej istoty, swego serca.

Przez swoje milczenie Maryja okazała, że jest ono czymś znacznie wyższym od mówienia, gdy przedtem ludzie myśleli odwrotnie. Dziś ascetyka chrześcijańska ceni milczenie. Dziś mamy mnóstwo najszlachetniejszych ludzi, którzy zobowiązują się milczeć. Kartuzi, Trapiści, doskonałość swoją opierają na milczeniu. Czyż jest w tym co dziwnego, że słowo takiego człowieka, gdy już uzna za konieczne mówić, ma naprawdę wartość większą od wielu czynów? Ażeby to wyjaśnić wróćmy znowu do naszej milczącej Nauczycielki, której milczenie najjaśniej przemawia i tłumaczy wszystko.

Przy Zwiastowaniu Panna Roztropna "rozważa", kto do Niej przyszedł, co Jej proponuje. W dniu Bożego Narodzenia, wobec pień Aniołów i hołdu pasterzy, "Maryja wszystkie ich słowa zachowywała, rozważając w sercu swoim". W Nazarecie również "zachowywała w sercu swoim" wszystkie słowa Jezusa. Słucha ich nawet w czasie publicznej działalności Syna. Objawienie Boże i Odkupienie ludzkości to sprawy tak doniosłe, tak brzemienne w następstwa, że nie może ich strącić w nurt codziennych wydarzeń życia, zagłuszyć próżnym słowem. Panna Mądra - stale o wszystkich Boskich rzeczach myśli. Tak bardzo jest tym zajęta, że nie ma czasu ani ochoty na mniej potrzebne rozmowy, uczucia, spojrzenia, tylko myśli i "przechowuje w sercu swoim", to jest z uczuciem podziwu i miłości, z dala od rozgwaru świata, ogląda w głębi swej duszy wielkie rzeczy, jakie Bóg Jej uczynił, przeżywa je wciąż na nowo wiernym, oddanym sercem, żyje z Bogiem i stara się według Jego woli urządzić swoje i swoich bliźnich życie. Na tym właśnie polega życie wewnętrzne chrześcijanina.

A kiedy Maryja z pełności serca przemówi, słowa Jej - rozważone, namaszczone łaską Bożą - mają taką siłę, że uświęcają, jak Jana Chrzciciela, zaradzają potrzebom doczesnym człowieka, jak w Kanie Galilejskiej, krótkie "Fiat"[1] Służebnicy Pańskiej staje się podstawą doskonałości chrześcijańskiej, kantyk "Magnificat" przejdzie do arcydzieł literatury.

Kto naprawdę czci Maryję, ten na pewno będzie posiadał i kulturę słowa, bo Ona go nauczy tej wielkiej sztuki. Nauczy go, że unikać należy nie tylko słów brudnych, które znieważają Boga i bliźniego, ale i wszelkich niepotrzebnych i próżnych słów. Nauczy go milczeć, rozważać i mówić tylko z obfitości czystego serca, tylko w razie potrzeby i z miłości do Boga i bliźniego.

[1] "Niech mi się stanie" - słowa Maryi przy Zwiastowaniu.