Lourdes - cudem nieustannym

Zamieszczamy poniżej artykuł z "La Croix" napisany przez doktora Leuret, prezesa Biura Badań Lekarskich w Lourdes. które przy użyciu ścisłych metod naukowych rozpatruje uleczenia o charakterze cudownym. Wszyscy powinni go przeczytać i dać do przeczytania tym, co nie wierzą lub chwieją się w wierze. Dziękować musimy Niepokalanej, że w epoce niewiary dała nam w Lourdes jakby arsenał apologetyki, z którego czerpać możemy do woli to, co jest dziś potrzebne do wzmocnienia wiary.

"Co jakiś czas z regularnością świadczącą o kompletnym braku wyobraźni odżywają niby feniks ze swych prochów te same ataki i dawno zbite zarzuty przeciw Lourdes i nadzwyczajnym wydarzeniom, jakie tam się dzieją. Oto raz jeszcze, w imię przeświętej medycyny i jej nieomylnych dogmatów, jakiś dziennikarz skarży się na brak higieny w sadzawkach lurdzkich i domaga się kontroli i, oczywiście, kar za zbrodnie tam popełniane.

Zobaczmy więc, raz jeszcze, co się dzieje w sadzawkach i jak wyglądają te "zbrodnie". To co się tu dzieje, jest bardzo proste. Kąpie się w zimnej wodzie (11 st.) wielu pielgrzymów zdrowych i chorych. Rzecz ciekawa, zdrowi nie bardzo się w niej czują. Chorzy zaś, bez względu na stan ich choroby, czują się tu zawsze dobrze i jednozgodnie zaświadczają o swym wielkim zadowoleniu. Zanurza się ciężko chorych na serce, z trudem oddychających, konających, i wszyscy, nie tylko że znoszą to bez zmęczenia i komplikacji, lecz wielu wychodzi stąd pocieszonych, z lepszym oddechem, silniejszych... Nigdy nie było ani jednego wypadku pogorszenia choroby, ani jednego krwotoku, ani jednej komplikacji.

Niedawno widziałem, jak zanurzono w sadzawkę chorą na serce, które miała ogromnie rozszerzone, na pewno pełne bryłek krwi, tak, że jedna jedyna taka bryłka, przy natężonym ucisku klatki piersiowej z powodu zimnej wody, mogła a nawet powinna spowodować skrzep. Wyszła jednak ta kobieta z zimnej wody z uśmiechem i zaczęła na nowo. Spróbujcie tak, panowie szydzący z Lourdes. zastosować, jeżeli jesteście lekarzami, podobny sposób zimnej kąpieli przy 11 st. swoim chorym, a zobaczycie skutki! Będą one straszne dla waszej klienteli i w konsekwencji dla was samych.

Otóż całkowity brak pogorszenia w sadzawkach lurdzkich od "90 lat" u wszystkich chorych, którzy w nich zostali zanurzeni, bez względu na stan ich choroby, jest pierwszym i największym cudem w Lourdes, jest także cudem nieustannym.

Dzieje się też w sadzawkach lurdzkich i to, że kąpie się bez różnicy i po kolei w tej samej wodzie, zmienianej tylko 2 razy dziennie, wszystkich zdrowych i chorych z ropiejącymi ranami, z cieknącymi wrzodami, z chorobami sekretnymi, ze sztucznym odbytem itd. Przy końcu kąpieli woda sadzawek jest zabrudzona do tego stopnia, że przypomina pełną mikrobów wodę w ściekach wielkiego miasta.

To okropne, przyznaję... Ale higiena jest tu tylko pozorem dla niedowiarków chcących zniszczyć fakt religijny, pozytywny, namacalny, widoczny, uchwytny, który nabawia kłopotu ich filozofię. Bo jeżeli atakuje się sadzawki w imię wiedzy, to ja także w imię wiedzy odpowiadam. Doświadczenie 90 lat wykazuje, że w Lourdes nie było nigdy zarażenia ani przeniesienia choroby. Gdyby zdarzył się kiedyś choć jeden wypadek, potwierdzający pogorszenie zdrowia, szybko by to podchwycili przeciwnicy.

Takiego wypadku nie było i nie będzie, gdyż badania naukowe, przeprowadzone sumiennie przez kilku specjalistów francuskich i zagranicznych, niedawno przez prof. Mazzeo, dyrektora Instytutu Higieny w Neapolu, wykazały na pewno, że woda z Lourdes jest antybiotyczna tzn. że bakterie, które się w niej znajdują, straciły wszelką jadowitość, a zachowały żywotność osłabioną... Wstrzyknięta w morską świnkę nic jej nie robi, gdy ta sama doza wody z pobliskiej rzeki Gave zabija świnkę po 48 godzinach od wstrzyknięcia. Woda z Lourdes zda się jakby miała penicylinę i już ją o to podejrzewano. Nie zawiera jej jednak. Każdego uczonego proszę, by sam skontrolował to, co mówię.

W rzeczywistości trzeba uznać, że w Lourdes istnieje Siła, Potęga, która przechodzi ludzkie zrozumienie i naszą ubogą i jeszcze tak ograniczoną mimo naszej dumy wiedzę. Trzeba tu uznać objawienie się Inteligencji poza-światowej, źródła wszelkiej wiedzy, początku każdego poznania, zdolnej aktem swej woli zawiesić prawa i siły natury, gdyż Ona je stworzyła. Tę siłę, tę Inteligencję nazywamy Bogiem i wierzymy w Jego istnienie osobowe. Wierzymy w Jego ciągłą interwencję (Opatrzność) w bieg świata i w nasze życie, w interwencję dobrowolną ze strony Boga, bo kocha nas jak dzieci miłością ojca. Interwencje, tę wywołują nasze modlitwy i błagania, a zwłaszcza nasza pokora i chęć słuchania Go i służenia Mu i właśnie tę interwencję otrzymujemy tu w Lourdes przez modlitwę i pokutę Jest to czymś większym i lepszym niż penicylina i wszelka inna próba wyjaśnienia ludzkiego: To jest wiara!"