Schodzi Najświętsza co nocy zimowej
Z gwiezdnego szlagu na dolinę płaczu do chat spieszy, co w dali się znaczą
Czarnymi plamy na bieli śniegowej.
Spieszy Najświętsza - a ponad Jej głową
Przecudna z gwiazdek. korona Jaśnieje;
Oblicze święte blaskiem promienieje -
A szata bielsza - nad białość śniegową...
Spieszy Najświętsza, na przełaj, polami,
Gdzie nędzna chatka stoi na uboczu,
A Tam Ją kołem sieroty otoczą,
I płaczliwymi wołają głosami:
- Jużeśmy dwa dni w ustach nic nie miały,
Bo jak nam matuś zawczoraj usnęła,
Tak śpi se dalej, ani nie wstanęła,
Chcieliśmy na nią raz po raz wołały,.,
Może ją zbudzisz, o Pani łaskawa?
Może twojego wołania usłucha
Kiedy na nasze tyła dotąd głucha!
Zbudź ją, o Pani i powiedz niech wstawa!
Bo się nam jeść chce okropnie, a nie ma
Ani kawałka chleba - ni kruszyny,
Cośmy to nimi karmiły ptaszyny;
Bo się nam jeść chce - a dokucza zima...
U nas tak zimno - bośmy nie paliły,
Że matuś z lasu nie naniosła drzewa;
Gdyby to chociaż była przy odziewa -
Jużbyśmy zimna się jakoś broniły,
W dzień to tam jeszcze; lecz gdy noc zapadła
W mrokach izba cała się pogrąży:
To nam się zdaje, że duch jakeś krąży
Po całej chacie i do nas przysiada...
Jeśli i Ty nam nie zbudzisz matusi,
To zostań przy nas, nakarm i przyodziej
Bośmy już dwa dni przeżyły o głodzie -
A ktoś - nieprawdaż - zostać przy nas musi?!
I pozostaje Najświętsza pomiędzy
Gromadką sierot chętnie przez noc całą,
By im zastąpić matusię skostniałą -
I dać zapomnieć, na chwilę, o nędzy...