Kult N[ajśiętszej] M[aryi] Panny w czasie wojny
Rycerz Niepokalanej 11/1947, grafiki do artykułu: Kult Najśiętszej Maryi Panny w czasie wojny, s. 257-258

Opisy zdjęć powyżej: [z lewej] Obraz Matki B. Zwycięskiej, wykonany w obozie przez artystów M. Siemiradzkiego i T. Terleckiego, a potem przez polskich tułaczy przeniesiony do Jerozolimy, gdzie czczony jest w Instytucie Marianum. [z prawej] Matka Boża chroniąca żołnierza Polskiego. Obraz ten złączony jest z historią Powstania Warszawskiego. Malowany przez art. malarkę Irenę Pokrzywnicką, w Warszawie, w sierpniu 1944 r. W czasie pracy miotacz min zawalił strop pracowni, raniąc autorkę. Obraz zabrano do ołtarza polowego; w przerwach od walk klęczeli przed nim żołnierze i ludność miasta. Obraz symbolizujący Opiekę Bożą, stał się potrzebą bohaterskiej ludności.


Naród polski od wieków żywi specjalnie gorące uczucia do Niepokalanej. Uczucia te zdają się ciągle wzrastać, czego dowodem najlepszym - powołanie ją przez nas na swoją Królową. Podobnie mamy w kraju wiele miejsc słynących cudami, wiele świątyń pątniczych i specjalnie czczonych obrazów świętych, najwięcej jednak i najbardziej wydeptanych pielgrzymimi stopami szlaków prowadzi do miejscowości poświęconych czci M. Panny.

Ciekawa jest analiza kultu Niepokalanej w okresie wojny. Jako bezsporne twierdzenie zasadnicze należy postawić fakt niesłychanego wzrostu tego kultu. I nie wystarczy tu tłumaczenie, że w czasie wojny, jakby dla przeciwwagi postępującemu rozkładowi moralnemu i zbrodni, wzmagają się uczucia religijne ludności, jej zrozumienie wiary i przywiązanie do Boga. To jest słuszne, ale niezupełne. I nie uwydatnia szczególnej czci M. Panny.

W więzieniach i obozach, w akcji dywersyjnej i partyzanckiej, w rojnych miastach i zagubionych z dala od dróg wioszczynach najczęściej słyszałeś szeptane z cicha odwieczne słowa - "Zdrowaś Maryjo"... czy "Pod Twoją Obronę"... Na ołtarzach kościelnych, u stóp skromnych kapliczek przydrożnych, przed obrazami w domach najwięcej kwiatów widniało zawsze przed Jej dobrotliwie uśmiechającą się do cierpiącego ludu twarzą.

Matki i żony aresztowanych, cierpiących w katowniach Gestapo, pomieszane z łzami serdecznego bólu słowa słały właśnie ku Orędowniczce i Pocieszycielce strapionych. Do Niej modlili się skazani na śmierć, pod Jej osłonę uciekało się wszystko, co czyste i zdrowe moralnie.

Wszystkich pociągała głęboka, najserdeczniejsza dobroć Matki Najświętszej. Jej pomoc, błaganie i wstawiennictwo u Syna nigdy nie spotkały się z odmową. I choć coraz częściej marszczył Bóg brwi na zło szerzące się po świecie, korna prośba Maryi Panny wracała na Jego ustach uśmiech i w ślad przebaczenie.

Czuł to skołatany, zgnębiony człowiek na ziemi. W każdej chwili uciekał się pod Jej opiekę. Wzywał Ją na ratunek, gdy nic ludzkiego pomóc już nie mogło. I ślubował Jej dozgonną wdzięczność i posłuszeństwo nakazom. Bo Matka Boża żądała nie tylko wdzięczności, ale i posłuszeństwa. Już dawno przecie, jak choćby w La Salette przed 100 laty w objawieniu mówiła: "Jeżeli Mój lud nie zechce Mi być posłuszny, nie będę zdolna dłużej utrzymać Ręki Mego Syna. Ciężką jest ona i groźną; ledwo ją utrzymać mogę". I dalej: "Od jakże już dawna cierpię przez was! Chcąc, aby Mój Syn was nie opuścił, muszę Go bez przerwy za wami prosić. Wy bowiem sami nic dla siebie zdziałać nie możecie".

Matka Boża żąda posłuszeństwa, bo coraz trudniej utrzymać Jej słuszny gniew Syna. Cierpi przez nas którzy nic sami przez się zdziałać bez Jej Łaski nie możemy.

MODLITWA Z CZASÓW WOJNY!

Królowo Korony Polskiej, -
z twarzą, pociętą szablami!
Do Ciebie wznosimy czoła,
schylone bólu ciężarem.
Nie ma w nas szlochu rozpaczy.
Zaciśniętymi wargami
modlimy się głucho o łaskę Wiary.
Latami idziemy nocą...
żołnierze tragicznej sprawy.
Krzyże... krzyże za nami -
żałobne, żołnierskie ślady.
Oddal nam w chwili ostatniej.
kielich bolesny, krwawy.
Gorycz samotnej śmierci.
Truciznę zdrady.
W gruzach kościół dzieciństwa -
katedra Świętego Jana...
W godzinę ostatniej bitwy,
w murach płonącej Warszawy
jedna nam tylko została prośba -
o łaskę... wytrwania.

Ludzkość w odmęcie wojen, walk bratobójczych i upadku moralności, w chwilach opamiętania w swych grzechach, nie śmiała już zwracać się bezpośrednio do Boga. czując Jego potężniejący gniew. Szukała więc wstawiennictwa N[ajśw]. M[aryi] Panny. I u Niej oparcie znajdywała, mimo że serce Jej cierpiało coraz bardziej.

Wiele trosk spadło z serca za Jej pośrednictwem w te straszne czasy, któżby zliczył! - Wiele matek i żon doczekało swych synów i mężów, wielu ludzi uniknęło śmierci, wielu idąc na nią, szło ze spokojem, ufni w Jej nieustanną, na ziemi i w niebie, opiekę. A my wszyscy przecie Jej zawdzięczamy to, żeśmy przeżyli i mamy możność tu jeszcze, na ziemi, dopełnić danych Jej ślubowań.

Dopełnić obietnic wdzięczności i posłuszeństwa. Tak kierować życiem, by odjąć Jej bólu i cierpienia, a przyczynić się do uśmiechu pogody i zadowolenia. Rozpocząć nieustraszony bój ze złem w każdej postaci. W chaosie czasów dzisiejszych znaleźć właściwą drogę i nią kroczyć niewzruszenie. Siać miłość Boga i naszej Orędowniczki do Niego, a zwalczać bezbożnictwo. Wprowadzać ład moralny i uczyć człowieka miłości bliźniego.

Maryja Panna specjalną miłością darzy naród polski. Cierpi z nim razem i stara się ulżyć jego cierpieniom. I naród polski nie może Jej nigdy zawieść. Musi zawsze godzien być szlachetnego imienia swojej Królowej.

Kult N[ajśw]. M[aryi] Panny, tak szeroko rozwinięty w czasie wojny, musi okrzepnąć i utrwalić się jeszcze mocniej, musi ogarnąć cały naród polski, by ten mógł za Jej pomocą trafić do Boga.