Ku uzdrowieniu świata

Jedno z pisemek wolnomyślicielskich, które za "szczytny" swój obowiązek uważa walką z religją i z tem wszystkiem, co się odnosi do duszy i życia nadprzyrodzonego, zaatakowało "Rycerza Niepokalanej", jako porywającego się "z oślą szczęką na bezrobocie". Autora artykułu, człowieka zmaterializowanego i niewierzącego - zdaje się - w nic, jeno w pracę mózgu i mięśni (obywatel spod znaku Marksa, socjalista) irytują podziękowania. Szydzi więc sobie ów pisarczyk (może żydek, bo z cynizmem i bezczelnością odnosi się do Niepokalanej, na co Polak chybaby się nie zdobył) z podziękowań, składanych Matce Najśw. za otrzymane łaski, zwłaszcza za uzyskaną pracę.

Że sam jest niewierzącym, nieuznającym nic poza światem materjalnym, to mogłoby nam być obojętne, lecz jako wyznawców Chrystusa boli nas, bo pragnęlibyśmy, aby i ów materjalista, operujący sprawnie demagogicznemu wykrzyknikami, poznał także dobroć Marji, uznał Ją za kochającą go Matkę i stał się Jej dzieckiem przez miłość. Jest naszym bliźnim i dlatego żal nam, że się tak błąka.

Ale ów pan zbliża się do rzeczy świętych i nadnaturalnych ze swoim kiepskim łokciem. Nie mogąc zaś tam nic wymierzyć, bo rzeczy nadprzyrodzonych, łask nie mierzy się metrem ani wagą, - pluje na nie i pisze o tem. To nas już oburza. Bo jadem toczącym jego duszę zatruwa innych. Prawda, że tylko głupiec może się pisać na jego argumentację; tylko człowiek bezmyślny lub pozbawiony poczucia rzeczywistości może spodziewać się jeszcze, po tylu daremnych próbach, rozwiązania kwestji społecznej w oderwaniu od etyki i moralności chrześcijańskiej. Ale, niestety, doświadczenie wskazuje, że ludzi nie umiejących myśleć i czepiających się rozpaczliwie najgłupszych haseł, jeśli tylko opatrzy się je marką "postępowości", jest wielu. I ci mogą zachwiać się w swych słabych i często bardzo nieuświadomionych przekonaniach religijnych.

I dlatego, że chodzi nam o ich dusze, zabieramy tu głos.


Rażą was, panowie wolnomyśliciele i bezbożnicy, podziękowania. Drżycie na myśl, by wasi czytelnicy, karmieni przez was hasłami walki klasowej i przewrotów (rewolucji), przeczytawszy kiedyś "Rycerza", nie zwątpili w wasz światopogląd i nie zaczęli modlić się do Niepokalanej, przez co wkrótce porzuciliby wasze niezaszczytne grono.

Chcielibyście zabronić P. Bogu mieszania się do spraw ziemskich ludzi, w których usiłujecie wmówić, że tylko praca robotnika ma wartość i złoto, które za nią dostaje, a religja, wiara, życie przyszłe - to mrzonki i głupstwa, dobre dla ciemnego ludu wieków średnich, ale nigdy dla ludzi 20-go wieku.

My jednak nie cofniemy się. Wołamy głośno do całej Polski i do ludzkości wszystkiej, że nic nie pomogą nam obłudne konferencje polityków i przedstawicieli międzynarodowego kapitału; że niszczenie mas produktów dla utrzymania cen, gdy równocześnie miljony ludzi mrze z głodu, jest zbrodnią i grzechem wołającym o pomstę do nieba; że walki klasowe i gwałtowne przewroty społeczne, rewolucje nie uzdrowią bynajmniej dzisiejszych niesprawiedliwych i nieuczciwych stosunków. Uzdrowienie ich, ratunek dla ginących w męczarniach głodu i nędzy społeczeństw znajdziemy jedynie na drodze powrotu do Boga, do Jego świętych praw i wskazań Kościoła katolickiego. Im prędzej przyznamy się do naszej niemocy, aby zwrócić się z pokorą do Boga - naszego miłosiernego Ojca o ratunek, tem prędzej obłędne widmo nędzy zejdzie nam sprzed oczu, a zaświta dzień wyzwolenia spod panowania "kryzysu"

Lecz ponieważ sumienie, kto go jeszcze nie zgłuszył, mówi nam, iż zbyt długo sprzeniewierzaliśmy się Bogu, przeto lęk nas ogarnia, jak stanąć teraz przed Tym, Któregośmy tylokrotnie znieważali, lekceważąc Jego zakazy, depcąc Jego wolę. Czy wysłucha naszych próśb? Czy miast pomocy i błogosławieństwa nie zacznie smagać plagami za dotychczasowe niezliczone grzechy? Drżę na tę myśl...

I tu przychodzi z pomocą wiara. Ona to mówi nam, że mamy w niebie dobrą, kochającą nas Matkę, cieszącą się nadzwyczajnemi względami u Boga, jako jedyna z niewiast wybranka - Matka Jego Syna.

Do Niej przeto idźmy. Przed Nią, "łaski pełną", otwórzmy na oścież nasze serca, wypowiedzmy nasze bóle, uskarżmy się z naszych cierpień i nędz, zatruwających nam to ziemskie życie. Ona, przebłogosławiona Matka Boga, kochająca nas, jako Swe biedne dzieci, może wszystko wyprosić u Wszechmocnego Syna. Bo ten Syn Jezus umiłował Ją jak nikogo spośród stworzeń. Czyż więc mógłby Jej czego odmówić? Czyż mógłby Jej prośbę pozostawić bez odpowiedzi, zbyć milczeniem? Jeśli zwyczajny człowiek, dobry syn, kochający i czczący matkę, stara się, by nie zrobić jej przykrości, to ileż więcej najlepszy z synów postara się, by każde życzenie Swej najlepszej Mamusi spełnić. A mocen uczynić wszystko, o co Ona Go prosi, bo jest wszechmocny, a Matka prosi Go tylko o rzeczy dobre - wszak jest pełna świętości i nie może pragnąć niczego, co by się Bogu nie podobało.

Korzysta więc Marja z Swego uprzywilejowanego stanowiska, aby dobrze czynić Swym dzieciom, borykającym się w znoju i udręce na ziemskim padole. I śpieszy im z pomocą chętnie, bo je kocha i ich dobra wiecznego i doczesnego pragnie.

A ludzkość wierna, idąc za przykładem Apostołów i pierwszych chrześcijan, którzy czcili szczególniej Najświętszą Matkę Jezusa już od 19 wieków, śpieszy do Niej, czci Ją jako swą umiłowaną Matkę, prosi Ją o łaski przeróżne, pomoc i ratunek, których Marja nikomu z Swych czcicieli prawdziwych nie odmawia.

Spełnia się to, co przepowiedziała 1937 lat temu, w czasie odwiedzin u Elżbiety:
"Oto odtąd błogosławioną zwać mię będą wszystkie narody..."

Cóż więc dziwnego, że i pracę wyprasza bezrobotnym, i uzdrawia chorych i nad opuszczonymi ma pieczę!? Przecież to wszystko Jej dzieci! Jeśli Jej służą życiem wiernem i świętem, jeśli starają się Ją naśladować, jeśli proszą z ufnością o pomoc - czyż miałaby zlekceważyć rozdzierający krzyk chłostanego twardym losem dziecka?!

Jakżeż przeto biedni są ci, co szydzą z ufających Marji, niedowierzają Jej dobroci i miłosierdziu. O gdybyż wszyscy Jej ufali, do Niej się uciekali, na pewno mniej byłoby nieszczęśliwych, bezrobotnych, zgorzkniałych, rozczarowanych i zniechęconych do życia! Bo choć ziemia w raj się nie zmieni i cierpienia nikt z niej nie wyżnie, - taką jest Wola Boża, abyśmy przez cierpienie czasowe zdobywali chwałę wiekuistą - jednak inaczej cierpi wierzący chrześcijanin, patrzący często na krzyż i rozpiętego na nim Jezusa i stojącą pod nim najboleśniejszą Matkę, a inaczej człowiek zbuntowany, rozżalony, podjudzany przez wywrotowców i nie chcący zrozumieć Bożych planów względem człowieka.

Za takich trzeba nam się gorąco modlić, aby przestali bluźnić, a zbliżyli się do Marji, Tej kochającej ich Matki, bolejącej nad ich zaślepieniem i niewiarą.

Prośmy Ją więc często i serdecznie - wszak to nasz wielki obowiązek - o łaskę nawrócenia dla wszystkich zbłąkanych, zwłaszcza dla tych najgorszych, zawziętością i uporem plwających na wszystko co święte i burzących wiarę w duszach swych bliźnich.