W ojczyźnie naszej wskrzeszonej do niepodległego życia - od wrogów imienia Chrystusowego coraz rojniej. Mnóstwo gazet i gazetek plwających na wszystko, co dla serca katolickiego drogie i święte. Robota ta, zatruwająca ducha narodu, utyka jeszcze - nie dziwota! przecie ci panowie, co Kościół katolicki zwalczają, prawie zawsze zupełnie inne z piersi matek swoich wyssali zasady! Temci złośliwiej poczynają sobie...
Zazwyczaj są to ludzie niedoświadczeni, młodzi. Gdy życie ich ku grobowi bardziej się przechyli, może inaczej wtedy myśleć będą... I postępków swoich gorzko żałować. Jednak czy nie będzie za późno? A zła obecnie rozsiewanego naprawić czyż będą zdolni?
W Paryżu zmarł właśnie jeden z burzycieli porządku religijnego i społecznego Ernest Vaugnan. Przed śmiercią napisał list do człowieka prawego, Gustawa Herve, tej treści: "Stoję u kresu życia. Wiesz, że przez całe życie, od dzieciństwa prawie, szydziłem z religii. Otóż w chwili, kiedy mam umrzeć, oświadczam, że oszukałem się strasznie i że wraz z moimi poplecznikami wielką szkodę wyrządziliśmy krajowi. Najzupełniej jestem teraz przekonany, że niemożliwym jest dać społeczeństwu oparcie na materializmie i bezbożności. Muszę ci oświadczyć, że umieram w pełnej zgodzie z wami. Gdybym był wcześniej poznał to światło wiary, byłbym je rozkrzewiał jak wy, bez obawy przed naśmiewiskami i szyderstwem. Upoważniam cię do ogłoszenia tego, com teraz powiedział, w ten sposób bowiem ulżyłem swojemu sumieniu".
Każdy wróg wiary św[iętej] w Polsce, działający publicznie, wpatrzywszy się w to wyznanie, winien w p. Vaugnanie ujrzeć samego siebie. I - wcześniej niż on, bo zaraz tejże chwili, ulżyć swemu sumieniu, które spokoju na pewno mu nie daje...