Ku świętu Królowej Świata
Drukuj

Od początku swego istnienia Rok Święty był zawsze rokiem królewskim i to z wielu tytułów. Królewski ze względu na swój zasięg, bo obejmuje cały świat. Tęcza wiary, pokoju i miłości, jaka wyłania się z Wiecznego Miasta, stanowi pomost, łączący wszystkich ludzi. Królewski z powodu hojnego szafowania ze skarbca zasług Odkupiciela, Współodkupicielki i wszystkich świętych. Królewski dzięki imponującym uroczystościom, jakie mają w nim miejsce. Królewski dlatego zwłaszcza, że ponad te wszystkie wielkości błyszczą szczególnym majestatem i chwałą Król i Królowa wszechświata, Król i Królowa wieków, Król i Królowa wszystkich serc: Chrystus i Maryja.

Lecz jeżeli każdy Rok Święty jest rokiem królewskim Chrystusa i Maryi, to w specjalny sposób odnosi się to do dwóch ostatnich jubileuszów.

Poprzedni Rok Święty - 1925 - przeszedł do historii jako rok Chrystusa Króla. Obecny przejdzie niewątpliwie jako rok Maryi Królowej. Żywimy słodką nadzieję, że ten jubileusz zostanie uwieńczony ustanowieniem liturgicznego święta Maryi Królowej, podobnie jak tamten został uwieńczony świętem Chrystusa Króla.

Wśród wiernych coraz żywsze i powszechniejsze staje się przekonanie, że jedną z największych uroczystości jubileuszowych będzie o-głoszenie dogmatu Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny, a w następstwie ukoronowanie Jej na Królowę nieba i ziemi. Ten triumf Maryi da obecnemu jubileuszowi znamię wybitnie maryjne i królewskie. Ludzie, zwróceni dziś ku dostojnej Królowej wszechświata, zdają się być dobrze przygotowani na święto liturgiczne Maryi Królowej. Czyż nie skupiały się przy Niej w przedjubileuszowym roku maryjnym olbrzymie tłumy wychwalające Ją wszędzie i bez ustanku jako Królowę? Nigdy może Niepokalana nie doznała na tej ziemi tak częstych i tak żarliwych dowodów dziecięcej uległości jak w tymże roku; cały świat chrześcijański kłonił się do Jej stóp. Nigdy ziemia nie okazała się bardziej - na kształt samego Nieba - Jej "wiernym poddanym", Królestwem Maryi?

Z drugiej strony i teraz, podobnie jak przed ustanowieniem święta Chrystusa Króla, nie brakuje "próśb wielkiej liczby kardynałów, biskupów i wiernych" w sprawie święta Maryi Królowej. Czy Ojciec Św[ięty] Pius XII zamknie jubileusz 1950 r. ustanowieniem święta liturgicznego Maryi Królowej, jak jego poprzednik Pius XI zamknął Rok Święty 1925 ustanowieniem święta Chrystusa Króla?

Jeżeli wolno nam wyrazić swe pokorne zdanie, to powiemy otwarcie, że wszystko nas skłania, by tak sądzić. I wyraźna analogia, jaka istnieje między Chrystusem a Maryją, między tajemnicami życia Chrystusa a tajemnicami życia Maryi. I szczególna stosowność takiego święta - kiedy wielu nie chce się poddać "słodkiemu i lekkiemu jarzmu" Królestwa Chrystusowego. Najkrótszą, najpewniejszą i najmilszą drogą do utwierdzenia w duszach Królestwa Chrystusowego to ciągle utwierdzanie Królestwa Maryi, gdyż Ona jest najkrótszą, najpewniejszą i najmilszą drogą, prowadzącą dusze do Chrystusa. Święto liturgiczne Maryi Królowej przyczyniłoby się najskuteczniej do zapewnienia światu tej pełni owoców, jaką może dać święto Chrystusa Króla. Do Jezusa przez Maryję. Do Królestwa Jezusowego przez Królestwo Maryi.

Czyż przeszkodą do ustanowienia takiego święta nie będzie jego nowość? Na ten zarzut można odpowiedzieć słowami Piusa XI, skierowanymi do przeciwników święta Chrystusa Króla: "Z dokumentów historycznych wynika, że w ciągu wieków wprowadzono różne święta zależnie od pożytku lub konieczności ludu chrześcijańskiego". Właśnie i w naszym wypadku zachodzi konieczność, a przynajmniej stosowność.

Zarzuci kto inny, że już i tak cała liturgia Kościoła w różnych świętach maryjnych promieniuje blaskiem królewskiej godności Maryi. Lecz i na to można odpowiedzieć zdaniem z encykliki "Quas primas": "żadne z istniejących świąt nie ma jeszcze za swój przedmiot formalny potęgi królewskiej".

Wobec tego zakończymy te wywody śmiało twierdzeniem: jak święto Chrystusa Króla posłużyło do uwieńczenia owoców duchowych Roku Św. 1925, tak święto Maryi Królowej posłuży do utrwalenia owoców duchowych Roku Św[iętego] 1950.