Kronika religijna
Drukuj

Z Rzymu

Po kongresie eucharystycznym w Rzymie. Kongres eucharystyczny w Stolicy Chrześcijaństwa przeminął i mgła przeszłości już coraz uroczniej za nim się rozsuwa. W sercach uczestników pozostawił on zapewne ślady nigdy nie zatartych wrażeń; póki im życia stanie opowiadać będą o onej serdecznej audjencji u "polskiego" Papieża, o wspaniałej procesji i t. d. i t. d. Ale uczestnicy to garstka znikoma wobec całego narodu; ogół pozostał w kraju, bo stan majątkowy, lub nie cierpiące zwłoki zajęcia na pielgrzymkę wybrać się mu nie pozwalały. A jednak i ci choć duchem z uczestnikami się łączyli i każdy szczegół ich żywo zajmował - i zajmuje. Niechże więc podanych niżej szczegółów parę stanie im za wspomnienie! - Wpierw jednak rysy ogólne.

Kongres, jak wiadomo, odbył się w dniach od 24-29 maja. Uczestniczyło w nim ok. 30.000 wiernych (w tem, wraz z zamieszkałymi w Rzymie, ok. 150 Polaków), i 400 biskupów (z naszych Arbp. Bilczewski, Arbp. Teodorowicz i Biskupi: Ryx, Przeździecki, Mańkowski, Jałbrzykowski i Kubicki). Najważniejsze były epizody:

Otwarcie kongresu przez samego Ojca św. Zebrani powitali go entuzjastycznie, a po udzieleniu błogosławieństwa uczestnikom kard. Vanutelli, jako najstarszy członek św. Kolegium, odczytał adres, wyrażający życzenie, aby kongres przyczynił się do wzmocnienia idei pojednania wśród ludów i pokoju światowego. Następnie wygłosił Papież mowę, w której wskazał, że kongres jest początkiem powszechnego uspokojenia, będącego pierwszym i nieodzownym warunkiem każdej odbudowy społecznej i powrotu do Boga. Papież powitał uczestników kongresu w Rzymie, który jest dla wszystkich drugą ojczyzną i udzieliwszy jeszcze raz apostolskiego błogosławieństwa, powrócił do swych apartamentów.

Dzień 26 maja. Z okazji dnia św. Filipa Neri udali się członkowie międzynarodowego kongresu eucharystycznego do kościoła Santa Maria di Vallicelle, gdzie generalny wikary celebrował uroczystą Mszę. Po południu w kościele OO. Świętych odbyło się plenarne posiedzenie kongresu, na którem przemawiał Carten de Viar biskup Gremony. Następnie członkowie kongresu udali się na uroczystą adorację do San Carlo Capinari, gdzie biskup miasta przemawiał.

W nocy, wobec wielu tysięcy uczestników kongresu, odbyło się nabożeństwo w Bazylice św. Piotra. O godz. 11 w nocy Papież w otoczeniu swojego dworu, zeszedł do Bazyliki, gdzie celebrował Mszę św. Zebranym pielgrzymom pięciu biskupów udzielało Komunji św. Do swych apartamentów powrócił Ojciec św. dopiero o godz. wpół do trzeciej.

Procesja uroczysta z Przenajświętszym Sakramentem. Odbyła się ona dnia 28 maja i była czemś niewidzianem dotąd w Rzymie, gdzie przecież odbywa się tyle wspaniałych uroczystości kościelnych. Wzięło w niej udział przeszło sto tysięcy osób. Wyszła ona z Bazyliki św. Jana Laterańskiego, a gdy celebrans, niosący Sanctissimum, opuszczał podwoje świątyni, wypuszczono w powietrze setki gołębi pocztowych i odezwały się dzwony wszystkich świątyń rzymskich. Procesja przeciągała przez kilka godzin przystrojonemi ulicami miasta wśród olbrzymich tłumów publiczności. Na czele jechał szwadron kawalerji z muzyką oraz niesiono sztandary. Następnie szły związki religijne, kapituły bazylik, patrjarchowie, biskupi, członkowie zakonów, kardynałowie. Pluton gwardji królewskiej zamykał pochód. Procesja trwała pięć godzin i powróciła do Bazyliki laterańskiej o godz. 9. Po drodze zatrzymała się ona przed kościołem S. Maria Maggiore, przy łuku Konstantyna i na placu św. Jana, gdzie kardynałowie udzielili wiernym błogosławieństwa. Ostatniego błogosławieństwa udzielił kardynał Pompili z papieskiej loggji w Bazylice laterańskiej, która była wspaniale iluminowana pochodniami.

Wreszcie zamknięcie kongresu, które odbyło się dnia 29 maja. O godz. 11 przybył do kościoła Ojciec św. witany fanfarami i okrzykami tłumów i zaintonował Te Deum, poczem udzielił zebranym błogosławieństwa. Stąd zaniesiony w sedja gestatorja do Bazyliki udzielił Papież ponownie błogosławieństwa.

Ze świata

Kongres eucharystyczny w Natal. W miejscowości Centocov (kraj Natal, w Afryce), gdzie pracują misjonarze z zakonu OO. Trapistów, odbył się godny uwagi Kongres eucharystyczny młodzieży murzyńskiej. Przybyło jej około 1200, wszyscy w wieku 12 do 16 lat, wielu nawet z bardzo odległych miejscowości. Urządzono uroczyste eucharystyczne triduum, w czasie którego co dnia rano odprawiali misjonarze nabożeństwa, a uczestnicy Kongresu przystępowali do Komunji św. Popołudniowe nabożeństwa były połączone z kazaniem o Najśw. Sakramencie. W ostatnim dniu opat OO. Trapistów O. G. Wolpert odprawił pontyfikalną sumę, a okazała procesja z licznemi chorągwiami, kapelą murzyńską i dobrze wyćwiczonemi chórami, zakończyła obchód. - Tak to potrafiły okazać miłość i wdzięczność P. Jezusowi w Przen. Sakramencie utajonemu czarne Jego dzieci!

Kongres Marjański w Madras. W stolicy południowych Indji, w Madras, odbył się niedawno Kongres marjański. W olbrzymiej, umyślnie na ten cel w środku miasta wystawionej w kształcie krzyża hali, mogącej pomieścić 12.000 ludzi, stanął w środku ołtarz, a w jej czterech ramionach znajdowały się cztery wielkie sale, w których równocześnie odbywały się posiedzenia kongresu. Zjechał Msgr. Piotr Pisani, delegat apostolski dla Indyj wschodnich, jako przedstawiciel Stolicy Świętej, 22 Biskupów, prefekt apostolski i 9 wikarjuszów generalnych, pozatem mnóstwo przedstawicieli duchowieństwa europejskiego i krajowego, sodalicyj marjańskich i innych związków katolickich, mnóstwo katolików z całego kraju, nawet 150 z dalekiej, o 5 dni podróży morskiej Birmy. Otworzył Kongres arcybiskup z Madras, przemawiał delegat apostolski i arcybiskup z Bombaju. Referaty dotyczyły czci Najśw. Panny, życia katolickiego, sodalicyj marjańskich, które postanowiono zakładać wszędzie, głównie zaś zastanawiano się nad nawróceniem Indyj przy pomocy Najśw. Panny. Strona czysto kościelna Kongresu wypadła niemniej okazale. W kilku kościołach miasta pontyfikalne Msze św. arcypasterzy, kazania w kilku językach, wreszcie na zakończenie procesja wspaniała, jakiej Madras jeszcze nie widziało, z udziałem delegata papieskiego i wszystkich książąt Kościoła w pontyfikalnych szatach oraz przeszło 400 księży i niezliczonej ilości wiernych. Kazanie delegata pap. i apostolskie błogosławieństwo zakończyło tę niezapomnianą dla katolickich Indyj uroczystość.

Kongres katolicki w Luksemburgu. Od 31 lipca do 3 sierpnia odbędzie się w Luksemburgu katolicki kongres w celu rozpatrzenia wielu kwestyj tak materjalnych jak i duchownych, które dotyczą Kościoła na całym świecie. Kongres zostanie zwołany staraniem Ligi Katolickiej Obrony. Następujące sprawy będą tam omawiane: 1) międzynarodowa i wspólna działalność katolików; 2) sprawa związków młodzieży w rozmaitych krajach; 3) rozszerzanie misyj oraz apostolstwa świeckich w Anglji, Niemczech, Belgji, Austrji i Skandynawji; 4) zaprowadzenie pokoju na świecie według programu Benedykta XV; 5) sprawy socjalne; 6) rozwój prasy katolickiej; 7) przyjęcie języka międzynarodowego, do posługiwania się w sprawach religijnych; a wreszcie 8) stanowisko kobiet w dzisiejszem społeczeństwie.

Kierownik Misji Polskiej w Paryżu. Przed kilku tygodniami wyjechał z Krakowa X. W. Szymbor C. M., aby udać się do Paryża, dla objęcia kierownictwa misji polskiej w Paryżu i Francji. Siedzibą misji będzie kościół de 1"Assomption, położony naprzeciwko kościoła de la Madelaine w samem centrum Paryża, a zadaniem jej opieka duchowna nad Polakami w Paryżu i w całej Francji, których obecnie liczą do 250.000 dusz. Do niej także pod względem kościelnym należeć będzie ambasada polska w Paryżu. Przy tym samym kościele skupiła się Polonja już za czasów emigracji, kiedy ks. Kajsiewicz miewał swoje słynne kazania do Polaków. Po Zmartwychwstańcach opieka duszpasterska przeszła w ręce ks. Postawki, staruszka dziś 87-letniego, który nie słyszy, nie widzi i Mszę św. zaledwie od czasu do czasu odprawia i to w swoim pokoju, bo trudno mu ruszać się z fotelu, do którego przykuwa go choroba i upadek sił. Dziś, kiedy masy robotnika polskiego napływają do Francji, trzeba energicznej i rzutkiej organizacji, żeby tych tysięcy nie zostawić bez pomocy religijnej, a godność katolickiej Polski niepodległej również domaga się godnego przedstawicielstwa w sferach kościelnych. J. Em. Kardynał Dalbor zajmuje się misją polską w Paryżu w imieniu Episkopatu polskiego, jako Prymas Polski, a wybór padł na ks. Szymbora właśnie dlatego, że już przed wojną i w czasie wojny umiał wydatnie opiekować się emigracją naszą i latami całemi służył jej w Niemczech, w Danji, w Szwecji, Belgji i w północnej Francji. (Gaz. Kość.)

U nas

Zakaz rozszerzania pewnych książek i broszur. Nareszcie i nasze władze świeckie poznawać się nieco na kreciej robocie amerykańskich agitatorów. Otóż Sąd okr. karny, jako prasowy w Krakowie, zakazał dalszego rozszerzania następujących broszur i ulotnych pism drukowanych, wydanych przez "Strażnicę" lub Towarzystwa biblijne w Ameryce: "Co mówi Pismo św. o piekle", "Człowiek grzechu, czyli Antychryst", "Wykłady Pisma Św."; dalej broszury: "Nowe stworzenie. Święto przejścia, czyli wielkanoc nowego stworzenia", wydanej przez Stowarzyszenie badaczy Pisma św. w Ameryce; ulotnego pisma zagranicznego p. t. "Pozdrowienie Anielskie", pism drukowych "Dla tych, którzy myślą za siebie"; broszury "Mitologja a Biblja", nadesłanej z Ameryki i wreszcie broszury "Ważne dla myślących ludzi" nadesłanej z Ameryki.

Oby i niemoralne książki - które za rządów bądź co bądź szanującej się Austrji pleśniały po piwnicach, a dziś kalają wystawy księgarskie - co rychlej odprowadzono do dawnych schowków, lub lepiej, jak zaraźliwe bakterje, na pastwę ognia rzucono!

Śmierć za przyjęcie wiary chrześcijańskiej. Donoszą z Bochni: Miasto nasze zostało wstrząśnięte śmiercią żołnierza polskiego, która zaszła wśród niezwykłych okoliczności. Oto sierżant szwoleżerów, nazwiskiem Laks, z pochodzenia żyd, przyjął niedawno wiarę chrześcijańską, otrzymawszy na chrzcie św. imiona Czesława i Zbigniewa. Przejście z judaizmu na katolicyzm nie podobało się naturalnie żydom ortodoksyjnym. Postanowili przeto skłonić Laksa do powrotu na łono religji żydowskiej. Zawezwali więc Laksa do umierającej matki. Laks, nie przeczuwając podstępu, wyjechał podczas świąt do rodziny, przekonał się jednak, że matka jest zupełnie zdrowa. W ubiegły wtorek Laks powrócił do Bochni, a kiedy odwiedził narzeczoną p. Niedzielską, nie mogła go wprost poznać: tak był jakiś schorowany i przemęczony. Zapytany o przyczynę swego stanu, opowiedział częściowo, co żydzi z nim wyprawiali, że mianowicie uśpiono go i myciem starano się z niego usunąć znamię chrztu św. Po godzinie 11 w nocy, udał się na stację kolejową, aby rano we środę stanąć w Krakowie, jako frekwentant szkoły wojskowej. Nie dotarł jednak do stacji. Nazajutrz znaleziono go nieżywego, w pozycji klęczącej, obok parkanu na 1 metr wysokiego z założonym na szyję paskiem od bagnetu. Po dokładnem obejrzeniu zwłok powstało podejrzenie, że pasek założono Laksowi dopiero po śmierci, aby upozorować samobójstwo przez powieszenie. Sekcja zwłok wykazała podobno śmierć od zatrucia. - W sobotę odbył się w Bochni pogrzeb: Całe miasto odprowadziło zmarłego na cmentarz katolicki, a koledzy wojskowi dołożyli wszelkich starań, aby pogrzeb wypadł uroczyście. Plakaty, rozlepione po mieście, niewidzialna ręka ciągle zdzierała. Ludność katolicka została do żywego poruszoną tragiczną śmiercią Laksa.

Przemówienie Kard. Dalbora przy likwidacji ministerstwa byłej dzielnicy pruskiej. Uroczystość zupełnego wcielenia b. dz. pruskiej do Polski musiała mieć charakter dość rzewny, jeśli n. p. Prymas Państwa Polskiego Ks. Kard. Dalbor temi mniej więcej przemówił słowy:

"Wiadomo jest w historji, że w przeszłości w dziejach różnych państw zachodziły zatargi między państwem i Kościołem i nieraz wstrząsały one organami tak państwa, jak i Kościoła i że obie te instytucje miały tylko z tego szkody. W chwili, gdy Ciebie żegnamy, Panie Ministrze, czuję się szczęśliwy, że mogę podkreślić wobec p. Prezydenta Ministrów, jako szefa Rządu Polskiego, że między ministrem b. dzielnicy pruskiej a całym Kościołem katolickim istniały zawsze dobre i, nie obawiam się powiedzieć, jaknajlepsze stosunki; Spotkałem tam zawsze delikatnie odczute zrozumienie potrzeb religijnych i kościelnych społeczeństwa wielkopolskiego, a działo się to nietylko ze względu na interesy Kościoła, ale także w dobrze zrozumianym interesie państwa. Za tę życzliwość, za ten dobry stosunek tu, w tej chwili pożegnania, poczytuję sobie za miły obowiązek podziękować panu Ministrowi, jako też panom Wiceministrom i wszystkim urzędnikom. Niewątpliwie, panowie będziecie dalej pracować dla dobra naszego kraju, i dlatego z całego serca życzę Bożego błogosławieństwa w dalszej pracy panów dla dobra Ojczyzny".