Królowa poetów
Rycerz Niepokalanej 5/1949, ilustracja do artykułu: Królowa poetów, s. 147

Poeta, czy w ogóle literat, zabierający się do opiewania Najświętszej Maryi Panny, jest w położeniu równie godnym litości, jak zazdrości. Z jednej bowiem strony zamiar jego jest beznadziejny, bo nie ma takiego poety, który mógłby opiewać godnie Tę, której chwały przez całą wieczność nie zdoła opowiedzieć całe niebo. Ale z drugiej strony temat jest tak porywający i wdzięczny, tak nieporównanie sam przez się poetycki, tyle wlewa siły twórczej, wnosi z sobą taką prawdę, czystość, prostotę i świeżość.

Już tym samym, że ktoś w ogóle zaczyna mówić o Maryi z miłością, staje się poetą. Słowa, które są jedynym materiałem sztuki poetyckiej, tak zszarzałe, wyświechtane, zdegradowane i wyjałowione, że zrozpaczona poezja nowoczesna w pogoni za efektem ucieka się do patosu retoryki i nadętości a nawet do dziwactw formalnych, te słowa w odniesieniu do Królowej Aniołów jakimś cudem nabrzmiewają niezgłębioną treścią, rozbłyskują barwami o niesłychanej świeżości, zapalają się niepodejrzanym żarem, przepajają słodyczą i muzyką. Ciekawa byłaby na ten temat rozprawa naukowa, sprawdzenie tych twierdzeń na przykładach poetów. Tu tylko widzimy, że, choć nie możemy jak należy uwielbić Naszej Pani, to jednak temat ten jest tak pociągający, że nie zostawia poecie wyboru.

Biedny, a szczęśliwy poeta Maryi w takim położeniu radzi sobie modlitwą: "Dignare me laudare Te, Virgo Sacrata - Dozwól mi chwalić Cię. Panno Przenajświętsza". Prosi z ufnością, z pewnością, że zostanie wysłuchany i obdarowany pokorą, czystością i siłą, bez których poezja jest zarozumiałą paplaniną. Modlitwa powyższa rozwiązuje sprzeczne położenie poety, zamierzającego śpiewać na cześć Królowej świata, bo usuwa beznadziejność zamiaru, a udostępnia wszystkie jego korzyści.

Nie jestem pewny, czy poeci już to uczynili, zdaje się, że tak, przynajmniej indywidualnie ale przyszedł czas, żeby zażądać i uzasadnić uznanie Matki Bożej za Królowę poezji. Jest Ona bowiem niedościgłą Mistrzynią. poetów i uosobieniem ich ideału. Z poetyckich utworów Najświętszej Panny Pismo Św[ięte] przekazało nam tylko jeden - "Magnificat", ale żaden utwór ludzkiej poezji nie może się z nim porównać, Osobiście jestem przekonany, że utworów takich było znacznie więcej, a były to utwory zarazem poetyckie i muzyczne. Trudno sobie wyobrazić, żeby ta twórczość ograniczyła się wyłącznie do jednego tylko zdarzenia, do jednej tajemnicy różańca, gdy tajemnic tych mamy piętnaście, a każda z nich jest przepaścią poezji. Miłość, im jest prawdziwsza i żywsza, tym goręcej i oryginalniej wypowiada sic śpiewem i poezją. A czy można sobie przedstawić większą miłość od tej, jaka była między Niepokalaną Panienką i Jej Boskim Synem, najlepszym i najmilszym z wszystkich synów? Stosunki w Świętej Rodzinie byty na pewno takie jak w normalnej rodzinie, tylko doskonałe, w takim stopniu, jaki trudno sobie wyobrazić, ale na pewno oparte były na miłości. A miłość tworzy i śpiewa dla umiłowanego, to jasne.

Należy więc uznać, że twórczość poetycka Najświętszej Panienki była obfita i nieporównana. Niestety, nie była ona spisana. Pismo Św[ięte] w ogóle mało mówi o Maryi. Odnosi się wrażenie, że Ona Sama przez pokorę nie pozwoliła o Sobie pisać.

Najwięcej jeszcze szczegółów o Maryi dostarczył św. Łukasz. Wysoko wykształcony, a więc i rozmiłowany w sztuce, jak ówcześni Grecy, on jeden ocenił i zachował dla nas większość utworów poezji Nowego Przymierza. Nie tylko "Magnificat", ale i hymn Zachariasza "Benedictus", i Symeona "Nunc dimittis", zamieszczone są tylko u św. Łukasza. Ani Mateusz, który był współczesnym Św. Rodzinie i był żydem, ani Jan, który był krewnym Św. Rodziny, nie wspominają o poezji. Zapatrzeni w Chrystusa, który "był wielki w mowie i czynie", notują oni tylko same prawie niezwykłe zdarzenia z Jego życia. Jakże opatrznościowa jest obecność między Ewangelistami humanisty, któremu nic nie jest w stanie zasłonić czynnika ludzkiego.

Jest to tak niezwykłe, że wysuwam przypuszczenie, idące dalej niż dotychczasowe wnioski biblistów. którzy sądzą, że św. Łukasz od Samej Maryi czerpał swoje wiadomości. Ja przypuszczani, że Maryja Sama go obrała spośród wszystkich ówczesnych uczniów Jej Syna. jako najbardziej kompetentną osobę, kazała mu po prostu wziąć zwój papirusu, czy tabliczkę oraz rylec czy inne ówczesne pióro, usiąść i pisać pod dyktandem. Takie przemówienie Archanioła Gabriela w czasie Zwiastowania jest na pewno dosłowne, a jego niezwykłość i znaczny rozmiar, tudzież fakt, że nikt poza Maryją nie mógł o nim wiedzieć, nakazuje przyjęcie takiej sceny dyktowania. Zupełnie podobnie poucza nas obecność tak znacznych poematów, jak "Benedictus", lub "Nunc dimittis". W chwili pisania Ewangelii Łukasza nie żył już ani Zachariasz ani tym bardziej Symeon. Któż by więc był w stanie pamiętać dosłownie po tylu latach poematy, powstałe w związku z narodzeniem Chrystusa, jak nie Jego Matka, która szczególnie była rozmiłowana w poezji?

Spójrzmy jeszcze trochę uważniej tylko na scenę Narodzenia. Ileż w niej poezji i to realistycznej. Kto by pamiętał o żłóbku - a szczegół ten jest podkreślany specjalnie, o pieluszkach, o tym, że miejsca nie było w gospodzie dla Panny z Bogiem w łonie, a nawet, gdyby kto i pamiętał, komu by zależało na uwzględnieniu tego wszystkiego, jeśli nie lej. której te drobiazgi były specjalnie drogie? Kto by pamiętał o pasterzach, jeśli nie ta, która im była szczególnie wdzięczna za to, że Jej pierwsi złożyli powinszowania z okazji urodzenia Takiego Syna? Tak, Łukasz niewątpliwie był najwłaściwszą osobą do spisania tych rzeczy, ale tylko do spisania. Opisać je mogła tylko ich Bohaterka.

Nie wiem, czy w literaturze starożytnej jest choć jeden przykład poezji rodziny. W tym leży bezprzykładność Ewangelii św. Łukasza. On sam, mimo swego całego wykształcenia literackiego i talentu, nie mógłby napisać takiej Ewangelii. Nie miał odpowiedniego wzoru, atmosfera i duch. jaki w niej panuje, nie były przedtem znane. Pod tym względem jego Ewangelia krańcowo się różni i od pozostałych trzech. Był on więc pisarzem Matki Bożej, przynajmniej w sporej części swego dzieła, a głównie w scenach narodzenia, kantyków i lat dziecinnych Chrystusa. Wprawdzie i dla niego zostało sporo pracy. Przełożyć tekst aramejski na grecki, dać mu przy tym właściwą formę, a może nieraz, z konieczności i kompozycję, nie były to rzeczy łatwe.

Ale właściwą autorką wielkiej, najpiękniejszej, najbardziej ludzkiej, realistycznej części jego Ewangelii jest Jej Bohaterka, Najświętsza Panna.

Królowa poetów. Zapytajmy bowiem w końcu, czym jest poezja, myśląc przy tym nie o formach poetyckich, ale o samym duchu utworu jakiejkolwiek sztuki. Widzimy obrazy, rzeźby, słuchamy kompozycji muzycznych i wszędzie znajdujemy, albo nie - poezję. Często, niestety, nie, wtedy - utwór ma bardzo małą wartość artystyczną. Otóż wydaje mi się, że ta poezja jest atmosferą, duchem, oddechem i zapachem miłości. A Maryja jest samą miłością, a więc i samą poezją. Tylko Ona osobiście, może odpowiadać za ducha trzeciej Ewangelii, ducha nieznanego, bezprzykładnego, niesłychanego w dotychczasowej poezji wielkiej, niezrównanej literatury starożytnej.

Stąd też łatwo zrozumieć, dlaczego najczulsze, najmilsze, najpiękniejsze słowa tak do Niej pasują, tak w zastosowaniu do Niej się rozżarzają i rozświetlają. Bo tylko Ona ma do nich pełne prawo, jako "pełna łaski" Właściwe ich, absolutne znaczenie tylko do Niej może się obiektywnie odnosić. I dlatego też, w odniesieniu do kogo, czy czego innego, brzmią one fałszywie, sztucznie i nienaturalnie.

Stąd też i Jej poeci, jak św. Łukasz, umieją zachować prostotę, pokorę, naturalność, obok siły świeżości, żywości i niezwykłego zaiste ciepła. Nie ma u nich ani śladu suchości, martwoty i splątania, jakich pełno u pisarzy obcych Maryi. Stwierdzić to można na przykładzie poezji ludowej. Kto jest w stanie wykryć i pokazać całe piękno takiej pieśni, jak "Witaj święta", albo "Gwiazdo śliczna, wspaniała " albo tylu innych, jakie można słyszeć w wieczory majowe? Pieśni te są czystą poezją, bez żadnych domieszek, piękno w nich jest bijącą w serce oczywistością.

Maryja jest przede wszystkim arcydziełem Poety poetów - Boga. Kto więc Ją dojrzy, ten musi się poezją zapalić. Szczęśliwi są Jej poeci! Szczęśliwi aniołowie w niebie! Trudno pomyśleć o tym, co się z nimi działo, gdy ujrzeli swoją Królowę po raz pierwszy w całej chwale. Gdy się uśmiechnie, to przez chóry Aniołów i Świętych leci nawałnica radości.

Ale przy objawieniach ludziom uśmiecha się Ona mało. W La Salette okazała, że teraz znacznie więcej płacze. I to płacze nad Swymi wrogami, nad tymi, którzy gardzą Krwią Jej Syna, przekładają nad Nią upodlenie, brud i lecą na wieczne męki. Mimo wszystko, to są Jej dzieci. Dlatego płacze. I Ona ma te dusze uratować. Ona, Królowa poezji. Poezja bowiem jest siłą niezmożoną.

A więc poeci Niepokalanej, należy skupić się pod Jej sztandar, na bój słowa, miłości i piękna. Nie można przynieść wstydu swojej Królowej. I tak za wiele przynieśliśmy Jej hańby dotychczas. Warto się ważyć na wszystko dla przywrócenia uśmiechu na Jej oblicze.


Opis grafiki: Najśw. Dziewica dyktuje Ewangelię św. Łukaszowi. Obraz z VII w. w katedrze de Rossano


Najważniejszy obowiązek

Marszałek Foch, zwycięzca z pierwszej wojny światowej, był uroczyście przyjmowany w Stanach Zjednoczonych. Przedłożono mu program niedzielny przyjęć, jakie na jego cześć urządzono w Ameryce. Foch, przeglądnąwszy program punkt po punkcie, zapytał: "A gdzie czas na Mszę Św.? Wszak dzisiaj niedziela".

I niewiele myśląc, wziął ołówek do ręki, skreślił punkty programu z dwóch godzin i dopisał: "W tym czasie będę w kościele, aby wysłuchać Mszy św."