Kościół Chrystusowy wobec swych wrogów

Przeraża nas, trwogą przejmuje i może ponure myśli nasuwa czarna fala nienawiści, jaka rozpętała się obecnie nad katolickim Kościołem.

Dlaczego?

Bo nie znamy dziejów tego Kościoła. Warto je sobie ex czasu do czasu przypomnieć, a wtedy wniosek jasny wypłynie taki:

- Nic nowego pod słońcem. Te napaści, te prześladowania: toć to wszystko tak dawne, jak sam Kościół! Zawsze były, więc i chyba zawsze będą.

Zresztą co tu karmić się domysłami? Sam Jezus Chrystus, który najlepiej znał losy Swego Kościoła, przepowiedział mu dokładnie:

- Mnie prześladowali i was prześladować będą.
Ale nie omieszkał i tego przepowiedzieć:

- Bramy piekielne nie przemogą go.

Nienawiści piekielne, ataki piekielne, prześladowania piekielne: wszystko to bezsilne i skazane już z góry na ostateczne niepowodzenie. Bramy piekielne nie przemogą Kościoła. Tak postanowił Chrystus-Bóg.

Lecz którego kościoła nie przemogą? Czy każdego, który za zaszczyt sobie uważa popisywać się mianem "chrześcijański"?

Nie, ale tylko tego, który wsparty jest na opoce, ustanowionej przez Zbawiciela. Całość bowiem przepowiedni o niezniszczalności Kościoła brzmi tak:

- Ty jesteś opoka - mówi Chrystus do Piotra - na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go.

Przyda się również wiedzieć, co powiedział Pan temuż pierwszemu Papieżowi dalej:

- I tobie daję klucze królestwa niebieskiego. I cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie.

Chyba dość wyraźnie. Nie uważamy, by potrzebne były tu jakiekolwiek wyjaśnienia, tłumaczenia uzupełnienia, chyba... że komu na poplątaniu jasnych myśli koniecznie zależy...

To początek dziejów Kościoła: fundament, zasada, podstawa, opoka. A późniejsze płynące równą falą lata i wieki stwierdzają wymownie, że każde słowo z ust Jezusowych wyszłe - nieomylne jest. Naprawdę! to samo stanowić by już mogło dostateczny dowód boskości Chrystusa naszego!... Nic podobnego świat jeszcze nie widział, bo też od upadku praojców naszych w raju, nigdy Bóg po ziemi tej nie chodził i z ludźmi nie rozmawiał: zawsze byli ludzie i tylko, ludzie - z natury swej omylni bardzo. Jeden Bóg nigdy się nie myli!

Trudno w artykule szczupłym, przeznaczonym dla 32-stronicowego "Rycerza Niepokalanej", rozwodzić się nad dziejami Kościoła świętego. Dotknąć jednak co najważniejszych ciosów - trzeba.

Pierwszymi wrogami Kościoła byli żydzi. Stracili Chrystusa spodziewali się daleko łatwiej zniszczyć w zarodku Jego dzieło. Rzucili się z zajadłością, do jakiej tylko oni są zdolni...

Oszczerstwa, więzienia, wygnania, kamienowania... Tak zginął św. Szczepan. Kościół jednak nie zginął.

Młodą latorośl Chrystusową usiłują wyrwać z korzeniem poganie. Co działo się w Rzymie przez trzy wieki pierwsze, jakich okrucieństw dopuszczali się na wyznawcach imienia Chrystusowego rzymscy cesarze Neron, Domicjan, Tracjan, Marek Aureljusz, Dioklecjan, Juljan Apostata - to i wypowiedzieć trudno. Na rękę szedł im lud, który sądził, że wszelkie klęski powodują chrześcijanie. Toż wołano: "Chrześcijan lwom!" Podburzali pogańscy kapłani, jątrzyli filozofowie, krew się strumieniami lała, z tej zaś krwi nie zagłada rosła dla Kościoła, jako mylnie wnioskowali poganie, ale coraz bujniejszy rozwój i rozkwit. "Krew męczenników stawała się nasieniem nowych chrześcijan" - świadczy współczesny Tertuljan.

Ledwie ustały prześladowania, a oto znów klęska nowa, groźniejsza jeszcze: Arjanizm. Herezja ta rozlała się tak potężnie po odrodzonym w chrześcijaństwie świecie, że przyjmowały ją całe narody, a także i bizantyńscy cesarze. Nie tylko przyjmowali, lecz i całą siłą popierali, wypędzając biskupów katolickich, a osadzając na opustoszałych stolicach arjańskich sekciarzy. Powiada jeden pisarz katolicki ówczesny, że świat cały ani się spodział, jak ujrzał się już nie katolickim, ale arjańskim. Ze sekty tej jednak dziś... prawie śladu niema, natomiast Kościół trwa. Były również inne sekty, jak Macedonjanie, Monofizyci, Nestorjanie, Monotelici - a z nich także śladu dziś niema.

Groźniejszą od nich była dążność cesarzy bizantyńskich, do wywierania jak największego wpływu na Kościół św. Ile stąd prześladowań, ile katuszy!... Zwie się to w historji "cezaropapizmem". Gdy on zmalał, podjęli tę samą myśl niemieccy cesarze: Ottonowie, Henryk IV, potem Fryderyk Rudobrody, Henryk VI, a zwłaszcza Fryderyk II: wszyscy oni chcieli koniecznie w Kościele rozkazywać! Padali jednak prędzej czy później rażeni potęgą niezniszczalnego Kościoła... Podobny los spotkał późniejszych ich naśladowców: Józefa II, nawet Napoleona. I od niego Kościół mocniejszy!...

Najboleśniejsze ciosy może wymierzały Kościołowi wewnętrzne zgorszenia i rozdwojenia: i one bowiem już w IX i X wieku go trapiły. Biskupi często bardziej dworacy i wojacy, aniżeli słudzy Boga, niektórzy nawet Papieże namiestnictwa Chrystusowego nie godni... Potem bolesne lat dziesiątki, gdy papieży było dwóch lub trzech, zwalczających się wzajemnie... choć istotnym Papieżem był z nich tylko jeden. Okropne dla Kościoła czasy. I każda instytucja w gruzy by się rozsypała - a Kościół św. przetrwał wszystko i nie runął. Wszystko co ludzkie sprzysięgło się na jego zniszczenie, a jednak obietnica Chrystusowa nie zawiodła.

Wiek XVI - to wystąpienie Lutra, Kalwina, Zwingljusza, Henryka VIII i innych jeszcze. Herezje rwały ciało Kościoła na części...; Odpadały kraje całe i narody całe. Po dziś dzień w niektórych państwach wyznawców Kościoła prawie niema... O ile sam Kościół bynajmniej nie upadł, istnieć nie przestał, a nawet po takich stratach rozrósł się potężnie, jak dotychczas nigdy: zwrócił się bowiem ku nawracaniu pogan do Chrystusa. Przybywały miljony...

Protestantyzm wprowadzał moralne rozluźnienie. Wprost przeciwnej natury była sekciarska dążność zwana jansenizmem: ci znów surowiej wszystko urządzić sobie chcieli. Uśmiech, wesele, radość - to ich zdaniem zaparcie się ducha Chrystusowego... Przeszli i oni!

Wiek XVIII zadał Kościołowi rany bodaj czy nie najcięższe: racjonalizm w nim rozkwitły nie zwalczał już pewnych religijnych wierzeń, ale religję całą jako taką. Niewiara! Człowiek li tylko dla doczesnego szczęścia stworzony! Nie stworzony nawet, lecz... powstał zagadkowo jakoś. By wszelką odpowiedzialność z niego zrzucić, zgodzono się lekkiem sercem, że... pochodzi od małpy. Małpa religji nie potrzebuje, małpa sądzoną nie będzie... Wygodne zasady, ale jak upodlające!"

Dziś racjonaliści hasają nadal. Ale już zastępują sobie religję spirytyzmami, hypnotyzmami i t.p. I zwalczają Kościół.

A on, niezniszczalny, niewzruszenie trwa. Wszystko dokoła niego padło: nie tylko instytucje najgenialniejsze, ale nawet państwa i narody - on jeden trwa. Zdumiewające!...

Toć i obecne napaści przetrwa. Mogą odpadać poszczególni wyznawcy, skoro w czas o mocniejszym zespoleniu się z Kościołem nie pomyślą - ale Kościół nie upadnie. Nawet i narody całe oderwać się od tej jedynie zbawiającej, bo jedynie Chrystusowej Owczarni mogą... ale samej Owczarni, samego Kościoła - nie zniszczą.

Niechże nas Matka Najświętsza, Królowa Polskiej Korony, od takiego nieszczęścia nad wszelkie nieszczęście zachować raczy...