Konwalia Chrystusowa
Drukuj

Uroki czystości

Pan na jej duszę, jak na harfę złotą,
Dłonie położył i rzekł: moja będzie.
Biała jak owe najbielsze łabędzie,
Gdy się w kryształy modrych wód oplotą.

Tak pisała Zawistowska, największa poetka Młodej Polski, o św. Agnieszce, która w IV wieku naszej ery wolała ponieść śmierć męczeńską, niż utracić czystość dziewiczą. Przedziwna ona dzieweczka liczyła w chwili swego męczeństwa 13 lat życia. Te same piękne słowa można odnieść i do bł. Marii Goretti, która w tym roku ma być uroczyście kanonizowana. Jak św. Agnieszka młodziutka - młodsza, bo niecałe 12 lat licząca, - jak ona wolała wybrać śmierć, niż grzech. Znalazłoby się pełno takich, którzy by doradzali jej ustępstwo. Powiedzieliby: "pod przymusem nie ma grzechu". Tymczasem w tym wypadku nie chodzi o rzecz zewnętrzną, jaką jest przymus, ale o wewnętrzną, o serce, o wolę, która do ostatka i na wszelki sposób nie zgadza się na grzech śmiertelny i zamiast śmierci duszy wybiera śmierć ciała. Tę wolę serca dokumentują swą krwią obie święte panieneczki.

Pan na jej duszę... dłonie położył i rzekł: moja będzie, biała... Chrystus Pan nade wszystko i osobliwie ukochał czystość, czystość serca, myśli i ciała. Ewangelie, gdy mówią o św. Janie Ewangeliście, dodają "którego Jezus miłował". A miłował go właśnie za czystość. Na ludzi czystych kładzie swe dłonie, szczególnie ich strzeże, tuli do Swego Serca, które jest źródłem wszelkiej czystości i chroni przed brudem. Maryję, Matkę Swą, która jest najczystsza ze wszystkich stworzeń, ukochał najbardziej i wyniósł najwyżej, jak tylko to nawet dla Niego było możliwe. Dlaczego?

Bo czystość jest cnotą najpiękniejszą ze wszystkich innych. Czystość to piękno duszy; to piękno w ogóle wszystkiego. "Wystarczy spojrzeć na świeżo spadły śnieg i porównać go ze śniegiem, zmieszanym z błotem; albo na własne ciało przed i po umyciu; albo na bieliznę brudną i świeżo upraną i wyprasowaną. Czystość to właściwość, która sprawia, że mimo woli, bezwiednie, spoglądamy na daną rzecz z upodobaniem, przyjemnością i podziwem. Czysta rzecz przyciąga oczy i serce wszystkich patrzących. Nędzni i podli są ludzie, na których czystość nie działa w ten sposób, jeśli tacy w ogóle są. Poza tym czystość jest koniecznym warunkiem właściwego, dobrego, skutecznego działania danej rzeczy. Woda brudna powoduje zatrucia i choroby. Tak samo brudne pożywienie, bielizna, ubranie, mieszkanie. Narzędzia, używane do operacyj czy do opatrunku ran muszą być wypalane lub gotowane z brudu, inaczej mogłyby spowodować zakażenie i śmierć. Tak samo jest z czynnościami duszy. Nieczyste sumienie już nie jest prawdziwe, nieczysta wola nie jest dobrą wolą. nieczysta myśl jest ciemna i obłąkana. I tak dalej. Bo czystość nie dotyczy tylko ciała i stosunków między osobami różnych płci. Ta czystość jest tylko objawem, końcowym skutkiem czystości serca, woli i myśli.

To też nic dziwnego, że Chrystus Pan nie tylko ją umiłował najbardziej, ale jeszcze uczynił ją dla nas, Swych uczniów, przykazaniem, obowiązującym najbardziej surowo, nawet myśl, nawet przelotne wyobrażenie, zachcianka nieczysta, a dobrowolna jest już grzechem śmiertelnym, zabijającym w nas łaskę przyjaźni z Bogiem. Dlatego czystość jest obok pokory, cnotą najtrudniejszą do osiągnięcia, a raczej do utrzymania. Bo czystość człowiek przynosi z sobą na świat; nie dobywa jej z natężeniem, ale ją z trudem zachowuje. Grzech pierworodny zostaje zgładzony przez Chrzest św. jeszcze w niemowlęctwie. Tylko później dusza się brudzi w zetknięciu ze światem i usiłowania nasze zdążają do odzyskania pierwotnej czystości, do obmywania duszy z naleciałości grzechu, do unikania brudu i pozbywania się go jak najczęściej. Otóż to właśnie zachowanie czystości jest rzeczą najtrudniejszą. Powiedziałbym, że ten właśnie nakaz jest przyczyną, że tak jeszcze mało jest katolików na świecie, że np. między mahometanami, których religia pozwala na nieczystość, nie ma prawie wcale nawróceń do Kościoła, również między katolikami jest tak mało dzielnych, twórczych, silnych, prawdziwych uczniów Chrystusa i dzieci Maryi.

Ale dla tych właśnie względów czystość była zawsze, nawet między poganami, w największym podziwie i szacunku. Grecy czcili boginię-dziewicę Artemias. Rzymianie mieli coś niby nasze zakonnice - westalki, które obowiązywało czyste życie. I oba te narody zrobiły wiele dla kultury, zyskały potęgę dzięki swym starym obyczajom i prawom, strzegącym czystości życia małżeńskiego. Upadły, gdy zaniedbały tej cnoty. Kościół zaś Katolicki jedyny urzeczywistnił w historii ideał czystości. Jego Twórca, Chrystus, jest "Czystością dziewic". Jego Matka jest niepokalaną Dziewicą. Podporami Kościoła były zawsze, są i będą zgromadzenia czystych mężów i niewiast. A najpiękniejszymi jego postaciami były zawsze dziewicze panny, i czyści młodzieńcy: św. Agnieszka, Katarzyna, św. Kazimierz, św. Stanisław Kostka, Jan Berchmans itd., itd. Jednym ze śnieżnych kwiatów czystości, uroczyście wywyższonym i uczczonym przez Kościół ostatnio, jest bł. Maria Goretti.