Kim jest Bóg

Na ten temat nie raz rozmawiałem i nie mógłbym teraz dokładnie rozróżnić wątku poszczególnych rozmów, dlatego darują zainteresowani, że podam tu roztrząsane zagadnienie raczej wedle logicznego związku.


Ciemności coraz bardziej rzedły, a światło coraz obficiej wlewało swe promienie przez szyby wagonu. Za towarzyszów podróży miałem tym razem trzech dosyć inteligentnych mężczyzn. Wszczęła się rozmowa o religii i Bogu. Istnienie pierwszej przyczyny wszechrzeczy uznawali wszyscy.

- Czym jednak jest ten Pan Bóg, pierwsza przyczyna? - spytałem.

- Moim zdaniem - odparł jeden z nich, którego policzki i odzienie kazały wnosić o wcale wygodnym stanie materialnym, - Bóg to jest cała natura.

- Ta być nie może.

- A dlaczego?

- Z prostego powodu, że przyczyna istnieje przed skutkiem, więc skutek, jako zaczynający swe istnienie później nie może być tym samym co przyczyna, ale musi być od niej realnie różny; otóż natura, przyroda jest skutkiem, dlatego też nie może być zarazem przyczyną.

- Siły przyrody możemy przecież nazwać Bogiem.

- I to nie, bo te siły są skutkiem...

- Po czym my możemy poznać, że siły są skutkiem, a nie pierwszą przyczyną?

- Bo są skończone.

- Więc pierwsza przyczyna musi być nieskończona?

- Bez wątpienia.

- Dlaczego?

- Cokolwiek istnieje, musi mieć jakąś rację bytu, tak też i granice w istnieniu muszą mieć swoje "dlaczego". Otóż w istocie, która jest pierwszą przyczyną, nie może być racji ("dlaczego") dla granic, bo skądże by one mogły pochodzić? Albo z zewnątrz, albo też z wewnątrz tej pierwszej przyczyny. Nie z zewnątrz, bo przecież najprzód trzeba by istnieć, by coś działać, więc i ograniczać, kiedy zaś owa pierwsza przyczyna istnieje już jest albo ograniczona, albo nie. Sama nie może nakreślić granic swej istocie. Ani też z zewnątrz takie ograniczenie przyjść nie mogło, bo inaczej już ta przyczyna nie byłaby pierwszą. Więc ani a wewnątrz, ani z zewnątrz nie może być racji dla granic, więc tych granic być nie może. Przyczyna więc ta pierwsza musi być nieskończona. Wszystko, na czym wyciśnięte jest piętno granic, nie może być tą pierwszą przyczyną wszechrzeczy, a przecież i siły przyrody działają wedle praw, dających się ująć w ścisłe matematyczne formułki, poza które już ich siła nie sięga.

- O Bogu zresztą niewiele możemy wiedzieć.

- Owszem, nie możemy wprawdzie zgłębić Jego istoty i Jego doskonałości, bo Bóg jest istotą nieskończoną, a nasza głowa ma granice i wchodzi w czapkę albo w kapelusz, ale wiele o Panu Bogu wiedzieć możemy.

- Na przykład?

- Najprzód widzimy celową budowę członków w ciele ludzkim i zwierzęcym, części w roślinach i w ogóle z góry obmyśloną harmonię we wszechświecie. Istota więc, która to wszystko powołała do bytu, musi mieć rozum, musi być osobą. Następnie cokolwiek jest w skutku, musi w jakiś i to doskonalszy sposób być w przyczynie. Weźmy malarza. Nie daje on ze siebie obrazowi ni farby ni płótna;

to wszystko bierze z zewnątrz. Co jednak daje, to jest kształty, to musi mieć w sobie. Musiał on najprzód wyobrazić sobie ten obraz, zanim wziął pędzel do ręki, wedle wzoru też, utworzonego w umyśle i w fantazji, maluje. Lecz Pan Bóg niczego nie brał z zewnątrz. On jako pierwsza przyczyna wywiódł swe twory z nicości, dał im wszystko, wszystkie więc doskonałości stworzeń i w Nim być muszą, tylko w sposób, jak to przedtem zaznaczyłem, nieskończenie doskonały, bo w Nim granic być nie może.

Słuchali z zajęciem, więc rozmowa toczyła się dalej o Chrystusie, Odkupieniu i celu człowieka.