Kapłan dziękuje Niepokalanej

Jestem młodym kapłanem i młodym człowiekiem (mam 27 lat), ale w naszych czasach życie mknie naprzód tak błyskawicznie, że zdążyłem przeżyć bardzo wiele. Zresztą życie moje nie różni się od setek tysięcy młodych Polaków. W czasie wojny aresztowanie podczas studiów seminaryjnych, potem więzienie, praca w fabrykach niemieckich, cała groza przeżyć wojennych, studia w Rzymie, wreszcie poprzez Italię, Bałkany, Węgry i Czechy powrót do Polski. Różnie bywało w te lata wojny. Jedno jest pewne - to, że przeżyłem i wytrwałem, zawdzięczam Matce Niepokalanej. Nieraz w dni ucisku i udręczenia nad siły, gdy brakło już chęci do borykania się z obmierzłym życiem - Ona była podporą i siłą, w dni grozy i śmierci, gdy bomby gasiły wokół tysiące istnień ludzkich - Ona była ratunkiem i Opiekunką, w ponure noce dusznych zmagań, walk i szarpaniny wewnętrznej, gdy stawałem nad bezdnią zwątpienia - Ona była światłem i drogą: Ona - Virgo potens.

I dlatego całe swe życie i pracę kapłańską pragnę w Jej ręce złożyć; ze spokojem i ufnością dziecka pragnę iść w pierwszym szeregu Jej czcicieli i bojowników. To są motywy mego przystąpienia do Milicji Niepokalanej. Zresztą widziałem cuda, które sprawia Maryja przez kapłanów - szczególnych Jej czcicieli. Mogliby o tym wiele powiedzieć parafianie z Łap jak przemieniły się tam serca ludzkie przez Maryję, odkąd proboszczem został ks. H. Bagiński. Stamtąd wyniosłem doświadczenie, że najbardziej skutecznie kapłan poprowadzi wiernych do Jezusa - przez Maryję.