Jaka młodość taka starość

Jestem już kobietą w podeszłym wieku; dużo widziałam, przeżyłam, przecierpiałam. Dziś, gdy życie moje mam już poza sobą, gdy potrzeba sporządzić bilans z otrzymanych talentów, chcę podzielić się spostrzeżeniami z przeżytego okresu czasu, ku przestrodze młodego pokolenia. Uniknęłabym w życiu wiele przykrości i niepotrzebnych trosk gdyby:

1) rodzice moi rozsądniej mnie wychowali, przygotowali trochę do życia i więcej zajmowali się moim moralnym wychowaniem;
2) gdybym nie obciążyła swego młodego umysłu balastem niepotrzebnie czytanych głupich romansideł, które rozbudzały wyobraźnię i demoralizowały;
3) gdybym była przyzwyczajona do oszczędności.

Przeznaczeniem kobiety być żoną i matką - toteż wychowanie dziewczynek winno być nastawione w kierunku dokładnego poznania przyszłych obowiązków. W wieku dojrzewania młodych dziewcząt praca fizyczna ma duże znaczenie dla zdrowia, zapobiega próżniactwu, więc odciąga od pokus. Dziewczynki starsze uczęszczające jeszcze do szkoły, po odrobieniu lekcyj powinny pomagać swym matkom w gospodarstwie domowym i umieć: umyć okna, wyszorować podłogę, wyprać bieliznę, wyprasować, zreperować odzież i znać również wszelkie robótki praktyczne na drutach jak - swetry, szaliki, rękawiczki, pończochy, posiadać znajomość szycia, haftu, szydełkowania. Wszystkie te umiejętności bardzo się przydadzą w przyszłości a znajomość organizacji pracy domowej, utrzymania porządku, oszczędzanie posiadanych rzeczy i różne umiejętności odgrywają wielką rolę w życiu rodziny. Wspomnę też o konieczności wyposażania dziewcząt, żeby choć skromnie wyposażyć córkę trzeba myśleć o przyszłości dziecka od chwili urodzenia. Okres lat dwudziestu jest długi - w tym czasie zapobiegliwa matka zdoła nagromadzić dla swej córki wyprawę choćby zaoszczędzała tygodniowo skromną kwotę wystarczającą na kupno np.1 ręcznika. Ale największym posagiem córki będą zasady moralne wszczepione głęboko w serce dziecka, czystość dziewicza, śmiałość wejrzenia w oczy poślubionemu mężczyźnie i zdrowie fizyczne.

Dzisiejsze dziewczęta miejskie wychodzą za mąż przeważnie po wcześniejszym wyżyciu się, schorowane, nerwowo wyczerpane alkoholem i nikotyną. Wychodząc za mąż - wnoszą w dom męża zmarnowany organizm a przy tym wielkie wymagania i grymasy. Rzadko która ma pojęcie o gospodarstwie domowym, o obowiązkach gospodyni domu i o oszczędności, wkrótce więc rozpoczynają się niesnaski, kłótnie i najczęściej następuje rozwód.

Przytoczę fakt z mojego życia:

Będąc biuralistką, wszystkie zarobione pieniądze potrafiłam zaraz 1-go wydać na niepotrzebne rzeczy i głupstewka, a ta lekkomyślność w wydawaniu pieniędzy pozostała we mnie już na całe życie - nigdy nie umiałam liczyć się z groszem. Gdy wyszłam za mąż zarobki męża też nie wystarczały nigdy. Moje wygórowane wymagania, lekkomyślność w wydawaniu pieniędzy zmusiły mego biednego męża do nadużyć służbowych, które po ich wykryciu były przyczyną tragedii: mąż stracił pracę, rozchorował się ciężko na serce i zmarł.

Teraz zrozumiałam jak trudno w późniejszym wieku naprawić błędy młodości. Prawdą jest przysłowie: jaka młodość taka starość. Niech pamiętają o tym dziewczęta katolickie.