Jak to kradną

Niech im Niepokalana przebaczy i dopomoże, by jaknajprędzej poznali i pokochali to, co ich do trwałego pokoju i szczęścia doprowadzi. Co oni Jej "Rycerzowi" zrobili!..

W tych dniach otrzymaliśmy następujący list:

PODYSKI, dn. 4. XI. 25.

Od dłuższego czasu w egzemplarzach "Rycerza Niepokalanej", przychodzi blankiet, który daje wiele do myślenia. Nie wiem czy to pomyłka, czy też sposób wyłudzania od ciemnych ludzi ze wsi pieniędzy przez klub poselski Niezależnej Partji Chłopskiej, która jest właścicielem blankietu. Niektórzy z czytelników "Rycerza", otrzymawszy blankiet, myślą, że przysłała Redakcja "Rycerza" celem wpłacenia przez dłużników prenumeraty, wypełniają go i oddają na pocztę, a według adresu przesyła do Warszawy i pieniądze zamiast do Wielebnych Ojców przychodzą do kasy klubu poselskiego. Nie można przypuszczać, by Redakcja "Rycerza" agitowała na rzecz jakiegoś zbolszewiczałego stronnictwa, a prawdopodobnie chodzi o zebranie gotówki w sposób nielegalny przez wzmiankowaną partję.

Wzmiankowany blankiet przysyłam do dyspozycji Wielebnego Ojca Redaktora.

Władysław Kupisz

To oczywista kradzież. Prosimy więc bardzo Sz. Czytelników, by pilnie baczyli na czek zanim go wypełnią i poszlą na pocztę. Nasze czeki mają N° 150.283, a jako właściciel konta widnieje: Wydawnictwo "Rycerza Niepokalanej" OO. Franciszkanie GRODNO. W części zaś "Dowodu wpłaty" i "Dowodu wpisu" pod cyfrą 150 znajduje się litera W co oznacza, że konto jest w Warszawie. Wszelkie zatem inne czeki, o ileby kiedy znalazły się w "Rycerzu", "Kalendarzu Rycerza", lub innych naszych drukach, nie są od nas, ale sposobem złodziejskim podłożone. Prosimy też bardzo, by wszyscy, którzy inne jakiekolwiek czeki dotąd otrzymali, zechcieli nam natychmiast o tem donieść. Kto zaś na inny czek jak nasze wpłacił kiedy jaką kwotę, niechaj pilnie zachowa odcinek otrzymany na poczcie, a nas zawiadomi kiedy i ile wpłacił, byśmy mogli poczynić odpowiednie kroki dla odebrania pieniędzy tak skradzionych.

Prosimy też o ostrzeganie innych, by nie dali się oszukać.

Chętnie godzimy się także na przedruk tego wypadku w innych czasopismach, by i ich Czytelnicy nie padli też czasem ofiarą kradzieży na szkodę tychże czasopism.