Jak Matka Boża z Lourdes objawiła swe imię Bernadecie

(Opowiadanie Barnardetty).

Nazajurz zawołano mnie do komisarza policyjnego pana Jacometa.

Pan Jacoment przyjął mnie z uśmiechem.

- Nie każę cię zamknąć, ale musisz wyznać prawdę. Czy wczoraj owa Pani z tobą rozmawiała?

- Tak Panie.

- Cóż ci powiedziała?

- Jestem Niepokalane Poczęcie.

- Cóż to ma znaczyć Niepokalane Poczęcie?

- Nie wiem.

- Nigdyś nie słyszała tych słów w Kościele?

- Nigdy.

- Masz przy sobie książeczkę do nabożeństwa?

- Nie.

- Idź do domu, przynieś ją.

Pobiegłam zaraz do domu i przyniosłam książeczkę. Komisarz przewracał kartki, a po kwadransie oddał książkę.

Ksiądz Proboszcz powiedział mi, że szukał słowa Niepokalane Poczęcie, które podówczas nie znajdowało się we wszystkich modlitewnikach.

W miejscowościach Bartres i Lourdes badano czy parafianie nie znali czasem wyrażenia "Niepokalane Poczęcie". Bez skutku.

Chciano też dowiedzieć się, czy w Lourdes nie ma czasem jakiegoś obrazu Panny Najświętszej, podobnej do owej Pani z Massabielle. Znaleziono wszakże tylko figury Matki Bożej wedle wzorów Hiszpańskich.

- Gdzieżeś widziała szaty, podobne do sukien owej Pani z groty?

- Nigdzie. A chociażbym gdzieś widziała taką suknie, mogłabym jednak przysiąc, że nigdy takiego oblicza nie widziałam jak twarz owej Pani.

- A do kogo ona podobna?

- Do nikogo na świecie.

z "Croix de Lourdes"