Idea O. Maksymiliana
Drukuj

2. Bóg i Niepokalana

Mówić o Bogu przechodzi siły ludzkie - twierdził Ojciec Kolbe - mówienie o Niepokalanej nie mniejszą napotyka trudność.

Ojcu Maksymilianowi "nieraz przychodziła chęć" napisania "czegoś więcej" o Matce Bożej. Zamierzał napisać coś "głębszego, prostszego i łatwiejszego" niż to czyniono w dogmatyce.

Wątpił jednak czy Niepokalana sobie tego życzy i dlatego zwłóczył.

Czynił to nie z tego zresztą tylko powodu, ale i liczne zajęcia i przede wszystkim jego wielka pokora wstrzymywały go od wykonania zamierzonego zadania.

Kiedy zaś w roku 1938 ówczesny prowincjał widząc owocne skutki jego działalności, polecił mu napisać taką książkę o Matce Bożej .Ojciec Kolbe tym poleceniem bardzo się strapił.

I jeżeli sam cel polecenia godził się z jego dawnymi zamiarami i wydał mu się przepiękny, to jednak, choć bardzo chciał "przysłużyć się Niepokalanej tą skromną pracą", przyznał się zupełnie szczerze, że takiej książki napisać nie potrafi.

Rzeczywiście skończonej książki o Niepokalanej nigdy nie napisał, chociaż kilkakrotnie zabierał się do wykonania polecenia swego przełożonego i chociaż I dość dużo materiału przygotował.

Na cichą bowiem pracę pisarską miał zawsze mało czasu, zawsze odrywały go od niej sprawy wydawnicze i administracyjne w ogromnym klasztorze.

Mimo to jednak we własnych myślach I często wracał do postaci ukochanej przez siebie tak gorąco Matki Bożej i często t pytał się w pokornej modlitwie: "Kim jesteś o Pani? Kim jesteś o Niepokalana".

"Nie mogę zgłębić, - wyznał szczerze gorliwy czciciel Maryi co to jest być stworzeniem Bożym. Już przechodzi me siły rozumieć co znaczy być przybranym dzieckiem Bożym.

A Ty o Niepokalana kim jesteś? Nie tylko stworzeniem, nie tylko dzieckiem przybranym, ale Matką Bożą i to nie przybraną tylko Matką, ale rzeczywistą, Bożą Matką.

I to jest nie tylko przypuszczenie, prawdopodobieństwo, ale pewność, pewność zupełna, dogmat wiary".

Ojciec Kolbe bowiem był najgłębiej przekonany, iż gdy się człowiek zbliża do Niepokalanej, nie powinien zapominać, "że wchodzi wtedy w kontakt z istotą żywą, kochającą, czystą, bez żadnej skazy..., że słowa nie są w stanie wyrazić, kim Ona jest, bo to słowa ludzkie, zaczerpnięte z pojęć ziemskich, słowa przedstawiające wszystko na sposób ludzki, gdy tymczasem Niepokalana to istota całkowicie Boża, stąd poniekąd o całą nieskończoność wyższa od tego wszystkiego, co nas otacza".

Czystość tylko czysty człowiek pojąć może.

Stąd - podkreśla O. Maksymilian - "im czystsze będziesz miał sumienie, im częściej będziesz je obmywał pokutą, tym pojęcia twoje o Niej bardziej będą zbliżone do prawdy.

W sprawie poznania Matki Bożej należy także, według Ojca Kolbe, pokornie wyznać swą słabość.

Bowiem "wyrazy ludzkie nie wystarczą do mówienia o Niej, bo Ona Niepokalana, cała piękna, a wyrazy nasze nie są wolne od niedoskonałości, ani rzeczy stworzone, z których ich znaczenie jest zaczerpnięte nie są bez skazy".

"Mowa ludzka ma tylko dopomóc duszy do zbliżenia się do Niej, a Ona sama duszy się coraz jaśniej objawi, dusza w modlitwie, w częstym a serdecznym z Nią przestawaniu coraz doskonalej ją rozumieć będzie, Jej Bożą niepokalanością się zachwycać i miłością ku Niej rozpłomieniać".

Myli się człowiek zarozumiały, gdy myśli, że "tajemnicy" wielkości Matki Bożej dociec potrafi. Nic dziwnego, że skończony rozum ludzki "gubi się" w tych dociekaniach.

Dlatego wszystkim, którzy by chcieli się zagłębić w rozważaniu istoty Niepokalanej, dawał O. Maksymilian zawsze tę samą radę: "Uznaj szczerze, że sam bez Jej pomocy nie zdołasz nic począć w sprawie Jej poznania i co za tym idzie i ukochania. Że to Ona sama musi cię coraz bardziej oświecić i serce twe miłością ku Sobie pociągnąć. Stąd też uważaj, że cały owoc... zależy od modlitwy do Niej".

"Bezpośrednio z Jej serca więcej zaczerpniesz wiedzy o Niej i bardziej się Jej miłością rozpalisz, niż ze wszystkich słów ludzkich razem wziętych".

Nie ze słów ludzkich ani z książek, ale z czystej, gorącej modlitwy czerpał Ojciec Maksymilian swą wiedzę o Niepokalanej.

Jeszcze podczas studiów w Rzymie każdą wolną chwilę spędzał przed figurą Matki Bożej w kaplicy kolegium franciszkańskim.

Obcy o tym nie wiedzieli, ale wszystkim domownikom w kolegium było wiadomem, że jeśli ktoś szukał brata Maksymiliana, a w celi go nie znaleziono, napewno należało szukać w kaplicy, przed figurą Niepokalanej.

Także w późniejszym życiu najszczęśliwsze jego godziny były te, które spędził na modlitwie przed swą Panią.

W ostatnich latach, kiedy wyczerpanie fizyczne nie pozwalało by sam pisał, dyktował artykuły bratu stenotypiście. I wtedy także dyktowanie przerywał bardzo często modlitwą.

Modlił się zawsze bardzo pokornie, "z czołem przy ziemi", a po modlitwie mawiał: "Napiszemy o tyle, o ile sama Niepokalana zechce, więc musimy Ją o to prosić".

Również kiedy pisał wstęp do niedokończonej książki o Matce Bożej, taką piękną umieścił na początku modlitwę: -

"O Niepokalana nieba i ziemi Królowo, wiem, że nie godzien jestem zbliżyć się do Ciebie..., ale ponieważ kocham Cię bardzo, przeto ośmielam się prosić Cię, byś była tak dobra i powiedziała mi kim jesteś? Pragnę bowiem poznać Cię coraz więcej i więcej bez granic i miłować coraz goręcej bez żadnych ograniczeń. I pragnę powiedzieć też i innym duszom kim Ty jesteś, by coraz więcej dusz Cię coraz doskonalej poznało i coraz goręcej miłowało. Owszem, byś się stała Królową wszystkich serc co biją na ziemi i co bić kiedykolwiek będą i to jak najprędzej".

Mimo, iż tak wzniosłą jest postać Matki Bożej, "jednak można i trzeba nawet, o tyle przynajmniej o ile nasz rozum i słowa wydołają o Niepokalanej i myśleć i mówić i pisać i czytać".

Lecz gdy się chce mówić o Niepokalanej, trzeba sięgnąć myślą najdalej w głąb minionych czasów, aż do granic wieczności i najwyżej do szczytów natury Bożej i tam poszukać istoty i wielkości Maryi.

Bóg jest życie i Bóg jest miłość. I życiem Boga jest miłość. Owocem miłości Boga jest też wszelkie stworzenie.

"Od Ojca przez Syna i Ducha zstępuje każdy akt miłości Boga, stwarzający, utrzymujący w istnieniu, dający życie i jego rozwój tak w porządku natury, jak i w porządku łaski. Tak Bóg darzy miłością Swe niezliczone podobieństwa skończone", jakim są wszelkie stworzenia wyszłe z rąk Bożych. Wśród różnych stworzeń szczególnym aktem swej miłości powołał Bóg do życia aniołów i ludzi.

Bóg - jako wszechwiedzący - znał przyszłe losy tych istot. Ojciec Maksymilian szedł jednak za dawnym poglądem pewnych teologów średniowiecza, że niezależnie od tych losów postanowił Bóg powołać do istnienia stworzenie najdoskonalsze - Maryję Niepokalaną.

Mówi on wyraźnie, że "Bóg w niezliczonej ilości możliwych istot, wyobrażających jego doskonałość widział też od wieków Istotę ze wszech miar doskonałą, niepokalaną żadną skazą grzechu, odzwierciadlającą Jego przymioty Boże tak wiernie, jak tylko to jest możliwe istocie stworzonej. Rozkoszował się tym widokiem i postanowił od wieków powołać Ją do bytu w określonym czasie".

Zdaniem więc Ojca Kolbe Maryja istniała "też od wieków w myśli Bożej" jako "najdoskonalsze ze stworzeń" Bożych, jako dzieło szczególnej miłości Boga odnośnie do tego, co uczynił.

Maryja zanim zaistniała na świecie stała się przyczyną katastrofy pewnej części aniołów.

"Stworzywszy aniołów - tłumaczy swą myśl O. Maksymilian - chciał Bóg, by oni dobrowolnie złożyli dowód, że pragną zawsze i we wszystkim pełnić Jego wolę. I objawił im tajemnicę Wcielenia i że powoła do bytu Istotę ludzką, złożoną z duszy i ciała i że tę Istotę wyniesie do godności Matki Bożej i stąd będzie Ona ich też Królową i Ją czcić także będą. Niezliczone zastępy duchów anielskich z radością powitały Tę, którą ich Stwórca tak wynieść postanowił, i złożyli pokornie hołd swej Pani. Pewna jednak ich część z Lucyferem na czele nie pomnąc na to, że wszystko to czym są i posiadają od Boga mają, a sami ze siebie są zupełną nicością, zbuntowała się i nie chciała się poddać woli Boga. Uważali się bowiem za coś wyższego od w ciało przyobleczonej istoty ludzkiej. Hołd podobny wydawał im się poniżeniem ich godności: dali się unieść pysze i odmówili spełnienia woli Bożej.

Spotkała ich za to kara natychmiastowa, wieczna, odrzucenie od Boga".

Fakt ten kary Bożej tłumaczy Ojciec Kolbe tym, że aniołowie "jako czyste duchy posiadali bystry umysł, toteż czyn ich był całkowicie świadomy i dobrowolny, w grzechu ich tkwiły cechy grzechu śmiertelnego z całą świadomością popełnionego".

Dlatego też natychmiast z przyjaciół Boga stali się aniołowie upadli wrogami Boga i wrogami ludzi.

Szczególna zaś nienawiść przepełniała duchy upadłe względem całego rodzaju ludzkiego, a przede wszystkim przeciw Tej, którą Bóg. tak wywyższył i której kazał im służyć.

Kiedy więc następnie Bóg stworzył pierwszych ludzi, kiedy "w raju ziemskim ujrzał zbuntowany anioł niewiastę bez zmazy grzechu", chociaż wiedział, iż nie jest to Ta, którą mu Bóg objawił, tylko do Niej podobna, szatan "zawrzał nienawiścią", skusił i przywiódł pierwszą niewiastę do zbuntowania się przeciw woli Bożej.

Pokusą była pycha i pychą upadły anioł zwyciężył rodzaj ludzki.

Nastąpiła druga katastrofa, ale nie tak beznadziejna, jak upadek czystych aniołów.

"Istota ludzka - wyjaśnia Ojciec Maksymilian - poznając za pomocą zmysłów daleką jest od tej jasności poznania, jaką posiada istota duchowa". Toteż jej grzech jest mniejszy niż grzech aniołów. Dlatego choć kara nastąpić musiała, nie była to jednak kara wieczna, na zawsze.

Dobry Bóg, Jego miłosierdzie obiecuje Odkupiciela, który znowu podniesie rodzaj ludzki i do Boga przyprowadzi.

Wtedy też po raz drugi przypomina Bóg duchowi upadłemu "Tę istotę, którą miał w swoich przedwiecznych planach i zapewnia, że to Ona właśnie zetrze głowę kusiciela.

"Nie chciałeś Jej czci oddać - pisze O. Maksymilian uzupełniając słowa Pisma Św[iętego] - i jak przez Nią wtrącony zostałeś do piekła, tak przez Nią zmiażdżona zostanie twoja pyszna głowa, przez Nią będziesz musiał uciekać z każdej duszy, która Ją czcić zechce".

Następnie mijały wieki i Bóg co pewien czas przez swych wybranych proroków przypominał o Niepokalanej i mówił o Niej coraz dokładniej.

Ona to panną będąc porodzi Syna, Ona będzie jako zorza powstająca przed jasnym dniem nowych czasów, jako słońce wybrana, jako lilia między cierniem, tak Ona będzie między córkami ludzkimi, cała piękna i bez żadnej zmazy. Ukazuje się w tych przepowiedniach Niepokalana jako prawdziwa "jasność świętości i zwierciadło bez zmazy Boskiego majestatu i wyobrażenia dobroci Jego".

Kiedy wreszcie wypełniły się czasy postanowione od Boga, aby przyszedł Jezus Chrystus i odkupił ludzi, stworzyła Trójca św. Maryję, która "zaistniała ukryta w ubogiej izdebce palestyńskiego miasteczka".

Bóg stworzył Maryję wyłącznie dla siebie". Miała być Matką Syna Bożego i dlatego od początku Jej zaistnienia Bóg obdarzył Ją szczególnymi przywilejami.

Przeczysta godność Macierzyństwa Bożego stanowi "główną rację wszystkich przywilejów Maryi". Ale dlatego właśnie że miała być Matką Boga, dla zasług Jezusa Chrystusa, Maryi dał Bóg przywilej, że została poczętą niepokalanie, czyli wolną od wszelkiej zmazy, nawet od grzechu pierworodnego.

Niepokalane Poczęcie Maryi jest więc w porządku ziemskiego czasu pierwszą łaską, jaką Maryja otrzymała od Boga.

Ojciec Kolbe szczególnie chętnie rozmyślał, mówił i pisał o tym nadzwyczajnym i jedynym przywileju Maryi.

"Niepokalane Poczęcie - pisał - nie oznacza, jak to myślą niektórzy, jak by Najśw. Panna nie miała ojca na ziemi. Wyszła Ona "jak wszystkie inne dzieci tej ziemi z łona rodziny i miała prawdziwego ojca i matkę.

Oznacza to natomiast, że Maryja od pierwszej chwili swego zaistnienia na ziemi, "nie miała nigdy żadnej skazy" grzechu w swej duszy. Oznacza to, że "Jej miłość ku Bogu była zawsze najpewniejszą bez żadnego uszczerbku", że "jest Ona zjednoczona tak miłością z Bogiem, iż wznosi się nie tylko ponad wszystkich świętych, ale i aniołów" i wszystkie duchy niebieskie.

Ojciec Maksymilian znał historię teologii katolickiej i z pewną dumą podkreślał, że prawdę o Niepokalanym Poczęciu Maryi "nazwano też tezą franciszkańską".

Wprawdzie sama prawda, "że Matka Boża nie zaznała skazy grzechu pierworodnego od pierwszej chwili swego istnienia była na ogół znana wszystkim wiernym od początku Kościoła i zawierała się w pojęciu, że Matka Najświętsza była najczystszą, czystszą od aniołów, bez najmniejszego grzechu", ale Bóg, aby tym bardziej uczcić w późniejszych wiekach swą Matkę dopuścił, że "w wiekach średnich niektórzy z teologów... nie potrafili pogodzić prawdy o uwolnieniu od grzechu pierworodnego z powiedzeniem natchnionym świętych kart, że wszyscy zgrzeszyli w Adamie".

Powstawały bowiem i z tego powodu "liczne zapatrywania, twierdzenia i dysputy", i prawda sama występowała w coraz to jaśniejszej oczywistości.

"Szkoła franciszkańska broniła i rozpowszechniała twierdzenie, że Najśw. Dziewica, rzeczywiście, całkowicie od pierwszej chwili zaistnienia nie zaznała grzechu pierworodnego".

Ta teza "franciszkańska" zyskiwała coraz więcej zwolenników, ale wieki całe jeszcze minęły zanim Kościół ogłosił prawdę o Niepokalanym Poczęciu Maryi jako "od Boga objawioną", jako dogmat, a więc w którą wszyscy katolicy wierzyć powinni.

Niepokalane Poczęcie - zdaniem Ojca Kolbe - jest najbardziej istotną nazwą dla Maryi.

Z upodobaniem powoływał się w tym względzie często na objawienia Matki Bożej w Lourdes.

Ojciec Maksymilian był najgłębiej przekonany o prawdziwości wszystkich szczegółów tego objawienia. Zdawał sobie wprawdzie sprawę, że było to objawienie prywatne, nie mniej jednak uważał, iż Matka Boża powiedziała w nim swoje najdroższe i najistotniejsze imię.

Tak jak Bóg "wyjawiając swe imię Mojżeszowi, powiedział: Jam jest, którym jest", podobnie Maryja "na ponawiane zapytania Bernadety wyjawiła Swoje imię mówiąc "Jam jest Niepokalane Poczęcie".

"Słowa te - pisze Ojciec Maksymilian - wyszły z ust samej Niepokalanej, wskazywać "więc muszą najdokładniej, najistotniej, kim Ona jest", są "Jej istotnym imieniem".

Przez ten przymiot, Bóg od pierwszej chwili życia Maryi na ziemi z upodobaniem patrzał na Jej piękność. Duch Św[ięty] kształtował Jej duszę i "dawał Jej bez porównania więcej światła niż wszystkim innym duszom i żył oraz działał w Niej bez przerwy".

A Maryja coraz doskonalej "miłowała Boga całą Swoją istotą", stawała się coraz bardziej "narzędziem Bożym" dla spełnienia wszystkiego, czego "Bóg od Niej zażąda".

O. Maksymilian z upodobaniem kreśli stan duszy Maryi w Jej latach dziecięcych. "Z całą świadomością - pisze czciciel Niepokalanej - Maryja dobrowolnie pozwala się Panu Bogu prowadzić, zgadza się z Jego wolą, pragnie tylko tego co On chce, i działa wedle Jego woli i to jak najdoskonalej, bez żadnej usterki, bez żadnego odchylenia Swojej woli od Jego woli. W doskonałym użyciu sobie powierzonych łask i przywilejów dla spełnienia zawsze i we wszystkim jedynie i wyłącznie woli Bożej, z miłości ku Bogu".

"Księgi święte nie wiele mówią" o Maryi w tych pierwszych latach Jej życia

- skarży się Ojciec Kolbe. Uważa jednak, że właśnie ten stan Jej duszy wyrażają słowa pozdrowienia Anioła: "Pan z Tobą, łaski pełna" i słowa Maryi: "Uczynił mi wielkie rzeczy, który możny jest".

Bóg więc z upodobaniem patrzył na Maryję, na Jej pokorę niskości, która jest "fundamentem wszystkich cnót", szczególnie zaś na Jej miłość.

"Ta miłość Maryi ku Bogu sięga aż do takich szczytów, że przynosi Boże owoce miłości".

Bóg posyła anioła, by zwiastował Maryi, że ma się stać Matką Syna Bożego. Bóg jednak "wolnej woli ludzkiej nie gwałci", dlatego nawet wobec tego wspaniałego planu wyniesienia do niespodziewanej godności "Trójca Przenajświętsza jasno przedstawiła Maryi przez anioła Swój plan odkupienia i oczekiwała od Niej odpowiedzi".

Kiedy Maryja odpowiedziała: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego", wtedy stała się Bożą Matką: "Ojciec powierza Jej Swego Syna, Syn zstępuje do Jej łona, a Duch Św[ięty]ęty tworzy z Jej ciała przenajświętszego ciało Jezusowe - Boga-Człowieka".

"A Słowo stało się Ciałem jako owoc miłości Boga i Niepokalanej".

Przez tajemnicę Wcielenia, przez Swe Macierzyństwo Boże Maryja została jakby "wpleciona w miłość Trójcy Przenajświętszej" stała się - wedle śmiałego powiedzenia jednego z ojców Kościoła - "dopełnieniem Trójcy Św.".

Niezgłębiona umysłem ludzkim tajemnica Wcielenia, zachwycała czciciela Maryi.

Często wracał do niej myślą i dziwił się i pojąć nie mógł, że "Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek, prawdziwy Bóg... stał się prawdziwym dzieckiem Maryi, a Ona Jego prawdziwą, Matką", że Zbawiciel zaczął swoje posłannictwo, nauczanie swej drogi do nieba od "uzależnienia się od Niepokalanej jako dziecko od swej matki i pełniąc czwarte przykazanie przez lat trzydzieści trzy pobytu na ziemi czci Matkę Swoją i służy Jej we wszystkim.

Jako konieczny wniosek tych rozmyślań wyprowadził ten, że "nikt nie upodobni się do Jezusa, kto na wzór Jego nie będzie czcił Niepokalanej".

Ziemskie życie Maryi bynajmniej nie uprawniałoby do takiego wniosku, gdyż życie to upłynęło Matce Bożej bardzo skromnie i nawet Pismo Św[ięte] nie wiele z niego podało wiadomości.

Wniosek ten wypływał u Ojca Kolbe z rozważania wysokiej godności Niepokalanej.

Ileż więcej treści posiadałoby takie rozmyślanie, gdyby Apostołowie opisali lata, kiedy Maryja "jak dobra Matka" przebywała wśród nich, i "wychowywała" ich na przyszłych głosicieli prawd Bożych.

Gdyby wiedzieć "czego dowiedział się od Niej św. Jan w długich jeszcze latach Jej zamieszkania w jego domu" - mówi ze świętą zazdrością, gorliwy czciciel Maryi.

Niestety "nie wiele mamy pisanych dokumentów z Jej życia na ziemi".

Dopiero gdy Maryja opuściła ziemię rozpoczęła okazywać swą władzę i dobroć a "Jej życie w duszach pogłębiało się i rozszerzało coraz więcej". I jest tak po dzień dzisiejszy. Moc Matki Bożej, Jej znaczenie u Boga okazuje się po dzień dzisiejszy.

"Gdyby wszystkie dusze, co przebyły ziemską wędrówkę lub obecnie na ziemi przebywają mogły się wypowiedzieć, powstałyby nieprzeliczone grube tomy, świadczące o działalności Niepokalanej czułej Matki dusz odkupionych Przenajśw. Krwią Jej Boskiego Syna".

Mimo, iż jest w niebie "Niepokalana zstępuje na ziemię, jak dobra Matka między Swe dzieci, by im dopomóc do zbawienia duszy".

Tą pomocą są Jej łaski. "Łaski oświecenia umysłu, wzmocnienia woli, zachęty do dobrego, łaski zwyczajne i nadzwyczajne, łaski dotyczące bezpośrednio życia doczesnego i uświęcenia duszy".

O łaskach zwyczajnych, "cichych natchnieniach wewnętrznych" nie mówią księgi. O łaskach wielkich "zapisały pożółkłe pergaminy, szorstkie papiery wiekowych foliałów i legiony nieprzeliczonych książek". Ale i to nie wszystko.

Wiemy o tym z własnego doświadczenia - twierdzi Ojciec Kolbe - bo wystarczy wglądnąć w siebie, aby się o tym przekonać.

"Dopiero na sądzie Bożym i w niebie dowiemy się, jak ta czuła Matka nasza Niebieska troszczyła się o każdego z nas od zarania, jak troszczy się o każdą duszę... by ją ukształtować na wzór Jezusa".

Dzieje się tak dlatego, ponieważ z woli Boga Maryja stanęła pośrodku między nieskończonym Stwórcą a skończonym stworzeniem.

"Chrystus Pan przyszedł na świat przez Maryję, chociaż mógł to uczynić w inny sposób" - tłumaczy swą myśl Ojciec Maksymilian.

"Mógł np. przyjść w postaci dorosłego męża, jak Adam".

Skoro jednak wyszedłszy od Boga Ojca przyszedł na świat przez Maryję, uzależniając się w ten sposób od swego stworzenia, uczynił to, by nam pokazać drogę naszego powrotu do Boga - źródła naszego szczęścia.

"Jak Chrystus Pan przyszedł do nas przez Maryję, tak też i my nie inaczej mamy do Niego zdążać, jak również przez Maryję".

O tej zasadniczej prawdzie, którą wywnioskował ze swych rozmyślań nad godnością Niepokalanej, Ojciec Kolbe był najgłębiej przekonany.

Przyznawał, że "wprawdzie różne są drogi do Boga, ale ta, o której mówią, - twierdził - jest najkrótsza, najszybsza i najbezpieczniejsza.

Niekiedy w podkreślaniu tej myśli zapalał się tak dalece, iż twierdził, "że nie tylko trudno, ale niepodobna zbliżyć się do Jezusa bez Maryi".

Tą myśl - o drodze do Boga przez Maryję - obrał sam dla siebie. Nauczenie ludzi tej drogi uważał za cel całej swej działalności, do którego kierował wszystkie swe wysiłki. Tą drogą chciał wszystkich do Boga prowadzić.

Jeżeli bowiem - tak sądził - minione wieki były wyjaśnianiem prawdy o wielkości przywileju Niepokalanego Poczęcia, jakiego Bóg użyczył Maryi, jeżeli były to nawet wieki "walki" o uznanie tej prawdy, walki, "uwieńczonej ogłoszeniem dogmatu i objawieniem Niepokalanej w Lourdes", to właśnie teraz przyszła kolej na drugą część historii na: "posianie tej prawdy w duszach, dopilnowanie rozrostu i przyniesienie owocu świętości".

- A dlaczego właśnie przez Niepokalaną? - pytał się kilkakrotnie gorliwy czciciel Maryi.

Właśnie dlatego, że gdzie do duszy Maryja wejdzie, tam wchodzi i Jej Syn, Jezus Chrystus, a z Nim "łaska nawrócenia i uświęcenia".

Dlatego właśnie "bo jeżeli Maryja wejdzie do duszy, chociaż nędznej jeszcze, spodlonej grzechami i nałogami, nie pozwoli duszy zginąć, ale wnet wyprasza jej łaskę światła dla rozumu i siły dla woli, by się opamiętała i powstała".

Jeżeli by tę prawdę ludzie pojęli, jeśli by nią żyć zechcieli, nastąpiłaby epoka nowa, podniesienia duchowego, wydźwignięcia z grzechu, epoka dobrego życia - epoka Niepokalanej.

Dobroć Boga względem Maryi, wielkość i moc Niepokalanej w duszach, Matka Boża jako droga do Boga, prawdziwego szczęścia człowieka - oto główna idea Ojca Maksymiliana, którą chciał ludziom całą swą działalnością przybliżyć.