Dzień tryumfu Niepokalanej
Drukuj

Cudny był ów ranek 1 listopada pod niebem rzymskim. Zwykle o tej porze zasnute mgłą jesienną, teraz jaśniało w słońcu, nie pozbywając się i bieli księżyca, który zdawał się przeglądać we własnym zwierciadle. Była to pierwsza harmonia, którą napływający od świtu tłum zauważył i komentował. Jakiś srebrzysty głos zaintonował: "Piękna jak księżyc, wybrana jak słońce". Sama natura dała początek tej wielkiej symfonii, którą Rzym i świat rozbrzmiewał na cześć najwspanialszego ze stworzeń - Niepokalanej.

Zbyteczna to rzecz mówić o porządku i harmonii uroczystości tego dnia. Rzym zawsze w tym celował. Wobec napływu ogromnych tłumów, które zapełniły cały plac św. Piotra, plac Piusa XII i szeroką ulicę della Conciliazione aż po zamek św. Anioła, obrzęd ogłoszenia dogmatu Wniebowzięcia odbył się przed bazyliką św. Piotra. Na stopniach wzniesiono biały tron papieski, nad którym wisiał arras, przedstawiający Wniebowzięcie według wzoru Tycjana. Po obu stronach tronu przygotowano miejsca dla kolegium kardynalskiego i biskupów, którzy przybyli z pięciu części świata.

O godz. 8.30 z kaplicy Sykstyńskiej, przy śpiewie litanii do Wszystkich Świętych, wyruszył orszak papieski i przez bramę brązową wszedł na plac, skręcając koło obelisku ku stopniom bazyliki. Widok niezwyczajny. Te sztandary starodawnych zakonów - wiele z monogramami Maryi, - te krzyże z bazylik rzymskich, ta różnorodność szat, od biało-czarnego stroju mnichów przez śnieżne komże kleru rzymskiego aż do przepysznych paramentów biskupich, same przez się pisały historię zasług i wielkości. Biskupi w imponującej liczbie - 600, to następcy owych 12 Apostołów, którzy Wniebowzięcia.

Oto Papież już na tronie, a kardynałowie i przedstawiciele Episkopatu podchodzą doń po 7-miu schodach i składają mu hołd. W międzyczasie chór sykstyński śpiewa "Regina coeli, leatare" i antyfonę- "Ten jest dzień, który uczynił Pan: radujmy się i weselmy zeń". Po homagium kardynał Tisserant, wicedziekan kolegium kardynalskiego, w imieniu biskupów i ludzi, przedstawia Ojcu Św[iętemu] prośbę, by raczył ogłosić jako dogmat prawdę o Wniebowzięciu Maryi. Papież odpowiada, że z serca przychyla się do prośby, gdyż - jak mówi - "nie bez woli Bożej nadeszła ta uroczysta godzina", lecz wobec tak poważnej sprawy postanawia jeszcze raz wezwać Ducha Św[iętego]. Intonuje "Veni Creator Spiritus".

Następuje teraz moment najważniejszy. Dygnitarze powstali, biskupi odkryli głowy, a rzesze zamarły w głębokim milczeniu, kierując swe oczy na namiestnika Chrystusowego. Występuje on w tej chwili w pełni swego świętego i nieomylnego urzędu nauczycielskiego. W ręku trzyma bullę "Munificentissimus Deus", którą już podpisał, a w tej chwili głosem mocnym, choć nie bez wzruszenia, odczytuje orzeczenie dogmatyczne o Wniebowzięciu cielesnym Najśw. Maryi Panny.

Ze wzgórza Janikulskiego słychać W wystrzałów salwy armatniej. Kard. Tisserant składa Ojcu Św[iętemu] podziękowanie za to, że spełnił życzenia świata katolickiego. Wszyscy śpiewają dziękczynne "Te Deum". Potem przemawia znów Papież. "Głosem wieków - co więcej, śmiem powiedzieć, głosem wieczności - jest nasz glos, który przy opiece Ducha Św[iętego] uroczyście określił wzniosły przywilej Matki niebieskiej.

Przy końcu przemówienia błaga Wniebowziętą, by przywróciła gorliwość w sercach ludzkich i przypomina wszystkim, ,.iż jesteśmy synami tej samej Matki, która żyje w niebie i jest węzłem jedności Ciała Mistycznego, tej nowej Ewy, nowej Matki żyjących, która wszystkich ludzi chce wieść ku prawdzie i łasce swego Boskiego Syna". Wspólnie z ludem odmawia przepiękną modlitwę do Wniebowziętej, a potem udziela błogosławieństwa z odpustem zupełnym. Pieśnią "Salve Regina" kończą się uroczystości przed bazyliką, a tylko dzwony rzymskie niosą całemu światu szczęsną wieść o nowym dogmacie.

W bazylice watykańskiej tłok nieprawdopodobny. Cała kąpie się w powodzi światła. Orszak papieski kieruje się ku głównemu ołtarzowi, a srebrne trąby grają marsz tryumfalny. Papież przygotowuje się do Mszy pontyfikalnej, kardynałowie i biskupi zajmują całą absydę.

Rozpoczyna się uroczysta Msza o Wniebowzięciu, odprawiana po raz pierwszy według nowego formularza, w którym brzmi nuta tryumfu i radości. "Gloria" i "Credo", razem z Ojcem Św[iętym] odmawiają wszyscy biskupi. Lekcja z Ks. Judyty i Ewangelia ze św. Łukasza z kantykiem "Magnificat" łacińskim i greckim. Z góry rozlegają się melodie Mszy Palestryny

"Assumpta est", wykonywanej po raz pierwszy, przez papieską kapelę muzyczną i chór sykstyński pod batutą Perosiego. Cenny ten klejnot sztuki muzycznej był jakby zachowany na tę jedyną uroczystość. Na zewnątrz tłum nie ruszył się. Z największym skupieniem uczestniczy w najświętszej Ofierze, a na zakończenie otrzymuje nowe błogosławieństwo apostolskie i żegna Papieża.

Wieczorem bazylika, wraz ze swą olbrzymią kopulą i kolumnadą, zapłonęła światłem.

Przy schyłku dnia pielgrzymki zaczynają się udawać do pociągów i aut, by powrócić do swych krajów, a w każdym sercu goreje podwójna wizja: Maryi i Papieża, tych dwóch potężnych twierdz wiary katolickiej w świecie, po wszystkie czasy.