Wiara góry przenosi, wiara uzdrawia, wiara zbawia... tak uczył Boski nasz Zbawiciel. Kto tylko wierzył i ufał Mu, nigdy nie został opuszczony. Szedł wszędzie Ten jaśniejący dobrocią Chrystus i za dotknięciem Swej Boskiej dłoni uzdrawiał chorych, wskrzeszał umarłych, przebaczał grzechy, wypędzał szatanów... Gdzie stąpił, tam niósł radość i pokój, Swój pokój niczym niewysłowiony. I płynęła ku niebu modlitwa dziękczynna pocieszonych, płynie dzisiaj... i płynąć będzie zawsze, bo Serce Jego Boskie nie przestało zasypywać ziemi Swymi dobrodziejstwa. Ufaj tylko, wierz Mu, a On wszystko ci da, o cokolwiek będziesz Go prosił, człowieku! On tylko pragnie twej wiary, wiary silnej, mocnej, wiary w to, że On jest i może wszystko, co zechce...
Często człowiek szarpie się, miota bezsilny, błaga Boga, lecz niebiosa wydają się głuche na prośby nieszczęśliwego... Jakże często setki modlitw, przeczytanych z książki, dziesiątki różańców nie odniosą skutku. Dlaczego, dlaczego pyta zgnębiony człowiek. A, bo nie miałeś dostatecznej wiary, człowieku, boś prosił z powątpiewaniem, bo odmawiałeś modlitwy bezmyślnie, jedne za drugimi, byle więcej... i myślałeś, że one coś pomogą... Bóg nie wymaga długich modlitw; jeden akt wiary wystarczy, ale musi być to mocny, gorący, potężny akt.
Lecz jakże się zdobyć na taką wiarę, tacyśmy słabi... Bóg najmędrszy przewidział to i dał nam Swą Matkę za Opiekunkę, Niepokalaną, bezgranicznie litościwa! Dziewicę...
O Maryjo, gdybyłam w ciężkich chwilach życia, nigdy nie odmówiłaś mi wsparcia! Gdybym chciała opisać wszystko, co zdziałałaś dla mnie, wiele miejsca musiałabym poświęcić na to... dziś tylko ograniczę się do krótkiego nie opisania, lecz wspomnienia jednej Twej łaski.
Było to w nocy. Od wieczora nie spałam, dręczyły mnie pokusy, nie mogłam dać im rady... nie mogłam ich odpędzić od siebie, a nie chciałam dać się opanować myślom i pragnieniom, których się bałam i którymi się brzydziłam. "Boże, zmiłuj się nade mną"- powtarzałam... Tętno na skroniach biło mi coraz mocniej, policzki pałały ogniem, duch mój słabnął wobec palących żądz... Słabnął coraz bardziej... Godziny mijały...
Wzięłam wreszcie Cudowny Medalik Niepokalanej, ucałowałam i szepnęłam: "O Matko, czy i Ty mię opuścisz?"
Wtedy uczułam jakiś dziwny przypływ wiary w istnienie Boga, Jego wszechmoc... Podniosłam się lekko na łóżku i zaczęłam gorączkowo powtarzać słowa "Credo". Wierzyłam mocno, że On, gdy zechce, uspokoi mię...
I nagle uczułam Go tak bliska siebie, zdawało mi się, że wyciąga nade mną rękę, jak wówczas, gdy uśmierzał burzę na morzu... Głowa opadła mi na poduszki... Jakiś niewysłowiony pokój, Jego pokój rozlał się w mym sercu... O, niezapomniana nigdy chwilo, bądź błogosławiona na wieki!
Niech sobie ludzie tłumaczą to po ludzku, ja wierzę, bo jest to dla, mnie zupełnie oczywiste, że Bóg wówczas zbliżył się do mnie niegodnej nieskończenie, a sprawiła to wiara, którą uzyskała mi Najświętsza Niepokalana Maryja, Która w podobny sposób uzdrowiła potem moją siostrę, za co składam Jej publiczne podziękowanie.
Niech Anieli sławią Imię Twą Pani... Niech każde stworzenie ze czcią schyla głowę przed Tobą, niech hymn dziękczynny płynie wciąż pod Twe stopy, niech ziemia cała chwali Cię, o Błogosławiona! że Bóg dał Ci taką moc, żeś jest Panią i Matką naszą, że potrafisz uprosić nam tak silną wiarę, która uzdrawia, pociesza, zbliża ludzi do Boga i uzyskuje dla nich spokój Jego święty, który daje szczęście na ziemi...
Studentka U.S.B.