Dzieje mojej duszy

Nawiązując do artykułu pt. "Rozmowa", w lutowym Rycerzu", pozwalam sobie odpowiedzieć obszernie na zamieszczone pytania. Odpowiedź bowiem zbyt krótka nie byłaby jasna dla wszystkich - nie zrozumieliby mego życia i łask otrzymanych za pośrednictwem Ucieczki grzesznych, Niepokalanej!

Odszedłem od Boga

Od siódmego roku życia wychowywałem się bez ojca w bardzo ciężkich warunkach materialnych. Matka wpoiła we mnie wiarę Chrystusową, lecz była to kobieta słaba; nieraz w nadmiarze zmartwień przeklinała nas (mnie i brata) okropnymi słowami. Trudno mi było pogodzić jej pobożność ze złorzeczeniami i przekleństwem. Ujemny też wpływ wywarła na mnie wojna; stawałem się coraz mniej wierzącym. W końcu przestałem chodzić do kościoła i spowiedzi, zacząłem złorzeczyć Bogu i religii. Jednak na dnie duszy tliła się zawsze iskierka wiary.

Po zajęciu terenów przez okupanta hitlerowskiego, byłem prześladowany, musiałem się kryć. Wtedy to zwróciłem się z prośbą do Niepokalanej o odwrócenie niebezpieczeństwa, i rzeczywiście Ta Pani Łaskawa wysłuchała mej prośby. Przestałem drwić z zasad Kościoła katolickiego, lecz nadal nie modliłem się i nie chodziłem do kościoła. W 1942 roku zostałem wywieziony do Niemiec. W koszmarach przeżyć obozów hitlerowskich zwracałem się niejednokrotnie do Przeczystej Dziewicy, aby mię podtrzymała na duchu, nie pozwoliła zginąć marnie, jak ginęły setki mych współtowarzyszy. Jej to mam do zawdzięczenia, że wyszedłem żywy i zdrów z różnych sytuacji, zdawałoby się bez wyjścia.

Brnąłem jednak dalej w mych nałogach, otoczenie psuło mię coraz bardziej, byłem za słaby, by z tym walczyć, grzeszyłem bezustannie przeciwko szóstemu i dziewiątemu przykazaniu Bożemu. Chwilami tylko przychodziło z łaski Matki Najświętszej opamiętanie, lecz złe moce tak mnie otumaniły, że odrzucałem od siebie każdą myśl poprawy, zagłuszałem wyrzuty sumienia.

Walka o duszę

Życie wyżej opisane, nie przynosiło mi zadowolenia, czułem pustkę naokoło i wielki niepokój sumienia. Lecz nie miałem sił, aby się poprawić, gdyż szatan zbyt mocno trzymał mnie w swych sidłach. Zresztą przyzwyczaiłem się do grzesznego życia i nie zdawałem sobie z tego sprawy, że jest życie inne, pełne celowości i szczęścia. Matka Niepokalana czuwała jednak nade mną. W chwilach opamiętania modliłem się do Niej szczerze, prosząc o siłę do przezwyciężenia zła. Lecz nurt życia grzesznego unosił mnie ze sobą. Bywały chwile, że wchodziłem do kościoła, aby się wyspowiadać z tylu grzechów i rozpocząć życie nowe. Wtedy jednak diabeł szeptał mi:

"Jeżeli powiesz o tym na spowiedzi, ksiądz nie da ci rozgrzeszenia, a jeżeli przemilczysz, spowiedź twa będzie świętokradzka. Jakież to życie będzie smutne, gdy zerwiesz z kobietą, którą masz w domu i z którą żyjesz bez ślubu. Jeżeli zaś się ożenisz, to nie będziesz mógł mieć wielu kobiet, będziesz musiał żyć z jedną, a życie twe nie będzie miało żadnego uroku, będzie bardzo nudne i monotonne".

Podszept ten był tak silny, że wracałem z kościoła bez spowiedzi i brnąłem nadal w grzechach.

Pomoc Niepokalanej

Do wydobycia się z tego stanu dopomogła mi Niepokalana. Zesłała mi maleńki krzyżyk. Po powrocie z Niemiec zostałem kasjerem w dość poważnej instytucji. Miałem kolegę, który pracował w tym samym pokoju co i ja. Ten ostatni skradł znajdujący się pod moją opieką czek, i fałszując podpisy, pobrał w banku milion złotych, po czym uciekł. Brak czeku spostrzegłem dopiero po ośmiu dniach, przez co posądzono mnie o współdziałanie w kradzieży. Dostałem się za kraty. Sprawa przybrała bardzo poważny i niekorzystny dla mnie obrót. Wtedy to zwróciłem się do Niepokalanej z gorącą prośbą, że jeżeli wyjdę cało z tego niebezpieczeństwa, to zmienię od podstaw moje życie, stanę się Jej czcicielem i sługą niegodnym oraz łaskę tę ogłoszę w "Rycerzu Niepokalanej". Zacząłem odmawiać codziennie pacierz poranny i wieczorny. I ta prośba moja została wysłuchana - w niespełna półtora miesiąca wyszedłem z więzienia uniewinniony.

Ale wypadek powyższy spowodował, że straciłem pracę i zostałem bez środków materialnych. Na domiar złego nabawiłem się egzemy. Sytuacja była bardzo trudna. Pracy nigdzie nie mogłem dostać, gdyż opinia moja była już popsuta. I tu Matka Boża dała mi to, o co Ją gorąco prosiłem. Dwóch lekarzy w przeciągu dwóch miesięcy nie mogło wyleczyć egzemy, a Ona Wyleczyła ją w przeciągu kilku dni. Pracę też dostałem bardzo odpowiednią. Warunki życiowe ułożyły się dość pomyślnie.

Moje postanowienia

Teraz obowiązkiem moim było dotrzymać słowa: zmienić się, przestać grzeszyć i zbliżyć się do Boga, do Kościoła, stać się prawdziwym katolikiem i wyrażać wieczną wdzięczność Tej Szafarce łask wszelkich. Aby ten cel osiągnąć, postawiłem sobie kilka wymagań. Oto one:

zmienić miejsce zamieszkania, aby na nowym miejscu zacząć zupełnie odmienne życie;

codziennie rano i wieczorem odmawiać pacierz, choćbym był bardzo zmęczony, łub miał mało czasu;

w modlitwach moich wyrażać szczere podziękowanie Matce Niepokalanej za tak wiele doznanych za Jej wstawiennictwem łask.

Jednocześnie prosić Ją o nowe łaski, a najważniejsze: aby mi dała moc i odwagę do spowiedzi z całego życia, do godnego przyjęcia Chrystusa w Komunii Św. i praktykowania wszystkich przykazań Bożych i kościelnych; abym w wierze, bogobojnym życiu i postępowaniu wytrwał do końca życia, abym miał dosyć sił przeciwstawić się wszelkim grzesznym nawykom i pokusom; abym w sytuacjach, w których słabością moja mógłbym zgrzeszyć Matka Boża tak sytuację odmieniła, bym nie miał ku temu możliwości; bym mógł pojąć za żonę pannę, którą znam jako typ wzorowej katoliczki, która jest moim ideałem w życiu, przy której przestałbym grzeszyć nawet pożądaniem, którą bym naśladował i która niewątpliwie zbliżyłaby mnie do Boga; bym mógł przez całe życie mieć zapewnioną pracę w swym zawodzie otrzymać błogosławieństwo Boże w tej pracy, utrzymać rodzinę jako wzór prawdziwej rodziny katolickiej; by Niepokalana raczyła mnie przyjąć w poczet swych rycerzy, abym hojnie się przyczynił do wzrostu Jej chwały.

Praca nad sobą

Aby zmienić swoje dotychczasowe postępowanie walczę z wszelkimi złymi pokusami. Towarzystwo, które popychało mnie do grzechu, opuściłem. Ciężko to było bardzo, myślałem nawet niejednokrotnie, że się załamię, lecz Matka Boża dodała mi sił. Zmieniłem za Jej pomocą miejsce zamieszkania - pracę dostałem w odległości ponad 100 km od poprzedniego miasta. W nowym otoczeniu czuję się o wiele lepiej. Z początku zmuszałem się, by pójść do kościoła w niedziele i święta na Mszę św. Obecnie nieprzeparta siła ciągnie mnie do przybytku Bożego, czułbym się bardzo źle, gdybym nie wysłuchał Mszy św. Pacierz, o którym od wielu lat zapomniałem, odmawiam. Z początku modliłem się niedbale, bez uczucia. Dziś każde słowo pacierza ma dla mnie głęboki sens. Wolałbym utracić pracę, nie dojeść, czy nie dospać, niż opuścić pacierz rano i wieczorem. Wpisałem się do "Milicji Niepokalanej" i noszę Cudowny Medalik. Rano i wieczorem odmawiam z dyplomika akt poświęcenia się Niepokalanej.

Ciężka jest moja praca nad sobą. Nawyki życia poprzedniego, życia grzesznego, są tak wielkie, że nieraz załamuję się, nieraz chcę zrezygnować z dobrych postanowień; wtedy to Matka Boża dodaje mi sił do wytrwania w dobrem; nie zawiodła i nie zawiedzie mnie nigdy.

Apostolstwo

Gdy przyjechałem na nowe miejsce zamieszkania i pracy, znalazłem się z początku w bardzo trudnym położeniu materialnym. Musiałem zwrócić się do sąsiadów i osób nowo poznanych o pomoc. Sąd ludzi o mnie wypadł dobrze, bo nigdzie pomocy mi nie odmówiono. Zamiast pić wódkę i urządzać w mieszkaniu różne pohulanki i zabawy niegodne katolika zająłem się remontem całego domu. Widząc to moi sąsiedzi, mówili kiedyś do osób trzecich, czego byłem mimowolnym świadkiem: "To człowiek, który buduje, a nie niszczy, zbiera, a nie trwoni, cichy i wstrzemięźliwy, niepijący, bardzo uczciwy i zacny".

W pracy staram się być przyjacielskim, uczynnym, nie unosić się gniewem, i nie być pysznym i zarozumiałym, wybaczać swoje krzywdy, być zawsze łagodnym i uśmiechniętym. Odnoszę wrażenie, że współpracownikom moim jest ze mną dobrze, że mi ufają, gdyż nieraz zwierzają się ze swych trosk, kłopotów i tajemnic, by znaleźć słowa pokrzepienia na duchu, przyjąć moją usługę, którą wyświadczam gdzie mogę, ze szczerego serca. Staram się tak panować nad sobą, by być wzorem i przykładem dla wielu zbłąkanych dusz, by je wyprowadzić z ciemności do Światła - do Boga. Pracuję wiele nad sobą, i widzę rezultat tej pracy.

Moje doświadczenia

Trudna jest ta praca. Tak wiele jest w życiu pokus grzesznych, że aby się im oprzeć, trzeba koniecznie wyrobić w sobie silną wolę. Człowiek sam ze siebie jest bardzo słaby i niedoskonały. Dlatego też z całą ufnością i oddaniem należy się poświęcić Niepokalanej, stać się narzędziem do wypełnienia Jej świętej woli, a Ona na pewno doda sił, aby zło zwyciężyć.

O wy wszyscy, którzy błądzicie na manowcach ciemności i grzechu, którzy straciliście sens i cel życia, jeżeli błądząc chcecie znaleźć światło ocalenia, jeżeli tonąc szukacie deski ratunku, zwróćcie się do Tej Przeczystej Dziewicy, Szafarki łask Bożych, Opiekunki grzesznych i Pocieszycielki strapionych z ufnością wielką i prośbą pokorną, jako dzieci bezradne zwracają się do swej matki, a Ona na pewno was nie opuści; na pewno przygarnie was pod Swe opiekuńcze skrzydła, jak ptak pisklęta przygarnia. Ona doda wam mocy do walki ze złem, wskaże cełl i sens życia, uczyni życie wasze wartościowym, wybawi was z otchłani grzechu, jak wybawiła tysiące i miliony innych, którzy zanoszą Jej codziennie dziękczynienia za doznane łaski.

Niegodny sługa, rycerz Maryi


Rycerz Niepokalanej 4/1949, zdjęcia pod artykułem: Dzieje mojej duszy, s. 107

Opis zdjęć powyżej, od lewej: W mieście Cali k. Bogoty (Kolumbia) odbył się w końcu stycznia (od 28. 1) Kongres Eucharystyczny, który zgromadził tysiączne tłumy katolików z 6 krajów wyzwolonych przez S. Boliwara: Kolumbii, Peru Wenezueli, Ekwadoru, Boliwii i Panamy. W Kongresie wziął udział legat papieski, kardynał Micara, a sam Papież wygłosił przez radio przemówienie o rodzinie chrześcijańskiej. Do Komunii świętej generalnej przystąpiło 100.000 ludzi. W czasie procesji legat papieski trzymał Najśw. Sakrament, jadąc na złotym wozie, a po Mszy św. o północy udzielił błogosławieństwa półmilionowej rzeszy uczestników Kongresu.


"Pijacy... nie odziedziczą królestwa Bożego" (św. Paweł, 1 Kor 6,10).

Okaż się godnym rycerzem Niepokalanej i w WIELKIM TYGODNIU.
od 10 do 17 kwietnia, wstrzymaj się od używania wszelkich napojów alkoholowych!


"Jak nigdy nie sprzykrzy się człowiekowi chleb powszedni, tak nie znużą, ani nie znudzą go nigdy Ojcze nasz i Zdrowaś Maryja, z których się składa Różaniec. Nabożeństwo różańcowe - to jakby przechadzka Najświętszej Dziewicy po wspaniałym ogrodzie, wśród wonnych klombów i grządek, pełnych najpiękniejszego kwiecia. Jest to niezmiernie ważna modlitwa, jeżeli serce bierze udział w tym, co wymawiają usta. Różaniec i Droga Krzyżowa są najwyższym wykwitem rozwoju ducha katolicyzmu, żywym upostaciowaniem wewnętrznej treści wiary świętej".

Słowa niemieckiego konwertyty malarza Langbehn’a.