Dziecko w wieku przedszkolnym

Dokończenie.

II. DZIECKO CHORE

Nauczmy się jednego: nie przejmować się zbytnio i nie robić wielkiego gwałtu z powodu nagłej wysokiej gorączki u dziecka. Gorączka nawet ponad 40° nie jest u dziecka niczym nadzwyczajnym, gdyż organizm dziecinny w ten sposób reaguje na różne szkodliwości, nieraz na zwykłą niestrawność i bywa, że ta nagła, tak przestraszająca gorączka na drugi dzień mija bez śladu.

Gorączka występuje jako pierwszy objaw wszystkich ostrych stanów zapalnych i ostrych chorób zakaźnych. Inne objawy zjawiają się później, nieraz dopiero po kilku dniach. Gorączka jest objawem walki organizmu z czynnikiem szkodliwym - im wyższa gorączka, tym intensywniejsza walka - oto wszystko. Nikt nie umiera z powodu gorączki i zwłaszcza w pierwszych godzinach choroby - jeśli człowiek umiera, to dopiero w późniejszym okresie z powodu zatrucia jadami bakterii, które rozmnożyły się w jego organizmie i których nie miał siły zwalczyć.

Prawda, że chorobę trzeba zwalczać jak najwcześniej, jednak dla skutecznego zwalczania trzeba ją najpierw dobrze i z całą pewnością rozpoznać.

Nawet lekarz nie rozpozna i będzie musiał poczekać z leczeniem, dopóki nie wystąpią właściwe objawy. A często się zdarza, że lekarz przynaglony niepokojem i rozpaczą rodziców, i nie chcąc się przyznać do tego, że nic jeszcze nie wie, stawia na chybił trafił jakąś diagnozę, przepisuje kurację, obniża gorączkę (przez co tylko zaciemnia obraz choroby), a po kilku dniach wychodzi na jaw, że choroba jest zupełnie inna.

Owszem - trzeba lekarza wzywać jak najwcześniej, bo oczywiście prędzej on wykryje chorobę niż rodzice, ale trzeba mieć cierpliwość i rozumieć, że i on musi nieraz odczekać - bo inaczej więcej dziecku zaszkodzi niż pomoże.

Rodzice powinni znać pierwsze i najważniejsze objawy ostrych chorób u dzieci, by mogli orientować się czy wzywać lekarza i jak z nim współpracować.

Najważniejsze i najczęstsze z tych chorób są następujące:

Ostra niestrawność - z przejedzenia się czymś szkodliwym. Gorączka, wymioty, rozwolnienie i bóle brzucha umiejscowione w całym brzuchu (opasujące dokoła). W takim wypadku wystarczy olej rycynowy i po nim bezwzględna głodówka przez 1-2 dni. Podczas głodówki dziecko dostaje tylko ciepłą gotowaną wodę do picia, potem stopniowo kleiki, stare bułki, mannę i po paru dniach już pożywienie normalne. Chodzi o przeczyszczenie i uspokojeni przewodu pokarmowego.

Ostre zapalenie wyrostka robaczkowego, czyli tzw. zapalenie "ślepej kiszki" zaczyna się też gorączką, bólami i wymiotami, ale zwykle nie ma rozwolnienia i bóle są nie w całym brzuchu, lecz przede wszystkim między pępkiem, i prawą kością biodrową - czyli w dolnej prawej części brzucha. Dziecko krzyczy za najlżejszym uciskiem tej okolicy. Jeśli jest choćby najmniejsze podejrzenia o tę chorobę, nie wolno dawać na przeczyszczenie i trzeba natychmiast (w ciągu 24 godzin) dziecko odstawić do szpitala na operację.

Skręt kiszek. Nagłe bóle w całym brzuchu, wymioty (może ich nie być) i zupełne zatrzymanie wiatrów i stolca. Nie wolno dawać na przeczyszczenie - dziecko natychmiast na operację, gdyż tylko ona może uratować życie.

W ogóle weźmy za zasadę: przy nagłych silnych bólach brzucha (zwłaszcza bez rozwolnienia) wstrzymać się z przeczyszczaniem. Dziecko położyć do łóżka, nie dawać mu nic do jedzenia, chyba tylko ciepłą gotowaną wodę do picia - jeśli ma pragnienie i jak najszybciej wezwać lekarza. Bo nigdy nie wiemy na pewno czy nie jest to zapalenie wyrostka lub skręt kiszek, przy których przeczyszczenie mogłoby ciężko zaszkodzić. A jeśli to zwykła ostra niestrawność - organizm sam bez przeczyszczania da sobie radę. W takim wypadku głodówka doskonale zrobi.

OSTRE CHOROBY ZAKAŹNE:

Dyfteryt (błonica)

Zaczyna się gorączką - mogą być (lecz nie muszą) wymioty lub rozwolnienie. Ból gardła. Na 2-3 dzień na migdałkach w gardle powstają naloty wyglądające jak biała pleśń. W ogóle przy każdej anginie u dziecka, a już zwłaszcza przy takich "zapleśnianych" migdałkach, trzeba jak najprędzej wezwać lekarza, gdyż tylko on może rozstrzygnąć czy to dyfteryt, a jeśli dyfteryt - to dziecko musi jak najwcześniej otrzymać zastrzyk surowicy.

Szkarlatyna (płonica)

Zaczyna się gorączką, wymiotami, czasem bólem gardła (zwykle bywa przy tym angina), na 2-3 dzień całe ciało pokrywa się szkarłatną drobniutką wysypką, która nieraz wygląda jak zwykłe zaczerwienienie skóry - tylko okolica koło ust i nosa pozostaje biała. Po kilku dniach wysypka blednie, gorączka mija - po chorobie skóra się łuszczy i schodzi. Szkarlatyna grozi komplikacjami, jak zapalenie nerek, ucha środkowego. Trzeba ją leczyć starannie i zawsze wezwać lekarza, nawet gdyby stan dziecka nie był ciężki.

Odra

Gorączka - mogą być wymioty lub rozwolnienie - wkrótce zjawia się na całym ciele wysypka drobnoplamista, wyglądająca tak jakby dziecko ktoś pokropił na czerwono. Przy tym łzawienie z oczu, katar, kichanie i kaszel. Choroba nie jest poważna - wymaga leżenia w łóżku - bez lekarza może się obyć, chyba że dziecko jest w ogóle wątłe, to i odra może być dla niego groźna.

Tak samo nie wymaga lekarza ospa wietrzna, która charakteryzuje się gorączką i rozsypanymi po całym ciele plamkami i krostkami silnie swędzącymi. Należy dziecko tylko przetrzymać w łóżku aż gorączka minie i wyrzuty przyschną.

Koklusz

Nie jest właściwie chorobą ostrą - trwa kilka tygodni i charakteryzuje się atakami bardzo męczącego kaszlu. Gorączki nie ma. Dziecko takie powinno przebywać jak najwięcej na powietrzu i powinno być doskonale odżywiane. Bardzo dobrze robi wyjazd (zmiana klimatu).

Tyfus brzuszny

Zaczyna się niepostrzeżenie i powoli gorączką, i bólem głowy, do czego po kilku dniach przyłącza się rozwolnienie. Wysoka gorączka trwa kilka tygodni. Może być kaszel. Dziecko jest senne, odurzone, majaczy. Choroba ta wymaga bezwzględnie lekarza. Czasem trudno ją rozpoznać, gdy przebiega lżej - można ją wziąć za grypę. Konieczne jest badanie krwi.

Dyzenteria (czerwonka)

Groźna choroba często występująca u małych dzieci. Charakteryzuje się gorączką i rozwolnieniem, przy którym wkrótce zjawia się krew w stolcu, nieraz tak obficie, że dziecko oddaje samą krew.

Zasada: przy każdym rozwolnieniu u dziecka trzeba pilnie oglądać stolec i jeśli jest domieszka krwi - natychmiast wezwać lekarza.

Wyżej wymienione choroby są zakaźne, to znaczy przenoszą się z dzieci chorych na zdrowe. Dziecko chore musi być odosobnione. Należy jednak pamiętać, że niemowlęta do 6-8 miesiąca życia nie zapadają na te choroby. Wyjątek stanowi koklusz, który jest dla niemowląt bardzo groźny.

Koklusz, dyfteryt, odra i szkarlatyna przenoszą się przez tzw. zakażenie kropelkowe, tj. kropelki śliny rozpryskiwane przy kaszlu, kichaniu itp. Przy tyfusie brzusznym zakaźna jest nie ślina, lecz stolec i mocz, przy dyzenterii - również stolec. Dlatego te wydaliny" trzeba przy tych chorobach skrupulatnie dezynfekować, żeby nie rozszerzać zarazy.

Kaszel połączony z gorączką może być objawem zapalenia oskrzeli lub grypy. która jest szczególnie groźna dla niemowląt i małych dzieci. Obie te choroby łatwo przechodzą w zapalenie płuc. Dlatego przy każdym kaszlu z gorączką, zwłaszcza gdy stan jest ciężki i zjawia się duszność, należy wezwać lekarza gdyż może to być zapalenie płuc.

Gorączka, wymioty, bóle głowy : drgawki mogą być objawami zapalenia mózgu. Sztywność karku, bolesność mięśni karkowych i niemożność przyginania głowy ku piersiom wraz z gorączką i bólem głowy świadczą o zapaleniu opon mózgowych. Stan ogólny w tych wypadkach jest bardzo ciężki, dziecko senne lub podniecone, nieprzytomne, czasem majaczy. Oczywiście - konieczny jest tu lekarz a nawet umieszczenie dziecka w szpitalu.

Jak postępować w przypadkach ostrych chorób zakaźnych? Weźmy sobie za zasadę: leczyć może tylko osoba do tego powołana, a więc lekarz - w ostateczności felczer lub pielęgniarka, jeśli lekarza zupełnie zdobyć nie można. Nie słuchać żadnych rad sąsiadek, nie leczyć na własną rękę. Jakże często lekarz, przychodząc, zastaje chore dziecko, któremu już matka stosowała wszelkie możliwe i niemożliwe lekarstwa i zabiegi, jakie tylko która sąsiadka poradziła, i dopiero gdy to wszystko nie pomogło, wezwało się lekarza. Lekarz bada, rozpytuje: Czy dziecko ma rozwolnienie? - Tak - odpowiada matka - ale dawałam na przeczyszczenie, więc może dlatego? - Czy temperatura wysoka? - Teraz nie, ale to może po tej aspirynie spadła? - A czy jest kaszel? - Nie było, ale że go coś dusiło w gardle - tośmy wlali trochę nafty do buzi (często spotykany babski środek!) - i teraz kaszle - może to po tej nafcie? I tak matka na żadne pytanie odpowiedzieć nie umie - jej bezsensowne domowe leczenie zaciemniło cały obraz choroby i bardzo utrudniło lekarzowi pracę.

Pamiętajmy o tym, że choroba - to walka organizmu ze szkodliwym zarazkiem. Jeśli nieumiejętnie wtrącimy się do tej walki, na pewno zaszkodzimy. Pamiętajmy, że wszystkie lekarstwa apteczne, zwłaszcza modne obecnie pastylki, jak cibazol, sulfatiazol, prontozil - są to ciężkie trucizny, które tylko wtedy mogą przynieść korzyść, jeśli są zastosowane przez doświadczonego i dobrze wyszkolonego lekarza.

Cóż zatem ma czynić matka w razie choroby dziecka?

1) Dokładnie obserwować, 2) nie szkodzić - a więc nie "leczyć" i chronić organizm chorego dziecka przed możliwymi szkodliwościami. Dziecko położyć do łóżka, jeśli są wymioty lub biegunka - zastosować bezwzględną głodówkę (najwyżej nieco ciepłej gotowanej wody do picia), a jeśli dziecko ma tylko gorączkę a chce jeść lub pić, można mu bez szkody dać przetarty ciepły kompot, zupę owocową, lekką jarzynkę (ale nie groch czy kapustę), kleik, herbatę z mlekiem, mannę na wodzie. Bardzo pożądane są surowe tarte owoce z cukrem lub surowe soki owocowe. Jeśli nie chce jeść, nie przymuszać! Organizm sam dyktuje czego mu potrzeba. Obserwować temperaturę (mierzyć 3 razy dziennie pod pachą), mocz, stolec, treść zwymiotowaną, plwocinę, wykrztuszoną (w razie jakich zmian chorobowych przechować to dla lekarza). Oglądać całe ciało czy nie ma wysypki, obserwować oddech i ogólne zachowanie się dziecka; obowiązkowo zajrzeć do gardła i, przycisnąwszy język łyżeczką, obejrzeć migdałki. Wszystkie te obserwacje matka musi potem zakomunikować lekarzowi i zwrócić jego uwagę na to, co sama zauważyła.

Chronić przed szkodliwościami, to znaczy położyć do łóżka i nie podawać nic takiego, co mogłoby zaszkodzić. żadnych zabiegów. Jedyne co matka może i powinna zrobić, to zimny okład na główkę w razie wysokiej gorączki, bólu głowy lub majaczenia.

Tyle o ostrych chorobach dziecięcych - (wymieniłam oczywiście tylko najważniejsze). Jeszcze parę słów o zapobieganiu tym chorobom. Zapobiegamy przez czystość, unikanie zakażeń, a przede wszystkim przez higienę (odpowiednie odżywianie itd.), która wzmacnia odporność dziecka. Jednak najważniejszym środkiem zapobiegawczym są masowe szczepienia, obecnie coraz szerzej wprowadzane.

Do szczepień przeciwospowych ludzie już przywykli i matki same dopominają się o te szczepienia. Lecz wszystkie inne szczepienia wciąż jeszcze otoczone są nieufnością - np. od szczepień przeciw tyfusowi brzusznemu ludzie uciekają i wykręcają się jak mogą.

Bardzo niesłusznie. Cóż to jest szczepienie? Jest to wprowadzenie do organizmu ludzkiego zarazków pewnego gatunku, zabitych lub bardzo osłabionych, tak że nie mogą wywołać choroby. Ale samo zetknięcie się z nimi sprawia, że organizm "uczy się" je zwalczać, i jeśli kiedy w przyszłości zetknie się z żywym i zjadliwym zarazkiem tego gatunku, będzie umiał go pokonać. Czasem bywa, że i po szczepieniu zachoruje się, lecz wówczas choroba przebiega lekko i nigdy nie kończy się śmiercią. Szczepienia zwykle trzeba powtarzać, lecz nawet gdy ktoś raz choćby tylko zaszczepił się przeciw danej chorobie; już nie potrzebuje bać się jej tak bardzo - nawet gdyby zachorował da sobie z nią rady. Pomyślmy, jaki to olbrzymi zysk - przecież nikt z nas nie wie, jakie koleje w życiu będzie przechodził, w jakich warunkach i z jakimi chorobami się zetknie. Człowiek mądry i przezorny wykorzysta wszystkie szczepienia, jakie tylko są dostępne dla siebie i dla dzieci, tym bardziej, że obecnie w każdym Ośrodku Zdrowia przeprowadza się je za darmo.

Szczepionki są dla ludzi wielkim dobrodziejstwem, z którego należy jak najczęściej korzystać.

DODATEK (O ROPNIACH PIERSI)

Zostałam proszona o parę praktycznych pouczeń w sprawie guzów zapalnych (czyli ropni) tworzących się w piersi matek karmiących. Jest to bardzo często spotykane i bardzo bolesne cierpienie, niebezpieczne nie tylko dla matki, ale i dla niemowlęcia, gdyż często pociąga za sobą zupełne odłączenie i odzwyczajenie dziecka od piersi, co jest dla niego wielką krzywdą i czego za wszelką cenę należy unikać.

Jakaż przyczyna tych spraw? Całkiem prosta. Niedostateczna czystość. Zarazki ropotwórcze, których jest wszędzie pełno, przy niedostatecznej czystości łatwo mogą wniknąć przez kanaliki mleczne brodawki do wnętrza gruczołu i wywołać tam naciek zapalny i ropienie.

Cóż więc robić, aby temu nieszczęściu zapobiec. Należy zachować idealną czystość. Przed każdym dotknięciem brodawki umyć ręce a prócz tego jeszcze zwilżyć brodawkę 3% roztworem kwasu bornego (na kawałku waty). Roztwór taki w butelce (bardzo tani i łatwy do otrzymania w każdej aptece) powinna każda matka stale mieć pod ręką. Raz dziennie myć całe piersi (i brodawki) w ciepłej wodzie z mydłem. Staniczki zmieniać co parę dni i gotować przy praniu. Dobrze jest w miejscu, gdzie staniczek styka się z brodawką, przyszyć (czystymi rękami) kilka płatków gazy jałowej, tj. wolnej od bakterii) - można ją dostać w każdej aptece. Albo nieco waty jałowej i na to jeden płatek gazy, gdyby sama gaza uwierała.

Trzeba pamiętać, żeby nie dopuszczać do żadnych ranek, pęknięć lub szczelin na brodawce, gdyż one stanowią tzw. wrota zakażenia - bakterie bardzo łatwo wnikają przez nie do środka. Jeśli, już powstały, trzeba natychmiast udać się do lekarza. Broń Boże nie używać do codziennego przemywania brodawek spirytusu, wódki lub innych mocnych środków dezynfekcyjnych - gdyż

1) mogą być one trujące dla dziecka,

2) niszczą one delikatną skórę brodawek i właśnie prowadzą do wytwarzania się choćby nawet bardzo małych, niedostrzegalnych ranek, które stanowią małe zakażenie i ułatwiają powstanie ropni.

Przed każdym karmieniem i po każdym karmieniu zwilżać (lekko przemyć) brodawki watką z 3% - roztworem kwasu bornego.

Uważać, żeby dziecko w buzi i na wargach nie miało żadnych ropnych spraw, które by mogły zakazić brodawkę. Normalnie dziecko ma jamę ustną czystą i żadnych ropotwórczych zarazków tam nie ma. Toteż nie wolno nic "czyścić" w buzi dziecka, bo wtedy łatwo moglibyśmy zranić delikatny nabłonek jamy ustnej i wywołać jakieś ropne sprawy, które z kolei przeniosłyby się na pierś matki.

Uważać też, żeby w piersi nie zalegały resztki pokarmu (karmić tylko z jednej piersi - resztki ściągać). Zaleganie mleka ułatwia zakażenie.

Tyle o zapobieganiu. A co robić, gdy naciek już się utworzył i wyczuwamy w jednej piersi wyraźne bolesne stwardnienie? Czy przystawiać dziecko? Owszem. Pierś musi być opróżniona. Dopóki zaciek jest twardy i niewielki, można dziecko przystawiać. Gdy zaś jest duży, bardzo bolesny i już mięknie, przystawiać nie wolno, gdyż dziecko mogłoby wyssać ropę. Pierś podtrzymać staniczkiem lub bandażem, żeby nie zwisała, i przyłożyć maść ichtiolową (50%). Można przyłożyć okład z płynu Burowa, odpowiednio rozcieńczonego pod cząstką (skórę posmarować lekko tłuszczem). Strzec się okładów z wody karbolowej, która może wywołać gangrenę. Gdy się ropień zbierze, należy go przeciąć, co może uczynić tylko lekarz. W ogóle chora taka musi zgłosić się do lekarza, który zadecyduje o wszystkich szczegółach.