Często słyszy się u nas, niestety, Imiona Boskie, Matki Najświętszej lub Świętych wymawiane bez potrzeby, bez czci, ot - ze zwyczaju.
Jest to bez wątpienia karygodne, ale łatwiej można tu się wymawiać brakiem zastanowienia. Inaczej rzecz się ma, gdy chodzi o słowo pisane, drukowane i to wychodzące z ust człowieka poważnego. Wówczas braku zastanowienia być bezwzględnie nie powinno, bo słowo drukowane rozbrzmiewa tysiącami języków, gdzie tylko poniesie je zadrukowany papier i trwa tak długo, dopokąd ząb czasu papieru nie zniszczy; dobrze się więc zastanowić trzeba, co z pod pióra wychodzi.
Dlaczegóż te morały?
Otóż w numerze z 30 sierpnia [1924] r. dziennika "Rzeczpospolita" spotkałem oryginalny nadpis jednego artykułu. "Duch Święty w wynalazkach"??!!... Zaciekawiony (i zgorszony) przebiegłem okiem treść artykułu. Okazuje się, że autorowi chodzi o najzwyczajniejsze w świecie przyczyny i okoliczności składające się na wywołanie jakiegoś wynalazku.
Skądżesz jednak przyszedł mu do głowy tak "genialny" pomysł w ułożeniu nadpisu?
Chyba, że co najmniej z pewnego lekceważenia czy nieznajomości drugiego przykazania Bożego, które jasno mówi: "Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremno".
Mamy nadzieję, że to się więcej nie powtórzy, gdyż inaczej uważalibyśmy za nasz obowiązek wskazać głośno imię i nazwisko autora i powiedzieć o tej sprawie coś więcej.