Na "Polonii" 4)
Dzień zaczynał się Mszą św. Już od godz. 5 przy pięciu przenośnych ołtarzach, ustawionych w krytej części pokładu kl. I zamienionej na kaplicę, zaczynają się Msze św. według zgóry ogłoszonego porządku.
3 godz. 8-ej celebruje Ekscelencja. Wszyscy pielgrzymi zgromadzili się. Śpiewamy pieśni polskie, które intonuje z namaszczeniem br. Sylwester, reformat, organista z Wieliczki.
Po Mszy św. nauka. Wielkie to szczęście dla nas, - mówi ks. biskup - iż spośród tylu tysięcy pragnących uczcić Ziemię Świętą, my jesteśmy tymi wybrańcami losu, którzy tęsknotę chrześcijańskiego serca mogą zaspokoić. Lecz trzeba nam pamiętać, iż to pielgrzymka a nie wycieczka dla przyjemności. Z wiarą więc i przejęciem odprawiać ją należy. Trud i możliwe niewygody ofiarujmy P. Bogu. O, jakże inna jest droga nasza od drogi krzyżowców średniowiecza, którzy całemi latami szli do Ojczyzny Zbawiciela, a często z pielgrzymki już wcale nie wracali, zamordowani przez saracenów. Ta pielgrzymka, w duchu Wiary odprawiona, może nas wiele nauczyć. Chciejmy tylko z tej nauki korzystać. Kapłani - wpatrując się w nasz pierwowzór najdoskonalszy Jezusa Chrystusa. Rodziny, aby dziatwie dać przykład dobrego życia - na wzór Rodziny Najświętszej. Dzieci, młodzieńcy i panny niech uczą się od Niepokalanej Dziewicy, św. Józefa i małego Jezusa Ich cnót.
Gorące słowa Przewodnika duchowego naszej pątniczej gromady zrobi dobre wrażenie. Przypomniały bardziej zeświecczonym o celu pielgrzymki, a wszystkich myśli podniosły w górę.
- Po śniadaniu ruszamy znów na pokład, aby się cieszyć pogodnym dniem. Wziąłem kilka egzemplarzy "Rycerza", aby je rozdać. Niektórzy go już znają - inni jeszcze nie.
Tworzą się grupki nowych znajomych, gawędzących o tem i owem. Bo towarzystwo urozmaicone. Jest kilku kanoników, sporo naszej braci kapłańskiej i kilku zakonników, jest profesor uniwersytetu warszawskiego, dr. Krokiewicz, paru adwokatów, kilku inżynierów, dyrektorów, jest i lekarz. Parę osób reprezentuje kupiectwo, są robotnicy i służących kilka.
- Mnie tyż ta nie dziwna, księżoszku, pielgrzymka - mówi starowinka, krzepko się jednak trzymająca, ze Śląska niemieckiego - bo już, Bogu dzięki, trzeci raz pielgrzymuję do tej Ziemi Świętej. Ale to zawsze człowieka ciągnie, aby jeszcze zoboczyć przed śmiercią te miejsca święte.
- A że to panią stać na taką pielgrzymkę, bo to dość kosztuje.
- Toć się oszczędzało, jak możno, zresztą dlo nos Hitler jest dobry. Tam dalej, to ta podobno bida wielko, ale o nos to pamięto. Bezrobotni dostają zasiłki, że głód nikomu nie dokuczo.
- Bo może chce, abyście zapomnieli o Polsce i poczuli się Niemcami i - wtrącił ktoś ze słuchających.
- A juści, pewnie, e tak. Ale mu się to nie udo. Bo my som Poloki i Polokami zostaniemy.
- Brawo, brawo! - zakrzyknęła gromadka stojąca wokoło staruszki.
Inni wpatrują się w stalową toń morza.
- Naprawdę czarne, nie bez słuszności je tak nazwano. A poniżej na pokładzie klasy III żydzi wylegują się w słońcu, szwargocąc bezustannie.
Wnet jednak przerywamy nasze obserwacje, bo nadchodzi godz. 10 - ta na którą zostało zapowiedziane zebranie księży. Ponieważ stanowimy najliczniej reprezentowany stan w pielgrzymce, musimy obmyśleć coś dla ducha i dusz naszych współpątników świeckich. A więc oprócz codziennej Mszy św. i nauki księdza biskupa urządzimy jakieś odczyty. Pierwszy o Konstantynopolu może wygłosi ks. dr. Kominek - proponuje Ekscelencja. Ks. dyrektor przyjmuje posłusznie zlecenie swego Arcypasterza. Drugi o morzu Egejskiem, przez które popłyniemy, o walkach w tych okolicach rozgrywanych -
- a były to w starożytności przestrzenie obfitujące w bitwy i zdarzenia doniosłe - przyjął ks. prof. Wolny.
- Trzeci odczyt o Polakach w Palestynie musi wziąć jakiś zakonnik, Możeby tak redaktor "Rycerza Niepokalanej" wygłosił.
- Jeśli jest taka wola Waszej Ekscelencji, to owszem - odrzekłem - zmieszany nieco tem zaszczytnem wyróżnieniem.
Potem O. komisarz Ziemi Św. podał do wiadomości trochę informacyj.
I idziemy wpatrywać się w ogromną patenę morza, zielonego już i pomarszczonego od podmuchów wiatru. Jakże ono piękne i tajemnicze!
Inni robią to samo. Ktoś wyniósł książkę księdza infułata Kłosa[1], kto piękną nowość Z. Kossak-Szczuckiej "Pątniczym szlakiem", kto znów "Przewodnik po Ziemi Św.", - a inni na leżakach opalają się na słońcu lub wypoczywają w cieniu, pojąc płuca zdrowym oddechem morza.
[1] Wyprawa na Bożą Rolę.