Dla sprawy pokoju

Żyjemy w okresie wzmożonej mobilizacji wszystkich zdrowych i twórczych sił dla zapewnienia międzynarodowego pokoju. Oczywiście, społeczność katolicka nie wyłącza się z tego szlachetnego nurtu; troska o pokój jest przecież wspólna wszystkim ludziom dobrej woli, jak wspólne jest uczestnictwo w dobrach życia, godnych pożądania i posiadania.

U wierzących troska ta winna nadto być wzmocniona chrześcijańskim poczuciem religijno-moralnym. Wiemy i pamiętamy, że nakaz pokoju wynika z prawa Bożego, że celem pokoju jest ochrona dóbr ludzkości, jako dóbr i darów stwórcy. Zagrożenie i pogwałcenie pokoju jest więc zagrożeniem i pogwałceniem opatrznościowego porządku, w którym człowiek (sam i we wspólnocie) winien spełniać swoje doczesne powołanie i świadomie, skutecznie zmierzać ku przebaczeniu wiecznemu.

Chrześcijańskie pragnienie pokoju i dążenie do niego zespala się więc z każdym szczerym zamysłem, mającym na uwadze dobrobyt materialny i kulturalny ludzkości, ale zarazem i przewyższa każdy zamysł, dosięgając spraw Bożych w świecie i w człowieku. Pragnienie to bowiem świadczy o gotowości do wszechstronnego przestrzegania ładu moralnego we współżyciu dlatego, że tak chce Bóg. W ten sposób spełnia się nasz udział w planowej gospodarce Bożej na ziemi, a jednocześnie prawdziwy postęp po linii wiecznych, a zawsze nowych celów kultury i religii.

Staje się jasne, że pokój nie jest tylko zewnętrzną wartością, wartością samoistną, która nie potrzebuje odpowiednika we własnym naszym życiu duchowym. Potrzebuje i koniecznie potrzebuje, bo sam on jest skutkiem, owocem usposobienia, które człowiek posiada i którym promieniuje, tworzy. Nikt, kto myśli o pokoju i do niego dąży, nie może myśleć i działać poza pojęciami dobra i zła; to wszystko, co trzeba w tym przedmiocie powiedzieć o uczciwości, zaufaniu, wierności dla danego słowa, szczerości znajduje swoje pełne, doskonałe ujęcie i uzasadnienie w chrześcijańskim obowiązku sprawiedliwości i miłości. Czynna twórcza siła tych sprawności moralnych, szukających dla siebie ujścia i wyrazu w działaniu na każdym polu życia i kultury, jest istotnym zapewnieniem pokoju. Nie podobna go nie chcieć - chcąc być chrześcijaninem, bo nie podobna nie chcieć sprawiedliwości i miłości - wierząc w Boga i żyjąc w nim.

Pokój jest więc dziełem życia czynnego, świadomego obowiązków osobistych i społecznych, świadomego celów, które należy zdobywać, i środków, którymi należy się posługiwać. Pokój taki powstaje i udziela się dzięki życiu chrześcijańskiemu, o ile ono prawdziwe jest i głębokie, bo właśnie życie chrześcijańskie jest zaprzeczeniem wszelkiej gnuśności, wszelkiej bierności, ucieczki przed odpowiedzialnością, jest przeciwieństwem zastoju i poprzestania na małym, na byle czym. Chrześcijaństwo uczy, nie jak wygodnie żyć, ale jak żyć godnie.

Wie o tym dobrze z własnego doświadczenia każdy prawy chrześcijanin, dopracowujący się każdodziennym wysiłkiem godności szlachetnego człowieczeństwa, dopracowujący się w sobie zbożnego ładu - pokoju. Wie dobrze, jakim zaciekłym, bezwzględnym a przecie serdecznym mozołem stwarzać trzeba w sobie co dnia owo godne życie, aby nie uchybić obowiązków sprawiedliwości i miłości. Często zwyciężany przez słabość i grzech wie dobrze - on jeden pewno wie! - co to jest pokój wewnętrzny i co on wart, wie wtedy, gdy dopełnił dzieła sprawiedliwości u kratek konfesjonału i odgarnąwszy w ten sposób wszelkie aktualne przeszkody przystąpił do aktu miłości w Komunii Św[iętej].

Dzisiaj, kiedy ceni się nie anonimowe grupy, ale świadome osobiste działanie i na osobistym wkładzie opiera się skuteczność społecznych poczynań, również, i te szczególne, chrześcijańskie akty pokoju winny być lepiej zrozumiane. Jeśli chcesz pokoju - posiądź go sam, aby go sprawiać wokół siebie, prawdziwie i skutecznie. Pokój potrzebny tobie, tyś potrzebny dla dzieła pokoju. Czas Wielkanocy - to czas mobilizacji wierzących dla sprawy, której siłą i trwałością jest Chrystus, pokój sprawiający i rozdający Książę!