Dałeś nam wszystko

Dałeś nam wszystko, Jezu.

Wszystko to, czego serce ludzkie pragnąć może i to, o czym nawet śnić nie śmiało. Ponad miarę, ponad rozum i pojęcie nasze. Ponad możliwość samą.

Uczyniłeś nam tak wiele, o Jezu, że żaden z najbardziej oddanych nam przyjaciół, żadne z serc najwierniej kochających ani w tysiącznej części nie byłoby zdolne tak się poświęcić.

Tylko Ty jeden. Ty - najbardziej Boży i najbardziej ludzki zarazem. Tylko Twoja wszechmoc Boga i wnikliwa, serdeczna humanitarność [112]dojść mogła aż do takich granic zapomnienia o sobie, wyniszczenia. I przekroczyć te granice miłosierdziem Swoim i miłością.

Z tajemnicy niebios - gdzie pełni szczęścia nic nie rozprasza - zstępujesz, Jezu, na ziemię, by poznać w szczytowej skali każdą jej gorycz, trud i ból.

Od narodzenia w skrajnym ubóstwie stajenki po ukrzyżowaniu na hańbiącym krzyżu życie Twe wypełnia żar cierpienia.

W każdej okoliczności, w każdym szczególe - będąc człowiekiem - nadczłowiekiem jesteś w Swym odrzuceniu, zignorowaniu niemal konieczności ludzkiej natury. Już maleńka Dziecina zamiast otulającej kolebki ma zimny żłób i twarde siano w stajni. A dorastanie chłopięce to nie - zwykłe w tym wieku - wyładowanie energii w burzy śmiechu, krzyku i hałasie bezwzględnego brojenia. Ono jest zbudowaniem wszystkich w przykładzie modlitewnego skupienia, karnego posłuszeństwa i cnót niepoliczonych. Dwunastoletnie dziecko mądrością Swoją i znajomością Pisma zadziwia starych uczonych. Każdy odcinek Jezusowego życia cechuje bezprzykładne umartwienie i głębia myśli skupionej w czuwaniu na pełnienie Bożej woli.

Trud apostolskich wędrówek, posty, noce spędzone na modlitwie samotnej... Otwieranie - w czynieniu tysiącznych cudów - przepaści Swego kochającego Serca przed tłumem, co dziś wielbi a jutro krzyżuje...

Dobroć i miłosierdzie niezrozumiane, nieocenione. I nieodpłacone wzajemnym dusz oddaniem. Wreszcie - olśniewający-zenit litującej się miłości i przepaść jej niemal tragiczna: ukrzyżowanie. I to wszystko - co je poprzedziło - ten cały potworny szał rozpętanych ludzkich instynktów. Nienawiść, zakłamanie, zdrada. Orgia ohydnej złości pastwiącej się nad ofiarą najniewinniejszą. Sądy - komedia Piłata - korona z cierniami - sadyzm biczowania. Drogą na Kalwarię. Przybicie do krzyża. I szyderstwo jeszcze, gdy On kona. Dałeś nam wszystko, o Jezu.

Dałeś tak wiele, że żaden z ludzi - nawet najbardziej nas kochających - nie mógłby aż tyle ofiarować ze siebie. Dziwne niemniej, że aż tyle mógł ofiarować Bóg.

Dałeś Swe życie i krew, duszę i Serce. I ciało Swe w Sakramencie Najświętszym na codzienny, powszedni chleb.

Winniśmy Ci nasz spokój, szczęście, zbawienie. Synostwo Boże i matczyną opiekę Niepokalanej.

I winni Ci jesteśmy tyle, ile Ty nam oddałeś, choć paradoksem jest zgłębiać proporcję ofiary Boga a naszej.

Serca nasze, dusze i życie całe do Ciebie należy. Każda jego chwila, każdy czyn, co ją wypełnia i każda myśl, która mu nadaje piętno wieczyste.

Tyś światłem, Jezu, naszych dróg i dusz. My zaś pszenicą, co w blaskach jego wzrasta. Zasiały ją w rolę - użyźnioną przenajświętszą Krwią - Twe dobrotliwe dłonie i one tylko zbiorą złoty plon wykwitły Bożą chwał?

[113]Za miłość Twą bez miary umiłujemy Cię miłością wieczną, która już tu na ziemi rozżarza nam serca uniesieniem oddania się Twym sprawom.

Jezu, weź wszystko, bo dawcą wszystkiego jesteś Ty Sam wyłącznie.