Czarna nitka

Miło jest z okien wagonu patrzeć na szeroki świat; zwiedzać nieznane przedtem miejscowości. Ale przede wszystkim - lubię poznawać coraz to innych, nowych ludzi.

Przedział trzeciej klasy bywa nieraz ciekawszy od książki. Ludzie są tam zazwyczaj szczerzy i mają do siebie zaufanie. Podróżny, który umie patrzeć i słuchać, uczy się wiele.

Niedawno powracałem z wczasów do domu. Razem ze mną wsiadło do pociągu kilka osób, między innymi starsza kobieta z córką. Przedział zajmowali: paru gospodarzy, student w białej czapce, zatopiony w książce i dwóch młodych ludzi w farbowanych kurtkach angielskich i czapkach jakichś kursów technicznych.

Pociąg stał, sapał, dymił. Było gorąco i duszno. Rozległ się krzyk konduktora, trzasnęły zamykane drzwi i ciężki wąż wagonów ruszył powoli z miejsca. Starsza kobieta przeżegnała się. Znak krzyża zrobiło również kilka osób, które wsiadły ze mną.

W tej chwili zauważyłem, że jeden z młodych ludzi, brunet z zadartym nosem i błyszczącymi oczyma, łypnął wzrokiem na prawo i lewo, i odezwał się głośno:

- No no, jeszcze są ludzie, którzy się modlą. Ale ciemni. żaden uczony tego nie robi.

Odezwanie się "uczonego" młodzieńca nie było uprzejme, ale stara kobieta podjęła wyzwanie:

- A dlaczego to, kochany panie? - Jej akcent zdradzał, iż pochodzi z Podlasia.

- Bo każdy wie, że Boga nie ma, a religia - to przesąd.

- Każdy? - zdziwiła się kobieta. Wracam z Częstochowy - i widziałam z pięćdziesiąt tysięcy ludzi na Mszy św...,na placu...

- E, tacy tam, ciemniaki... - ciągnął dalej chłopak. Ja mówię o ludziach uczonych.

Tu zabrała głos niespodziewanie dziewczyna:

- A mój brat pisał z zachodu, że był na odczycie jednego profesora, który dowodził naukowo, że Bóg jest i że wiara - to prawda.

- Jaki tam profesor - ja go nie słyszałem - skrzywił się młodzik. Widać brakło mu argumentów. Nagle ożywił się, zapewne przyszła mu nowa myśl do głowy:

- Tak, filozofia mówi, że to wszystko przesąd! - zawołał tryumfalnie. Duszy nie ma. To przesądy - powtórzył.

- To pan taki nieprzesądny ? - zapytała starsza kobieta.

- żeby pani wiedziała... - odparł zaatakowany.

- Ej, Feluś! - Odwróciliśmy głowy. To odezwał się kolega naszego rozmówcy. Był niski, krępy; miał błękitne, wesołe oczy.

- Mniej byś mówił o przesądach. Przecie jeszcze wczoraj prosiłeś mię o czarną nitkę, bo masz jęczmień i mówiłeś, że jak czarna nitką owinąć palec, to na oczy pomaga.

To była "bomba".

Przez kilka chwil cały przedział trząsł się od śmiechu. Zmieszany Feluś milczał i z wyrzutem patrzył na przyjaciela, który tak zdradziecko popsuł efekt jego wymowy.

Jeden tylko podróżny nie brał udziału w ogólnej radości. Był to student. Podniósł oczy znad książki i zwrócił wzrok ku niefortunnemu młodzieńcowi.

Mnie się zdaje - zaczął poważnie - że pan mówi tylko to, co gdzieś zasłyszał, ale sam nie zbadał zagadnienia. Pan studiuje na kursach technicznych (tu Feluś skinął potakująco głową) A ja - przypadkiem - studiuję filozofię. Toteż troszkę znam te sprawy. Wysunął pan dwa twierdzenia: że nauka dowiodła, iż Boga nie ma, i że wiara to przesąd.

Co do pierwszego zarzutu - to wielu filozofów jest przekonanych, iż światem kieruje Bóg, który jest nieskończonym Rozumem, Mocą i Miłością. Zresztą każdy i bez filozofii rozumie, że fabryka nie może się obejść bez kogoś, kto ją zbuduje i będzie kierował jej pracą. Inaczej po prostu nie będzie działać. A czy można porównać fabrykę, zbudowaną i prowadzoną przez człowieka, z nieskończenie mądrym i precyzyjnym urządzeniem świata. Pomyśl pan - od maleńkiego atomu, który sam jest małym systemem słonecznym, do miliardów olbrzymich gwiazd na niebie - wszystko to porusza się i działa dokładniej niż najbardziej precyzyjna maszyna. Jasnym jest dla tego, kto chce rozsądnie pomyśleć, że istnieje Ktoś - nieskończenie od człowieka mądrzejszy, lepszy, potężniejszy, kto wszystko to stworzył i utrzymuje w działaniu, przy życiu.

Przyzna pan, że to, co mówię, jest chyba rozsądne?

Zagadnięty milczał, tylko widać było, że nie bardzo wie, co zrobić z oczyma. Oglądał więc z zaciekawieniem czubki własnych butów

- Nie wierzę, proszę pana - ciągnął poważnie student - żeby pan udowodnił, iż Bóg nie istnieje. Udowodnienie tego - nieprawdziwego zresztą faktu - jest nie możliwe i dlatego też żaden poważny filozof tego dowodu nie przeprowadził. Ci, co chcą koniecznie spierać się z Bogiem, mogą najwyżej powiedzieć, że przypuszczają, iż Boga nie ma,

Ludzie tacy twierdzą, że religia to przesąd. I tu są w błędzie. Każdy myślący człowiek rozumie, że jeżeli światem rządzi nieskończenie dobry i wszechmocny Bóg, to nie możemy być wobec Niego obojętni. Dobry syn okazuje ojcu miłość i szacunek przez czyny i słowa. Jest rzeczą dobrą, rozumną i słuszną, żeby człowiek Bogu żywemu, Ojcu swemu również okazywał cześć i miłość. Zresztą sam Bóg wskazał, jak Go czcić. Raczej dziwnym i nierozsądnym byłoby powstrzymywanie się od oddawania czci Bogu. Czyż nie jest słuszne, że czcimy Boga?

Słuchaliśmy z napięciem tego wykładu. W głosie mówiącego nie było nic z napastliwości i niechęci Felka. Dzielił się z nim po prostu życzliwie wiedzą, którą posiadał.

Przejdźmy teraz do tej nitki - mówił on dalej. - Przesąd - to czyn nierozumny. Cześć Boga, Stwórcy i Ojca jest czynem rozumnym. Modlitwa, w której prosimy Wszechmogącego o pomoc i ufamy, iż jej nam udzieli, jest rozumna. Natomiast przesądem jest zawiązywanie nitki na palcu - proszę wybaczyć - trochę bezmyślne. Przesądem jest obawa przed czarnym kotem, czy podróżą w poniedziałek. Człowiek prawdziwie religijny nie jest przesądny, gdyż wie, że życiem kieruje Bóg i że na los człowieka ma wpływ wolna wola ludzka.

Pociąg zaczął dudnić po zwrotnicach stacji. Student schował książkę do teczki, ukłonił się uprzejmie i ruszył ku wyjściu. Milczeliśmy jakiś czas. Po chwili wesoły kolega naszego "wroga wiary", uderzył sąsiada po ramieniu.

Ale cię osadził! Mądry chłop. I przyznaj, że miał rację.

Feluś, ze skruszoną miną skinął poważnie głową.

"Będą z niego ludzie" - pomyślałem. Tylko człowiek prawy potrafi uznać publicznie swój błąd.