Cywilizacja bez Boga

Ukazała się na rynku księgarskim we Francji nowa książka d-ra Alexis Carrela, laureata nagrody Nobla w dziale medycyny pt. "L’homme cet inconnu" (ten nieznany człowiek). W książce tej, omawianej szeroko przez prasę zagraniczną, dr Carrel porusza problem zmierzchu cywilizacji nowoczesnej.

"Nasza cywilizacja - pisze dr Carrel - jakoby chyli się do upadku i wydaje się, że rasa biała osłabła moralnie do takiego stopnia, że nie jest już zdolna do przewodzenia ludzkości".

I rzeczywiście, te olbrzymie masy ludzkie, które hołdują materialistycznemu poglądowi na świat, znalazły się dziś jakby w potrzasku, zaplątały się w swych daremnych próbach naprawy życia bez Boga. Dotychczasowy bilans materialistycznej cywilizacji przedstawia się wprost tragicznie. Komitet do łagodzenia nędzy światowej ogłosił niedawno oszałamiającą statystykę.

Okazuje się, że w jednym tylko roku 1933 na świecie zginęło z głodu 2.400.000 ludzi, nie licząc setek tysięcy ofiar głodu w Rosji sowieckiej. W tym samym czasie celem stabilizacji, tj. unormowania cen zniszczono następującą ilość artykułów spożywczych: spalono 568.000 wagonów zboża, 114.000 wagonów ryżu, 267.000 worków kawy, 2.560.000 kg cukru. Mięsa zniszczono w konserwach 260.000 kg, a w stanie świeżym 1.450.000 kg.

Wedle obliczeń wspomnianego komitetu, który ogłosił tę grozą przejmującą statystykę, zniszczona ilość artykułów spożywczych wystarczyłaby na uratowanie 70% ludzi, którzy zginęli śmiercią głodową.

Ci przywódcy ludzkości, którzy próbują urządzić świat bez Boga, którzy wierzą tylko w potęgę maszyny, zapominają, że rozwój techniki, bez równoczesnego rozwoju ducha nie da ludzkości szczęścia. Stany Zjednoczone A. P., najwięcej rozwinięte pod względem techniki, są tego dowodem. Ludzie duszą się w szarzyźnie zmechanizowanego życia, szukają głębszych celów, chcą zaspokoić głód duszy.

Dokąd człowiek nie zdobędzie przeświadczenia o istnieniu pozagrobowego życia, to wszystkie jego próby utrwalenia szczęścia na ziemi są tylko tragikomedią, gdyż wizja śmierci i myśl o bezcelowej walce ziemskiej, która się ma skończyć unicestwieniem, zatruwa wszelkie użycie. Przy tym technika dzisiejsza, rozwinięta do olbrzymich rozmiarów, zamiast służyć człowiekowi, staje się nieraz jego tyranem. Największe wynalazki poszły na cele wojenne i niszczenie ludzi.

Biuro cenzurowe w Waszyngtonie ogłosiło niedawno, że od roku 1920 ogółem 388.936 osób straciło życie w wypadkach automobilowych w Stanach Zjednoczonych. Natomiast we wszystkich wojnach, jakie Stany Zjednoczone prowadziły od 1776 do roku 1935 - tylko 244.357 obywateli amerykańskich zostało zabitych.

Wreszcie choroby, które mimo całego nowoczesnego rozwoju wiedzy medycznej, trapią nadal ludzkość w straszliwy sposób. Według najnowszych obliczeń Międzyn. Instytutu Statystycznego ziemię naszą zamieszkuje obecnie dwa miliardy ludzi. Obliczono, że rocznie umiera 60 milionów ludzi, dziennie 82 tysiące, na godzinę 3425 ludzi, a na minutę 57, a zatem co sekundę umiera przeciętnie na świecie jeden człowiek. Spowodu starości umiera tylko jedna czwarta, a trzy czwarte wskutek różnych chorób i wypadków.

Cały ten bilans wykazuje, że próżne są marzenia tych wszystkich, którzy chcą zapewnić ludzkości utrwalenie szczęścia na ziemi, ignorując zagadnienie sumienia i życia pozagrobowego.

Tylko wiara, którą przyniósł ludzkości Chrystus, tylko życie nadprzyrodzone zawarte w Jego św. Kościele, może człowiekowi, tragicznie walczącemu tu na ziemi, zapewnić spokój. Unormowanie stosunków między ludźmi i społeczeństwami może nastąpić tylko przez zmianę nastawienia duchowego jednego człowieka wobec drugiego, przez miłość bliźniego, płynącą z miłości ku Bogu.

Upadającą dziś pod ciężarem nędzy materialnej i moralnej ludzkość może wyrwać z chaosu tylko cywilizacja chrześcijańska, "Civitas Dei" - to znaczy kult Absolutnego Dobra, to znaczy heroiczne - według pięknego określenia Louis Bertranda - nastawienie duszy, nieustająca, uparta walka z odwiecznym, głęboko w duszy zakorzenionym, barbarzyństwem.