Już dziewięćdziesiąty i siódmy rok upływa w tym miesiącu od czasu, jak Niepokalana podała światu Swój medalik "cudownym" powszechnie znany, z powodu niezliczonych łask i cudów i nawróceń, jakie Ona przezeń zdziałała.
Szczęśliwą duszą, której Niepokalana powierzyła tę misję - to młoda nowicjuszka Katarzyna Labouré. Rodzice jej, uczciwi wieśniacy, bogobojnie dzieci swe wychowywali. W 8 roku życia traci matkę i wtedy Najśw. Maryi Pannie w opiekę się oddaje. Mając lat 12 przystępuje do Pierwszej Komunii Św[iętej], a gdy starsza siostra wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia, z całą gorliwością zajęła się gospodarstwem. W głębi jej duszy jednak kiełkowało i rosło pragnienie innego życia, życia poświęconego całkowicie Jezusowi. By umożliwić to przedsięwzięcie, uczy się w 18 roku życia czytać i pisać, aż wreszcie w r. 1830, mimo piętrzących się przeszkód, przebywszy postulat, wstępuje do nowicjatu S[ióstr] Miłosierdzia.
W nowicjacie S[iostra] Katarzyna modliła się najwięcej do Najśw. Maryi Panny i w dziecięcej prostocie pragnęła bardzo zobaczyć Ją jeszcze za życia. Modliła się o to gorąco do swego Anioła Stróża, św. Wincentego i do Niepokalanej Dziewicy.
W nocy z 18 na 19 lipca 1830 roku usłyszała wyraźnie raz, drugi i trzeci wołanie: Siostro Labouré I. Zdziwioną uchyla zasłonę przy swym łóżku i widzi dziecię lat od 4 do 5 nadzwyczajnej piękności. "Pójdź do kaplicy - rzekło do niej - Najświętsza Panna czeka tam na ciebie". S[iostra] Katarzyna uradowała się niewymownie, jednak lękała się, by nie pobudzić inne siostry, przebywające we wspólnej sali sypialnej. "Niczego się nie bój, jest wpół do dwunastej, wszystko śpi, a ja cię poprowadzę" uspokoiło ją wtedy dziecię.
S[iostra] Katarzyna ubrała się spiesznie i poszła za nadziemskim przewodnikiem. Dziecię roztaczając dokoła siebie promienie światła, wprowadziło ja do kaplicy, gdzie ku wielkiemu swemu zdziwieniu zastała wszystkie świece i lampy pozapalane. Następnie jaśniejące ono dziecię usuwając się na bok, rzekło: "Oto jest Najświętsza Panna". W tejże chwili usłyszała S[iostra] Katarzyna lekki szelest od strony epistoły i ujrzała Panią przecudnej piękności, która zbliżyła się do krzesła ks. Dyrektora Zgromadzenia i tam usiadła.
W pobliżu wisiał obraz. Św. Anny Szata zjawionej Pani bardzo była podobną do ubioru św. Anny na obrazie. To też S[iostra] Katarzyna zawahała się. Wtedy dziecię mówi surowo: "Czy to niebios Królowej nie wolno ubogiej i śmiertelnej istocie objawić się w postawie w jakiej Jej się podoba?"
Po tych słowach S[iostra] Katarzyna już nie wątpi, że to Matka Najświętsza; z ufnością i miłością do stóp się Jej rzuca i składa z dziecięcą prostotą ręce na Jej kolanach Wrażenie, jakiego wówczas doznała, tak sama opisuje: "W tej chwili doznałam najsłodszego uczucia w mym życiu, którego niepodobna mi jest wyrazić. Najśw. Panna pouczyła mnie, jak mam znosić cierpienia i, wskazując lewą ręką na ołtarz, upominała, abym tam klęcząc serce swe otwierała dodając, że tu znajdę wszelką potrzebną pociechę. Potem mówiła dalej: "Chcę ci, moje dziecko, dać zlecenie; wiele wprawdzie musisz przy tym wycierpieć, ale pamiętając, że to wszystko dla Boga, łatwo zwyciężysz. Doznasz przeciwności, lecz łaska Boża będzie z tobą, nie bój się niczego, powiedz wszystko, co z tobą zaszło, z prostotą i zaufaniem. Zobaczysz pewne rzeczy, doznasz w rozmyślaniach twoich szczególniejszego oświecenia; zdaj sprawę z tego temu, który kieruje twym sumieniem".
"Potem - opowiada sama S[iostra] Katarzyna Labouré - prosiłam Najśw. Pannę o wytłumaczenie mi rzeczy, które już widziałam. Ona mi odpowiedziała: "Czasy, moje dziecko, są bardzo złe; wielkie nieszczęścia spadną na Francję: tron runie i cały świat dozna wszelkiego rodzaju utrapień. (Najśw. Panna była bardzo zasmucona przy tych słowach). Lecz przybliż się tylko do stopni ołtarza: stąd wyleją się łaski na wszystkich... na wszystkich, wielkich i małych, którzy o nie proszą".
"Przyjdzie chwila, gdy niebezpieczeństwo będzie wielkie, wszystko będzie się zdawało straconym; lecz wtedy ja będę przy was, miejcie ufność, poznacie nawiedzenie moje. Miejcie tylko ufność i nie traćcie odwagi, ja chcę być z wami".
"W innych Zgromadzeniach (przy tych słowach stanęły łzy w oczach Najśw. Panny) i z kleru paryskiego padną ofiary. Najczcig. Ks[iądz] Arcybiskup zginie (tu nowe łzy Matka Najśw. wylewała). Krzyż, moje dziecko, będzie zelżony, na ziemię rzucony, bok naszego Pana na nowo przebity, ulice krwią zbroczone i cały świat w smutku pogrążony". - Już dalej nie mogła mówić Najśw. Panna, głęboka boleść malowała się na Jej twarzy...
Wtedy przyszło S[iostrze] Katarzynie na myśl pytanie: "Kiedyż to wszystko będzie?" A wewnętrzny głos jej jasno mówił: "za lat 40". - (I rzeczywiście w roku 1870 i 1871 przepowiednie te się spełniły). Następnie Najśw. Panna dała S[iostrze] Katarzynie wiele zleceń, tyczących się spowiednika i Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia i w końcu powtórzyła jeszcze: "Aczkolwiek wielkie spadną klęski i niebezpieczeństwa będą wielkie, nie bójcie się: opieka Boża czuwa tu w szczególniejszy sposób, a św. Wincenty (założyciej zakonu S[ióstr] Miłosierdzia) będzie was wspierał. (Wejrzenie Najśw. Panny było jeszcze ciągle smutne). Ja sama będę przy was, oko moje jest zawsze na was zwrócone, wiele łask na was ześlę".
Siostra Katarzyna w opisie tego objawienia dodaje jeszcze: "Łask tych dostąpią szczególnie ci, którzy o nie proszą, lecz trzeba się o nie modlić... bardzo się modlić. Nie mogę powiedzieć, mówi dalej, jak długo zostawałam przy Najśw. Pannie. Wszystko, co mogę powiedzieć, ogranicza się do tego, że rozmawiając długo ze mną, znikła potem jak cień przemijający".
Po zniknięciu N. Panny, zbliżyło się do niej znowu niebiańskie ono dziecię i rzekło: "Już Jej nie ma". Po czym odprowadziło ją do sypialni. "Sądzę, mówi dalej Siostra, że dzieckiem tym był mój Anioł Stróż, bo go usilnie błagałam o uproszenie mi łaski oglądania Najśw. Panny. Powróciłam do łóżka, słyszałam, jak zegar bił drugą godzinę, lecz już nie usnęłam".
Właściwie jednak objawienie Cudownego Medalika przypada 27 listopada tegoż roku 1830. Tak je opisują S[iostra] Katarzyna: "Dnia 27 listopada, w sobotę przed pierwszą niedzielą adwentu, gdym odprawiała wieczorem wśród głębokiej ciszy rozmyślanie, zdawało mi się, że słyszę jakby szelest sukni jedwabnej od prawej strony sanktuarium mnie dochodzący i ujrzałam Najśw. Dziewicę obok obrazu Św. Józefa; była wzrostu średniego, a tak nadzwyczajnej piękności, że jej opisać niepodobna. W podstawie stojącej, odziana w czerwono połyskującą białą szatę, taką, jak zwykle noszą dziewice, tj. zapiętą u szyi i mającą wąskie rękawy. Głowę Jej okrywał biały welon, spadający aż do stóp po obu stronach. Czoło Jej zdobiła obszyta drobną koronką a ściśle do włosów przylegająca opaska. Twarz miała dosyć odsłonioną, pod nogami zaś Jej była kula ziemska, a raczej pół kuli, bo widziałam tylko jej połowę. Ręce Jej aż do pasa podniesione, trzymały lekko drugą kulę ziemską (symbol całego wszechświata). Oczy wzniosła ku niebu, składając jakby w ofierze cały wszechświat Panu Bogu, twarz Jej coraz więcej jasnością promieniała.
"Nagle zjawiły się na Jej palcach kosztowne i drogimi kamieniami wysadzane pierścienie; z tych wychodziły na wszystkie strony jasne promienie, które ją taką jasnością otoczyły, że twarz Jej i szata stały się niewidzialnymi. Drogie kamienie były różnej wielkości, a promienie z nich wychodzące, stosownie do wielkości tych klejnotów więcej albo mniej jaśniały.
"Nie mogę wyrazić tego wszystkiego, com w tedy uczuła i czego w tym krótkim czasie doznałam.
"Gdym olśniona widokiem Najśw. Maryi P. wpatrywała się w Jej majestat, zwróciła Najśw. Panna swój łaskawy wzrok na mnie a głos wewnętrzny mówił mi: kula ziemska, którą widzisz, przedstawia cały Świat i każdą osobę w szczególności.
"Tu już nie mogę opisać wrażenia, jakiego doznałam na widok cudownie jaśniejących promieni. Wtenczas Najśw. Panna rzekła do mnie: "Promienie, które widzisz spływające z mych dłoni, są symbolem łask, jakie zlewam na tych, którzy mnie o nie proszą"; i dała mi przez to do zrozumienia, jak hojną jest dla tych, którzy się do niej uciekają... Ileż to łask wyświadcza tym wszystkim, którzy Jej wzywają... W tej chwili straciłam już świadomość siebie, cała zatopiona w szczęściu... Następnie otoczył Najśw. Pannę, która miała ręce zwrócone ku ziemi, podłużno okrągły pas, a na nim znajdował się napis złotymi literami: "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy".
"Potem usłyszałam głos, mówiący do mnie: "Postaraj się o wybicie medalika według tego wzoru; wszyscy, którzy go będą nosić, dostąpią wielkich łask, szczególniej, jeżeli go będą nosili na szyi. Tych, którzy we mnie ufają, wielkimi łaskami obdarzę".
"W tej chwili, opowiada Siostra, zdawało mi się, że obraz się obraca. Potem ujrzałam na drugiej stronie literę M, z wyrastającym ze środka krzyżem, a poniżej monogramu Najśw. Panny, Serce Jezusa otoczone cierniową koroną i Serce Maryi przeszyte mieczem.
Po raz trzeci ujrzała S[iostra] Katarzyna Niepokalaną Dziewicę w grudniu tegoż roku. Tym razem Najśw. Panna stanęła ponad tabernakulum, dokoła zaś Niej widniał złoty napis: "O Maryjo bez grzechu poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". Ponad Nią ukazał się wzór drugiej strony medalika, tj. litera M z krzyżem ponad dwoma sercami Jezusa i Maryi. Matka Najśw. ponownie poleciła jej, by się postarała o wybicie medalika wedle podanego wzoru.
Opowiadanie tego zjawienia tak kończy: "Niepodobna tego wyrazić, czego doznałam, gdy Najśw. Panna składała cały świat w ofierze Panu Bogu, również tego, co czułam, wpatrując się w Nią. Znowu usłyszałam głos wewnętrzny "Promienie te są źródłem łask, jakie Najśw. Panna wyjedna tym, którzy Ją o nie prosić będą".
Potem, przewidując wielką cześć, jaką Najśw. Maria Panna Niepokalana odbierać będzie od wszystkich, mimowoli głośno zawołała: "O jak miło, jak miło będzie słyszeć:" Maria jest Królowa Całego Świata! wszystkie Jej dziatki będą powtarzały: "Ona jest Królowa każdego z osobna".
Pracujmy wszyscy nad tym, by te słowa co rychlej się spełniły!