Cudowny Medalik

(Ciąg dalszy).

Nadeszła chwila, że zamiar Katarzyny, wstąpienia do Zakonu, miał się dokonać. Niemałe znaczenie w tej sprawie odegrał dziwny sen, którym Bóg wyraźnie tę duszę ku sobie przyzywał. W śnie znalazła się w ulubionej kaplicy Matki Najśw., gdzie przy ołtarzu sędziwy a ujmujący kapłan odprawiał Najśw. Ofiarę. Po skończeniu Mszy św. skinął na nią, jakby chcąc do niej przemówić, lecz ją przestrach ogarnął, cofnęła się i wyszła z kościoła. Po drodze zboczyła odwiedzić chorą osobę, lecz tu znowu staje przed nią postać owego kapłana i łagodnie przemawia: "Córko moja dobrze czynisz, pielęgnując chorych. Uciekasz teraz przede mną, lecz wkrótce szukać mnie zaczniesz i szczęśliwą będziesz, znalazłszy mię. Bóg dobry ma osobliwe zamiary dla Ciebie, nie zapominaj o tym". - Sen zniknął, lecz wrażenie, głęboko wyryte z jakimś na razie nieokreślonym przeczuciem, zostało, w uszach brzmiały jej zagadkowe słowa owego starca. Jedyną powierniczką wszystkiego była jej siostra Antonina.

Lecz z postępem lat potęgował się głos Boży i nadeszła chwila decydująca. Młodsze rodzeństwo już mogło ją w pracy domowej zastąpić, więc w końcu przedstawiła ojcu chęć wstąpienia do Zakonu. Lecz ojciec zawahał się. Już starsza córka w Zakonie, a teraz i to najdroższe dziecko chce go opuścić.... ofiara zda mu się za wielka. Kochał ją bardzo - zresztą sądził, że to zapał może przelotny, przeminie i dlatego początkowo oparł się jej żądaniom. Posłuszna ojcu, Bogu zleciła tę sprawę i postanowiła zasięgnąć rady starszej siostry, podówczas przełożonej domu S[ióstr] Miłosierdzia. Odpowiedź odebrana, dźwignęła ją na duchu, bo pisała siostra: "Jeżeli Bóg raczy przemawiać do twego serca, nikt nie może stawiać ci przeszkody wstąpić w służbę Dobrego Mistrza". Następnie daje jej tak piękny obraz swego powołania: "Być siostrą Miłosierdzia to oddać się Bogu na służbę chorych i nieszczęśliwych - to być matką niewinnych, opuszczonych dziatek, to naśladować dobroczynne życie Jezusa - to nieść uleczenie chorób ciała, a przede wszystkim chorób duszy". Gorąca zachęta słów powyższych zrodziła niezłomne postanowienie, przed którym i ojciec wreszcie ustąpił, bo łasce Bożej nie chciał dłużej stawiać oporu.

Tymczasem przeszkodą wstąpieniu do zakonu jest jeszcze brak niezbędnego wykształcenia. Udaje się zatem do swej bratowej w Chatillon, by tam poduczyć się nieco. W tej miejscowości znajdował się dom S[ióstr] Miłosierdzia. Bawiąc tam pewnego razu, Katarzyna nie mogła oprzeć się wzruszeniu. Bo oto nad drzwiami rozmównicy wisiał portret św. Wincentego a Paulo, założyciela Zgromadzenia, a w nim poznała dokładnie rysy owego kapłana, który niedawno w śnie przyzywał ją do siebie. Poznaje jasno tę postać i słyszy jeszcze tajemnicze słowa. Zwierzyła się ze wszystkim spowiednikowi, a ten poznając wolę Bożą, upewnił ją w powołaniu i wskazał zgromadzenie S[ióstr] Miłosierdzia.

Świadoma już woli Bożej nie zwleka dłużej, uzyskuje przyjęcie do zgromadzenia, a dzień 19 stycznia 1830 jest pierwszym dniem jej życia zakonnego. W tułaczce życiowej znalazła tu schronisko swej duszy odpowiednie, toteż oddała się całkowicie wszystkim obowiązkom, będąc przykładem pobożności i zupełnego oddania się Jezusowi. To usposobienie było przygotowaniem do celu, do jakiego Bóg jej chciał użyć - i niedługo miał go już urzeczywistnić. Łaski, jakie ta dusza posiadła, nie mogły utaić się przed okiem ludzkim, promieniowały z jej twarzy, zwłaszcza wśród modlitwy, toteż kto znał ją bliżej, widział w niej naczynie przez Boga wybrane. A skoro później w r. 1830 rozeszła się wśród sióstr wieść o cudownem objawieniu się Matki Najśw. w nowicjacie, jej mistrzyni mogła napewne powiedzieć: "Jeśli objawiła się Matka Najśw. to zapewne siostrze Katarzynie. To dziecię jest przygotowane do odebrania wielkich darów niebios".

Czas próby początkowej szybko mijał i siostra Katarzyna w r. 1830 przeniosła się do Paryża, by rozpocząć nowicjat. Tu wkrótce odsłoniły się zamiary Boże. Dojrzewała właśnie chwila, kiedy pomoc Niepokalanej okazała się nagłą potrzebą dla społeczeństwa wśród bliskiej pożogi drugiej rewolucji, a Maryja długo czekać na siebie nie pozwoliła - jako rękojmię swej pomocy, opieki i łaski w czasach bliskich niebezpieczeństwa dała Cudowny Medalik, objawiony siostrze Katarzynie.

C.d.n.


O! jak łatwo znaleźć Maryję, gdy się Ją miłuje, a znaleźć pełną łaskawości i miłości!

Bł. Albert Wielki