Cudowny Medalik

IV. (Ciąg dalszy).

W dotychczasowym okresie życia siostra Katarzyna odbierała wiele łask, lecz nie przybierały one charakteru nad- I zwyczajności, nie były to dary. które Bóg tylko dla dusz szczególnie wybranych zachowuje. Dopiero teraz jej życie wewnętrzne przeplatają łaski dziwne, stwierdzające wielkie względem niej zamiary Boże.

Od początku pobytu w nowicjacie, jej obcowanie ze światem nadprzyrodzonym jest już nietylko duchowe, lecz i zmysłowe; doznaje objawień, którymi Bóg odsłania jej rąbek tajemnic przyszłości i okazuje klęski, jakie niedługo spaść mają. W stosunku zaś prostym do łask odebranych wzrastała też jej miłość, pobożność i łączność z Bogiem i z Matką Najświętszą Toteż w jej sercu niewinnem i prostem zrodziło się gorące pragnienie, by widzieć Najśw. Dziewicę - a Matka Najświętsza zadowoliła tą świętą i po- Korną duszę w tem pragnieniu w cudowny sposób.

Dnia 18 lipca po wieczornej modlitwie zasnęła, lecz koło północy zbudziło ją trzykrotne wołanie, a podnosząc się tuż obok ujrzała dziecię w białej sukience, z promienistą anielską twarzyczką, które wzywało ją słodko: "Pójdź do kaplicy - Matka Najświętsza tam cię czeka". Mając jasną przytomność i pewność, że nie ulega złudzeniu i sennym marzeniom nie opierała się, lecz skwapliwie wdziawszy suknie, posłuszna temu przewodnikowi, idzie za jego krokami, zdumiewając się. światłością, jaka z postaci tego dziecięcia wokół promieniowała. Z dziwną łatwością dziecię otwarło drzwi kaplicy i poprowadziło Katarzynę przed stopnie ołtarza gdzie przez chwilę pozostała samotna. Lecz niedługo szeptem ozwało się dziecię: "Oto Matka Najświętsza" - a równocześnie dał się słyszeć szelest jakby sukien jedwabnych i oto niewiasta cudnej piękności, w białych szatkach, z niebieską zasłoną zasiadła na krześle przed ołtarzem. Chwilę trwała Katarzyna w niepewności, lecz dziecię niebiańskie rozwiało wszelkie jej wątpliwości. "Wtedy, jak sama opowiada - rzuciłam się do Jej stóp, na Jej kolanach składając ręce. Była to chwila najsłodsza w mojem życiu, a czego doświadczyłam, słowem wyrazić nie mogę. Najświętsza Panna pouczała mnie jak mam znosić cierpienia, a wskazując stopnie ołtarza tu poleciła otwierać serce, zapewniając, że tu znajdę pociechę. Potem zaś dodała: Moje dziecko - Bóg zamierza dać ci pewne zlecenie. Wiele cierpieć ci przyjdzie, lecz wszystko zniesiesz z myślą, że dla Bożej chwały to czynisz. Poznasz, jak dobry jest Bóg. Doświadczysz przeciwności, lecz o wszystkiem zdaj sprawę z prostotą i zaufaniem twemu kierownikowi. Nie obawiaj się - ujrzysz rzeczy dziwne i smutne. Czasy są burzliwe. Nieszczęścia uderzą na Francję, a tron runie obalony klęskami różnego rodzaju. -"

Tu na obliczu Matki Najświętszej wielka malowała się troska.

I znowu po chwili przemówiła: "Lecz zbliż się do stóp ołtarza, bo stąd rozleją się łaski na wszystkich, co o nie proszą z ufnością - na wszystkich: wielkich i małych. Przyjdą groźne nieszczęścia, lecz nie obawiaj się. Ja będę wśród was, Ja czuwać będę i wiele łask wam udzielę. W pewnej chwili niebezpieczeństwo będzie tak wielkie, iż wszystko zda się ulegać zgubie, wtedy Ja będę z wami - ufajcie".

Przy tych słowach łzy zwilżyły oczy Matki Najświętszej.

A potem dalej groźne zapowiadała zajścia: "Z duchownych Paryża wiele padnie ofiar, zginie sam arcypasterz - krzyż będzie wzgardzony, a krew popłynie ulicami".

Dalej Matka Najświętsza nie mogła już mówić, a Jej oblicze przybrało wyraz bardzo bolesny. Katarzyna dowiedziała się, że stanie się to za lat 40, co potem tak ściśle ziściło się w szeregu rewolucyjnych przewrotów. Widzenie już miało się ku końcowi i Matka Najświętsza oddaliła się sposobem podobnym, jak nastąpiło zjawienie, a owo dziecię znowu poprzedzając Katarzynę wywiodło ją z kaplicy i odprowadziło do sypialni.

Cudowne to objawienie nie było tylko złudzeniem, bo Katarzyna ze snu zbudzona do całkowitej doszła przytomności, a najdobitniej prawdziwość objawienia stwierdza spełnienie odebranych przepowiedni, tyczących przyszłości.

Matka Najświętsza oświadczyła Katarzynie, iż Bóg poruczył jej szczególne posłannictwo, lecz wyraźnego w tym względzie nie dała określenia. Przytem spotkać się jej przyjdzie z licznemi przeciwnościemi, które przecież potrafi pokonać z myślą, że wszystko czyni dla pomnożenia Bożej chwały.

Odnosi się to do Cudownego Medalika, który Matka Najświętsza wkrótce złoży w ręce Katarzyny, z poleceniem zyskania dla niego czcicieli, co narazi ją początkowo na wiele -cierpień i prób, nawet ze strony jej kierownika duchownego. X. Alladel okaże się mocno podejrzliwym względem jej objawień, co zresztą zrozumiałem jest w jego położeniu, gdyż miał trudne zadanie zbadać ich prawdziwość.

"Tron runie obalony klęskami". Przepowiednię tą otrzymała "Katarzyna 19 lipca, kiedy panowanie ówczesnego króla Karola X rozbłysło sławą świeżych zwycięstw A przecież dosłownie ziściła się ta wyrocznia, bo już w 8 dni po objawieniu rewolucja 1830 r. dokonała przewrotu - a wtedy uległy świętokradzkiej poniewierce kościoły i ostre prześladowanie spotkało duchowieństwo. Następnie pozorne nastało uspokojenie, bo już po kilkunastu latach w r. 1848 pożoga nowej rewolucji rozniosła wszędzie spustoszenie i nowe pochłonęła ofiary. A wreszcie rok 1870 czterdzieści lat po objawieniu francuska komuna, fala bezprzykładnego bezprawia, mordów i gwałtów, to wszystko potwierdzenie wypadków jakich obraz Marja już wtedy odsłoniła. Wśród ofiar pomordowanych znalazł się sam arcybiskup Paryża X. Darboy, obok wielu innych kapłanów.

Smutna rzeczywistość w zupełności potwierdziła prawdę objawień Katarzyny. W najbliższem już objawieniu poznała Katarzyna zapowiedziane zlecenia; dała jej Matka Najświętsza Cudowny Medalik, a zadaniem jej było szerzyć go wśród ludzi, skąd tyle łask dla dusz spłynęło, a tyle ludzi zawdzięcza mu swe nawrócenie i zbawienie.

(C. d. n.)


Marja - to most dla chrześcijan rzucony przez wzburzone bałwany tego świata w celu pewnego przejścia.

Św. Teodor