Chrystus w Kościele

Można rozważać Kościół jako społeczność ludzką, do której przychodzimy po dary Boże: prawdy i życia - jako społeczność, w której przebywamy w towarzystwie Chrystusa, bo On jest z tą społecznością. Gdyby Kościół nie był niczym więcej już byłby chwalebny; ale jest czymś więcej i trzeba to rozważyć, bo byłoby wstydem dla Katolika, żyć w Kościele bez pełnego zrozumienia jego wspaniałości.

Kluczem do zrozumienia tego nowego ujęcia Kościoła będzie to oświadczenie Chrystusa, w którym raz po raz podkreśla w swej mowie arcykapłańskiej na Ostatniej Wieczerzy, że jest On Życiem, i że nie mamy życia w sobie, jeśli On nie żyje w nas. W modlitwie o jedność Kościoła Chrystus prosi Ojca: - Abym, tak jak Ty jesteś we mnie, mógł być w nich i żeby w ten sposób oni byli jednym. - Jaw nich. Jest to prawda przedłożona tak wspaniale przez św. Pawła: "Żyję ja; lecz raczej nie ja; Chrystus żyje we mnie" (Gal 2,20). W paraleli tej jest coś na pierwszy rzut oka skomplikowanego. Chrystus ma żyć w nas; lecz my także mamy żyć w Nim. Chrystus mówi na Ostatniej Wieczerzy: "Jeszcze niedługo, a świat mnie już nie ujrzy. Ale wy mnie widzicie, bo ja żyję i wy żyć będziecie. W on dzień poznacie że ja jestem w Ojcu moim, wy we mnie, a ja w was" (J 14,19-20). Wyraźnej jeszcze mówi o tym Chrystus w podobieństwie o winnym krzewie: "Trwajcie we mnie, a ja w was. Jak latorośl nie może przynosić owocu sama ze siebie, jeśli nie tkwi w winnym krzewie, tak i wy, jeśli we mnie pozostawać nie będziecie. Jam winnym krzewem, wy latoroślami Kto mieszka we mnie, a ja w nim, ten wiele owocu przynosi" (J 15,4-5).

[8]KOŚCIÓŁ CIAŁEM CHRYSTUSA

Ta podwójna konieczność, aby Chrystus w nim żył i my w Nim, wprowadza nas do samego serca prawdy w Kościele. Tylko w żywym organizmie można żyć w tym znaczeniu owego wyrażenia. I Chrystus wskazał to, mówiąc o żywym organizmie winnego krzewu. Św. Paweł ujmuje tę ideę w porównaniu do żywego ciała ludzkiego. Żyjemy w komórkach swego ciała, bo żyją one przez nasze życie; lecz można również powiedzieć, że żyją one w nas, bo chociaż życie ich od nas pochodzi, to fakt ten sprawia, że one żyją. Jeżeli mamy żyć w Chrystusie, a On w nas, to między nami i Nim musi być stosunek podobny do stosunku osoby i komórek jej ciała; w tym znaczeniu Kościół jest Ciałem Chrystusa. Nie jest on tylko organizacją, do które] zwracamy się w potrzebach duszy: jest organizmem żywym, ciałem, o własnym tajemniczym życiu i z własnym strumieniem życia. Ten, którego jest ciałem, to Chrystus, tak że On jest tym tajemniczym Życiem. Strumień życia spływ od Niego do każdej komórki w Ciele, tak, że żyjemy przez Jego życie. Żyjemy w Nim, bo On żyje w nas. Oto realność Kościoła: ludzie złączeni w jedno przez jeden strumień życia, płynącego z Głowy, którą jest Chrystus. Dlatego św. Paweł pisze do Rzymian: "Tak wszyscy stanowimy jedno ciało w Chrystusie" (12,5), a do Efezjan: "I wszystko poddał pod stopy Jego (Ps 8,7), a jego samego uczynił głową Kościoła Kościół jest ciałem i pełnią tego, który we wszystkich wszystkiego dopełnia" (1,22-23); i do Galatów: "Wszyscy, którzyście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani niewiasty. Albowiem wszyscy wy jedno jesteście w Chrystusie" (3,27-28).

CHRZEST - WCIELENIEM W CHRYSTUSA

To wszystko co wiemy o Kościele, należy przełożyć na ten nowy język jedności organicznej z Chrystusem. Chrzest me oznacza tylko wejścia do Kościoła lub nawet tylko odrodzenia do życia nadnaturalnego: oznacza odrodzenie w Chrystusie. Przez odrodzenie w Chrzcie jesteśmy tak wcieleni w Chrystusa jak przez narodzenie w porządku naturalnym jesteśmy inkorporowani w Adama. Przez inkorporację w Chrystusa uczestniczymy w zadośćuczynieniu złożonym przez Niego za grzech i w nadnaturalnej jedności z Bogiem, którą nam wysłużył.

Na Kalwarii zostało zdobyte odkupienie dla wszystkich. Aktualizuje (uobecnia) się ono w każdym człowieku w Chrzcie. Przez Chrzest umieramy jak Chrystus i zmartwychwstajemy jak On. ,We chrzcie zostaliście razem z nim pogrzebani, w nim też powstaliście przez wiarę w potęgę Boga, który go wskrzesił. I was, którzyście byli martwymi w grzechach... ożywił razem z nim darowując wam wszystkie grzechy" (Kol 2,12-13).

O tym samym poucza św. Paweł Rzymian: "Wszyscy, którzykolwiek ochrzczeni jesteśmy w Chrystusie Jezusie, w śmierci jego ochrzczeni jesteśmy? Przez chrzest bowiem zostaliśmy razem - nim pogrzebani w śmierć, aby jako Chrystus zmartwychwstał przez chwałę Ojca, tak [9]i my byśmy w nowości życia chodzili. Bo jeśli zostaliśmy wszczepieni w podobieństwo śmierci jego, to i w zmartwychwstanie będziemy Wiedząc, że stary nasz człowiek został współukrzyżowany, aby zniszczone było ciało grzechu oraz, abyśmy nadal nie służyli grzechowi" (6,3-7). Włączenie nasze w Chrystusa jest tak realne, iż według wyrażenia św. Tomasza: "Cierpienia Jego są nam tak użyteczne, jakbyśmy sami cierpieli" (783 III, q. 69). Słowa te są naturalnym rozwinięciem wyrażenia św. Pawła: "Z Chrystusem przybity jestem do krzyża" (Gal 2,19). W ten sposób zadośćuczynienie Chrystusa jest naszym, bo jesteśmy w Nim. Nadprzyrodzona jedność z Bogiem, cel i korona odkupienia, jest także naszą, bo jesteśmy w Nim. Widzimy, dlaczego Chrystus powiedział: Jam jest życie. Rozumiemy też dlaczego powiedział: Jam jest droga. Nie tylko otwiera drogę, albo ją wskazuje: On jest drogą. Trzeba wejść i zamieszkać w Nim. To jest zbawienie. Złączeni w ten sposób z Jego świętym człowieczeństwem, łączymy się z Jego Osobą, to znaczy: drugą Osobą Trójcy Św[iętej], a więc z Bogiem w Trójcy Św[iętej] jedynym. Znika więc w życiu naszym z Chrystusem przepaść między człowiekiem Bogiem i zostaje przywrócony stosunek jedności, którą Chrystus wypowiedział na Ostatniej Wieczerzy: "Jestem w Ojcu moim, wy we mnie, a ja w was" (J 14,20).

NASZA JEDNOŚĆ W CIELE MISTYCZNYM

Przez urodzenie w Adamie człowiek jest "niewolnikiem lub wolnym, mężczyzną lub kobietą"; przez odrodzenie w Chrystusie przywdziewamy na siebie Chrystusa. Ta druga inkorporacja jest bez porównania intymniejsza. Przez narodzenie jesteśmy członkami rodziny, przez odrodzenie - ciała Mistycznego. Jedność członków rodziny jest w najlepszym razie tylko cieniem jedności organicznej członków Ciała Mistycznego - być braćmi nawzajem jest cieniem w porównaniu do tego, co znaczy być nawzajem członkami Ciała Mistycznego. Rodzina ludzka, do której wchodzimy przez narodzenie, nie jest jeszcze rodziną w najwyższym tego słowa znaczeniu; jest to szeroko rozproszona w świecie rodź -.- która zapomina nawet, że jest rodziną, bo jej głowa, Adam, umarł w zamierzchłej przeszłości i większość jego dzieci nigdy o nim me słyszała. Adam przekazał życie synowi, ten swemu synowi, aż przyszło ono do nas, tak, że zawdzięczamy mu życie, i w tym znaczeniu żyje on w nas; lecz tylko w tym znaczeniu. Dał on nam życie przez niezliczonych pośredników, lecz nic więcej uczynić nie mógł. Jeśli życie nasze słabnie, nie możemy zwrócić się do niego o odnowienie. Lecz w Ciele Mistycznym jesteśmy w bezpośrednim i ciągłym kontakcie z Głową, z Chrystusem, i strumień Jego życia płynący przez nas nigdy się nie przerywa, lecz płynie zawsze dla naszego wzrost i odnowienia.

W ten sposób nasz stosunek do Chrystusa jest ściślejszy niż naturalna więź braci między sobą, lub nawet dzieci do rodziców Jest to stosunek komórek w ciele do osoby. Jest więc ściślejszy od jakiejkolwiek więzi naturalnej jednej istoty ludzkiej do drugiej. Będąc członkami Ciała Mistycznego, jesteśmy bardziej związani z Chrystusem, niż Jego Matka, jako matka w porządku naturalnym. Nie trzeba dodawać, że Mat[10]ka Boża jest także członkiem Ciała Mistycznego i żyje intensywniej jego życiem, niż ktokolwiek. Ale prawdą pozostaje, że Jej macierzyńska więź z Chrystusem oznacza mniej niż Jej więź jako członka Ciała Mistycznego, i oznacza mniej, niż więź każdego z nas z Chrystusem, jako członków Jego Mistycznego Ciała.

Wynika stąd konsekwencja jeszcze więcej zdumiewająca: nasza wzajemna więź między sobą, jako członków Ciała Mistycznego, jest ściślejsza niż wszelka możliwa więź naturalna. Każdy z nas przez życie łaski jest ściślej związany z każdym członkiem Kościoła niż z własną matką przez życie natury: "wy jesteście ciałem Chrystusowym", jedni drugich słonkami" (1 Kor 12,27). Łatwo to powiedzieć. Lecz gdybyśmy kiedykolwiek spojrzeli w oczy tej rzeczywistości i usiłowali według niej żyć, to wpływ bezpośredni tego faktu zmieniłby nas tak gruntownie, że al natura się wzdryga; ale ostatecznym tego skutkiem byłoby prawdziwa odnowienie oblicza ziemi.

CHRYSTUS DZIAŁA W KOŚCIELE

Skoro sam Duch Św[ięty] prowadzi przez ten świat Ciało Mistyczne, najeżałoby oczekiwać, że żyje ono życiem Chrystusa, działa jak On i reaguje jak On. I tak jest. Kościół wywołuje działanie Chrystusa na ziemi. Przeżywa szczegóły Jego życia: Jego publiczne posługiwanie trwa w działalności hierarchii i misjonarzy. Jego życie ukryte trwa w zakonach kontemplacyjnych. Kościół przeżywa te same fazy radości i żałoby, tę samą interwencję Bożą, tę samą gloryfikację. Gdybyśmy nie mieli Ewangelii, to badając codzienne życie Kościoła, odtworzylibyśmy pełny obraz Chrystusa.

Nauka o Ciele Mistycznym jest nauką trudną, ale to trudność szczególnego rodzaju. Nie jest trudno uchwycić to, co Kościół mówi w tej sprawie, jak np. przy tajemnicy Trójcy $w. W tym znaczeniu to nauka raczej prosta. Trudność jest w przyjęciu tego, że Kościół naprawdę to wyznaje i że rzecz tak prosta, ale tak wynosząca człowieka - jest rzeczywistą.

Jest rzeczą w świecie najtrudniejszą uświadomić sobie, że jesteśmy tym, co nauka ta głosi. Czujemy, że nie jesteśmy na tę wspaniałą miarą. Lecz musimy się pogodzić ze swą wspaniałością, jako chrześcijanie, nie dając się zwieść swej ludzkiej kruchości. Poznaj chrześcijaninie godność swą. To właśnie ma na myśli św. Leon.


Życzę Wam, abyście co dzień co chwila bardziej do Niepokalanej się, zbliżali, coraz doskonalej Ją poznawali, coraz więcej Ją miłowali, coraz to bardziej przejmowali się Jej myślami, uczuciami, zamiarami. Jej miłością do Jezusa i w żłobku, i w domku nazaretańskim, i na Krzyżu, i w Eucharystii, i w niebie; słowem, byście się do Niej coraz bardziej upodabniali i stawali coraz więcej, jak Ona, niepokalanymi tak, żeby skazy grzechów i niedoskonałości były coraz mniejsze i coraz rzadsze.

O. Maksymilian M-a Kolbe