Chryste!

Jak często w nocnej i wielkiej ciszy,
Gdy myśl gdzieś w smutne wspomnienia[bieży,

Gdy ucho skargę wynurzeń słyszy-
I zegar północ wydzwania z wieży...

Widzę Go w szacie przeczysto świętej
W cud - aureoli promieniejącej
Jak pod Swym krzyżem idzie wciąż zgięty
I cały potem ociekający;

Widzę Go blisko - jakby na jawie
I łzami Jego cała się dławię...
Bolą na głowie Jego mnie ciernie,
Krwi strumień spływa do mojej rany

I cierpię razem z Nim tak niezmiernie,
że tak okrutnie był biczowany. -

Przez Twoją mękę, Ty, Boga Synu -
Cichy, pokorny, a tak cierpiący:

Wszystkie me bóle gdzieś zaraz giną

I słyszę: "pragnę" - głos konający! -
O czemu, ludzie, Boskie stworzenia
Grzesząc, odchodzą od Twego krzyża?...

I czemu przez swe własne cierpienia
Mało ku Tobie z nich się przybliża?!...

Rozświeć, o Panie, umysły wszelkie,
Ześlij na ziemię opamiętanie -

I niech Twe Serce hojne i wielkie
Nowe i jasne da nam świtanie.-