Choroby nerwowe

Poczuwam się do obowiązku wyjaśnić, iż pod tą nazwą uwzględnia się: 1. wszelakie schorzenia samej tkanki nerwowej, powodujące różne dolegliwości i zaburzenia w działaniu narządów, - 2. zaburzenie czynności duchowych, psychicznych, przejawiające się nienormalnym myśleniem, uczuciem i działaniem. Nauka dzieli je na psychozy i psychopatie. Psychozy są to choroby umysłowe, np. porażenie postępujące, biała gorączka, padaczka, stępienie sklerotyczne, starcze (grupa organiczna) lub schizofrenia czyli rozpad psychiki, choroba szałowo-posępnicza, obłęd prześladowczy itp. (grupa nieorganiczna). Stany umysłu, które są na pograniczu zdrowia psychicznego i obłędu, nauka nazywa psychopatiami. W artykule jest mowa głównie o psychopatiach.

"Wybacz mi - fragment zasłyszanej scenki przeprosin małżeńskich - bo ja taki nerwowy", a w zamian uwagi rozżalonej małżonki: "Ależ wiem, że za chwilę powtórzysz to samiuteńko; tyś nie nerwowy, ale cały chory, szaleniec, zamęczasz mnie, przez ciebie pójdę do grobu!" To znów skarga męża na własną żonę: "Jak mam mieć zaufanie do ciebie, kiedyś już mnie raz wydała do kryminału i tylko cudem ocalałem, bom niewinny." Albo codzienna nauczka wyrodnej córki: "Niania głupia - słucha starego bałwana i robi mi wstyd" i milczenie rodziców, którzy wciąż wybaczają nerwom. Nieraz skarżą się jednogłośnie podwładni na swego szefa: "to podły mściwiec, tyran bez serca, depce po godności ludzkiej."

Oto reportażowe ujęcie żywota dzisiejszego pokolenia! Nerwowe przypadłości zamęczają nas i to albo rażąco jawne u chorych umysłowo (psychotyków), którymi zapełniają się już prawie zupełnie Tworki, Kobierzyn i inne nasze szpitale psychiatryczne (w czasie ostatniej wojny szpitale te opustoszały, gdyż Niemcy wszystkich chorych wymordowali) albo utajone u psychopatów, ale wciąż psujące harmonię życia rodzinnego i społecznego, wciąż zaćmiewające jaśniejsze przebłyski życia klątwą nerwowości.

Najgorsze to, że wielu psychopatów spotyka się już wśród młodych. Jakżeż często można zauważyć ich nadmierne roztargnienia, uniesienia i gniew, spotęgowane nieraz aż do wściekłości, wybujałe samolubstwo, widoczna słabość w zwalczaniu złych popędów i nałogów - opilstwa, karciarstwa, rozpusty, ustawiczne szukanie silnych wrażeń w kinach i tańcach, ciągle zajmowanie się sportem lub włóczęgostwem, a chytre unikanie wysiłków pożytecznych. To, co winno stanowić "otium" - wywczasy po pracy, dla psychopatów stanowi "negotium" - zajęcie, właściwy cel ich "utrudzonego" żywota. życie takie pociąga za sobą nieodporną konieczność zdobywania środków pieniężnych, choćby drogą nieprawą. I tak u młodocianych neuropatów wytwarza się błędne koło utrapień, głód pożądań, wrażeń, i chorobliwe przymusy kompleksów judaszowej zdrady, żebraniny, kradzieży, nierządu, działające już jako opętanie chorobliwe czyli popędowe.

Stan liczebny ludzi nienormalnych pośród dzisiejszego społeczeństwa przeraża!

Doświadczenie wykazuje, że choroby nerwowe powstają zazwyczaj z jakichś głębszych przyczyn, nawet często nieuchwytnych - i niewytłumaczalnych, ale przeważnie są dziedziczne po rodzicach chorych na choroby weneryczne, albo po alkoholikach, albo też mogą zaistnieć u pacjentów jako skutki fatalne po nałogowych nadużyciach alkoholu, zmysłowych rozkoszy i zabiegów, wypaczających prawa przyrody.

Dzisiejsze rozluźnienie obyczajów z pochwałą wolnej miłości, z szałem do zabaw, z żądzą użycia, niestety świadczy o obłędzie moralnym - "moral insanity" i wiedzie do dalszych zboczeń.

Nauka szuka ratunku! Dziedzicznych degeneratów (zwyrodnialców) uleczyć trudno. Ale pozostaje cała plejada chorób, których leczenie daje wyniki korzystne.

Cięższe schorzenia nerwowe, zaliczające się do chorób psychicznych czyli umysłowych, nauka stara się zwalczać za pomocą szczepień malarii, stosowania wstrząsów elektrycznych i chemicznych, za pomocą leczenia wyciągami z gruczołów, np. leczenie insuliną. Poza tym ostatnie lata przynoszą operacyjne leczenie chorób umysłowych, polegające na przecinaniu, a nawet wycinaniu pewnych części mózgu.

Omal wszystkie choroby nerwowe, wynikłe z nadużyć pijackich, z używania narkotyków, z nałogów zmysłowych i z zabiegów przeciw prawom natury. dają się wyleczyć bezwzględną wstrzemięźliwością od nałogu. Na ten fakt niesporny naprowadzają wyniki wielu wyleczonych przypadków przez odosobnienie nieszczęśliwców od ich dawnego zgubnego środowiska, w czasie wojny. Lekarze korzystają w praktyce z tych doświadczeń i skutecznie pomagają chorym, zwłaszcza przy nawrotach chorób nerwowych u nałogowców, wstrzymujących się na siłę od popełnianych dotąd nadużyć, kiedy to przez kąpiele (hydropatia) i odpowiednie zastrzyki wzmacniają słabą ich wolę.

Należy jednak zwrócić uwagę, że w stadiach początkowych chorób nerwowych nie potrzeba aż zastrzyków czy hydropatii, a wystarczyć powinno, zwłaszcza u młodych, mocne i zdecydowane postanowienie zerwania z nałogiem. Dziś uczeni dobrej woli zalecają jednozgodnie samokształcenie charakteru młodzieży, nakazują bezwzględne unikanie podnieceń złą lekturą, kinem czy towarzystwem o rozluźnionych obyczajach, w ogóle żądają ochrony zdrowia moralnego naszej młodzieży.

W myśl zdrowej zasady, że chorobom należy przede wszystkim zapobiegać, rozwija się na całym świecie i u nas także potężny ruch "higieny psychicznej". Zdaje się, że prawa higieny psychicznej będą czerpać swe źródła z najwyższych poziomów moralnych chrystianizmu. Tylko bowiem wtedy stosunek człowieka do człowieka nie będzie nigdy przyczyną tzw. urazów psychicznych, gdy się oprze o głębię postępowania etycznego.

Niech wszyscy zastosują w swym życiu wskazania odwiecznej Mądrości: "Chowaj przykazania", "Módl się i pracuj", a na pewno połowa chorych nerwowo zostanie cudownie wyleczona.


Będąc na feriach nie postępujcie tak, jak pisze autor książki "O naśladowaniu": "Kiedykolwiek poszedłem między ludzi, wróciłem mniejszy". Nie! Wy musicie wrócić więksi, bo nie ma dużo czasu w tym życiu. Oddaliśmy się Niepokalanej, więc mamy prawo żądać łask, jak od matki. Ona zawsze przyjdzie nam z pomocą, gdy i my ze swej strony zrobimy wszystko, co będziemy mogli. Na wakacjach starajcie się pociągnąć dusze innych do Niepokalanej.

Słowo O. Maksymiliana do młodzieży wyjeżdżającej na wakacje.