Cel Niepokalanowa

Ktoś kiedyś wspomniał o "Rycerzu" w niebieskiej okładce, co to przedostaje się wszędzie, gdzie tylko usłyszy polską mowę, i opowiada o Niebieskiej Matce i Królowej Polski, świata, wszystkich i każdej duszy z osobna. że tego "Rycerza" wydrukowały, opakowały i wysłały ręce braci zakonnych, co to całe życie swe Niepokalanej poświęcili.

I że to wszystko powtarza się co miesiąc gdzieś w Polsce, w okolicy Warszawy. I że ten klasztor, gdzie to wszystko się dzieje, skąd ten "Rycerz" wybiera się w dalekie, zamorskie podróże, zowie się "Niepokalanów".

Niepokalanów, bo Niepokalanej wyłącznie, bezgranicznie poświęcony cały, ze wszystkimi sercami w obrębie płotu bijącymi, wszystkimi nadziejami, troskami, kłopotami, długami.

Kto "Rycerza" co miesiąc otrzymuje i czyta, ten wgląda od czasu do czasu w tętniące tam życie, bierze udział w radościach i smutkach, słowem współdziała z Niepokalanowem.

Kto zaś zadzwonił kiedyś do furty klasztornej i zwiedził jego wnętrze, ten mimo woli zapytuje sam siebie: Po co ci młodzi ludzie tak zacieśniają swoje potrzeby osobiste i w pożywieniu i w odzieniu i w pomieszkaniu, by jak najwięcej pozostawić na papier, by jak najwięcej móc wydrukować "Rycerza Niepokalanej" i wręczyć go możliwie jak najliczniejszym duszom. Czemu nie liczą godzin swej pracy ale pracują, ile sił starczy? Jakiż ich cel? Cel "Rycerza"? Cel Niepokalanowa?

W kierunku wschodzącego słońca, poza grzbietem gór Uralu, znaczącym granice pomiędzy dwiema częściami świata, poza bezbrzeżnym, śnieżnym stepem Syberii, rozległymi polami Mandżurii i falami Morza Japońskiego, o 12 tysięcy kilometrów od opłotków Niepokalanowa pod Warszawą, ciż sami w habitach zakonnych bracia, ten sam niebieski "Rycerz Niepokalanej", choć w języku japońskim, ten sam Niepokalanów, choć po japońsku "Mugenzai no Sono", choć przytulony do japońskiej góry Hikosanu, w pobliżu miasta Nagasaki, na wyspie Kyushu.

Czemu ci bracia aż tu przyszli?

Czemuż poświęcili dla Niepokalanej nie tylko rodzinę, ale także i ojczystą ziemię, powietrze, dźwięki ojczystych słów, ojczyste zwyczaje i... te tak drogie ojczystego Niepokalanowa opłotki?

Czemuż się narażają na liczniejsze i częstsze choroby i na przyśpieszenie śmierci, jak to wykazuje statystyka misyjna? Jakiż ich cel? Jakiż cel "Rycerza", którego drukują i podają duszom, nie pomni na cierpienia i upokorzenia? Jakiż cel Niepokalanowa?...

Już dwudziesty wiek płynie od czasu, jak (piętnastoletnia) Matka Boga Wcielonego, wobec swej krewnej Elżbiety, wypowiedziała proroctwo: "Odtąd błogosławioną mię zwać będą wszystkie narody".

I nie ma już prawie narodu, gdzieby jakaś dusza nie szeptała z miłością: "Błogosławionaś Ty między niewiastami...".

Ale ileż jeszcze Jej nawet nie zna? Ile chociaż słyszało o Niej, to jednak Jej nie kocha i nie błogosławi, albo... Jej się sprzeciwia?

A jednak to Matka Boga, Matką łaski Bożej, Pośredniczka łask wszelkich, jakie na dusze spływają z Boskiego Serca. Im kto bardziej od Niej się oddali, tym mniej łask otrzyma; pobłądzi w końcu, osłabnie i... zginie.

Czyż można patrzeć na biedne dusze okiem obojętnym?

A czyż i każdy z nas nie czuje swej słabości i potrzeby łaski i siły?

Jakże więc do Niej, Niepokalanej nie zbliżać się coraz bardziej, i nie pociągać do Niej dusz braci i w ziemi ojczystej i w ziemiach innych, dusz wszystkich i każdego z osobna, którzy są i będą.

Oto cel "Rycerza Niepokalanej", cel "Milicji Niepokalanej", cel Niepokalanowa.

O. Maksymilian M-a Kolbe