Były komunista o swem nawróceniu
Drukuj

Oficjalny powrót do Kościoła jednego z wybitnych komunistów, generalnego sekretarza hiszpańskiej młodzieży komunistycznej, Enrique Matorrasa, tak wielkie w Hiszpanji uczynił wrażenie, że do dziś, bez mała półtora roku, opinja publiczna żywo się tym faktem interesuje, opatrując niejednokrotnie zgoła bałamutnemi komentarzami. Aby położyć kres niepoważnym i częstokroć zupełnie fantastycznym dociekaniom, Enrique Matorras ogłosił ostatnio dzieje swego nawrócenia, które, jako pochodzące od byłego komunisty, niejednego zainteresują.

"Młoda moja, żarem gorejąca dusza - pisze Matorras - potrzebowała czegoś wyższego. Pełna ona była pożądania, by móc zdziałać coś szlachetnego, móc wieść bój o jakieś szczytniejsze ideały. Tymczasem to wszystko, co ją otaczało było zbyt poziome. Z początku zdawało mi się, że materjalizm marksistowski potrafi rozwiązać kwestję socjalną, wkrótce jednak dostrzegłem, że on tego ani nie chce, ani może uczynić. Tego, za czem tęskniła moja dusza, nie znalazłem również ani w miłości mojej żony ani w miłości do mego dziecka. Myślałem już o samobójstwie.

Przy jakiejś okazji zaproszono mnie na zebranie spirytystów, poszedłem i śmiałem się z komedji, jaką tam zobaczyłem... Kiedy jednak wpadła mi w ręce broszura, w której dojrzałem słówko "Bóg", coś głęboko mną wstrząsnęło i przed oczyma zjawiły się moje lata dziecinne, kościół, nabożeństwo... Całą noc przemyślałem nad tem wrażeniem i następnego dnia kupiłem Pismo św., nie zdając sobie jeszcze sprawy, do czego mię to doprowadzi. Zacząłem czytać i naraz w umyśle moim rozjaśniło się: Przecież to tu już jest rozwiązanie zagadnienia prawdy socjalnej!

Ale miałem jeszcze bardzo dużo wątpliwości i zastrzeżeń. Postanowiłem przeto porozmawiać o tem z pewnym starym kapłanem, by mi te rzeczy wyjaśnił. Kapłan ten poradził mi, bym całą żarliwość swego serca zwrócił do Ukrzyżowanego Chrystusa Zbawiciela i błagał Go, by ukoił moje troski. Posłuchałem tej rady. Modliłem się tak przez kilka dni, aż doszedłem do tego, że postanowiłem wspólnie z żoną iść do kościoła, posłuchać nauki katolickiej...

W nauce katolickiej znalazłem źródło, w którem ugasiłem moje pragnienie. W nauce tej znalazłem również najostrzejsze osądzenie i straszliwe kary dla tych, co wyzyskują robotników.

I 1 maja 1934 r. zawarłem małżeństwo z moją dotąd nieślubną żoną, a już 16 maja zgłosiłem się do gazet, oświadczając, iż zrywam z dotychczasowemi memi błędami i wzywając przyjaciół, by poszli za mną. Jednocześnie oświadczyłem, że wstępuję w szeregi bojowników o katolicką organizację robotniczą. Uczyniwszy ten krok, czuję, jak od owego czasu wzrasta we mnie zapał i przekonanie, że jest to jedyna droga, wiodąca do zbawienia rodzaju ludzkiego".